Speed Car Motor Lublin przedłużył kontrakty Andreasa Jonssona, Dawida Lamparta i Roberta Lamberta. Do drużyny mają dołączyć też dwaj inni seniorzy: Grzegorz Zengota i Mikkel Michelsen. Klub wciąż szuka jednak lidera. Najnowszy pomysł to zatrudnienie Taia Woffindena. Kontrakt 3-krotnego mistrza świata z Betardem Spartą wygasa 31 października. Nowej umowy z wrocławskim klubem nie podpisał, bo zabraniają tego przepisy. W Sparcie są jednak przekonani, że to nic nie znaczy. Tai dał słowo, że zostanie i po 1 listopada będzie nowa umowa. Oferta Motoru tego nie zmieni.
Można się jedynie domyślać, że Sparta, podobnie jak każdy klub PGE Ekstraligi, który dogadał się już z jakimś zawodnikiem, ma już spisaną przedwstępną umowę z Woffindenem na kolejny sezon. To oczywiście nie daje żadnej gwarancji, ale wrocławianie przekonują, że daliby sobie uciąć rękę za to, że Tai od nich nie odejdzie. Z kilku powodów. Po pierwsze ma znakomite warunki i gwiazdorski kontrakt. 1,7-1,8 miliona złotych to jest ten przedział, na który może liczyć. Do regulaminowych stawek z klubu dochodzą kontrakty sponsorskie, w tym ten główny z firmą Betard.
Motor chcąc wyciągnąć Woffindena, musiałby dołożyć bardzo dużo. 200, czy 300 tysięcy ponad to, co dostaje w Sparcie, to byłoby za mało. Swego czasu podobnego rozwiązania próbował Unibax Toruń. Jednak Tai odrzucił propozycję. Pokazał tym samym, że dla niego, prócz kasy, liczą się też inne rzeczy. Jedną z nich jest pozycja w zespole. Na Unibax nie postawił, bo tam byłby jednak z wielu, a w Sparcie jest kimś najważniejszym i wyjątkowym. W Motorze też byłby takim zawodnikiem, ale na żadne inne zyski nie mógłby liczyć. Przenoszenie się mistrza świata z drużyny walczącej o medale do zespołu, który najprawdopodobniej zleci z hukiem z ligi to żadna nobilitacja.
Woffinden wybierając Motor, nie ma nic do wygrania. Ten zawodnik nie jest typem wędrowniczka, lecz poważnym człowiek i mistrzem, który z głową stawia kolejne kroki w swojej karierze. Inna sprawa, że jeden mocny zawodnik nie zmieni niczego w sytuacji beniaminka. Motor potrzebowałby co najmniej dwóch żużlowców pokroju Woffindena.
Motor błądzi po transferowej giełdzie po omacku. Najlepszym jak dotąd pomysłem była próba podkupienia Antonio Lindbaecka i Przemysława Pawlickiego z MRGARDEN GKM-u Grudziądz. To nie są może jacyś wybitni zawodnicy, ale lublinianie, pozyskując ich, na pewno byliby mocniejsi, niż są, a z drugiej strony znacząco osłabiliby jednego z rywali. GKM mógłby się stać przeciwnikiem Motoru w walce o 7. miejsce.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
Dobrucki nie ryzykował ;)
___________________
zeby tylko nie musieli protezy zakladac ;)