Dwa dni do otwarcia okna transferowego. W Sparcie dadzą sobie uciąć rękę za Woffindena. Motor go nie skusi

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Motor desperacko szuka zawodnika, który pociągnąłby zespół. Na celownik trafił Tai Woffinden, którego kontrakt ze Spartą wygasa 31 października. We Wrocławiu są spokojni. Mówią, że mistrz odmówi beniaminkowi.

Speed Car Motor Lublin przedłużył kontrakty Andreasa Jonssona, Dawida Lamparta i Roberta Lamberta. Do drużyny mają dołączyć też dwaj inni seniorzy: Grzegorz Zengota i Mikkel Michelsen. Klub wciąż szuka jednak lidera. Najnowszy pomysł to zatrudnienie Taia Woffindena. Kontrakt 3-krotnego mistrza świata z Betardem Spartą wygasa 31 października. Nowej umowy z wrocławskim klubem nie podpisał, bo zabraniają tego przepisy. W Sparcie są jednak przekonani, że to nic nie znaczy. Tai dał słowo, że zostanie i po 1 listopada będzie nowa umowa. Oferta Motoru tego nie zmieni.

Można się jedynie domyślać, że Sparta, podobnie jak każdy klub PGE Ekstraligi, który dogadał się już z jakimś zawodnikiem, ma już spisaną przedwstępną umowę z Woffindenem na kolejny sezon. To oczywiście nie daje żadnej gwarancji, ale wrocławianie przekonują, że daliby sobie uciąć rękę za to, że Tai od nich nie odejdzie. Z kilku powodów. Po pierwsze ma znakomite warunki i gwiazdorski kontrakt. 1,7-1,8 miliona złotych to jest ten przedział, na który może liczyć. Do regulaminowych stawek z klubu dochodzą kontrakty sponsorskie, w tym ten główny z firmą Betard.

Motor chcąc wyciągnąć Woffindena, musiałby dołożyć bardzo dużo. 200, czy 300 tysięcy ponad to, co dostaje w Sparcie, to byłoby za mało. Swego czasu podobnego rozwiązania próbował Unibax Toruń. Jednak Tai odrzucił propozycję. Pokazał tym samym, że dla niego, prócz kasy, liczą się też inne rzeczy. Jedną z nich jest pozycja w zespole. Na Unibax nie postawił, bo tam byłby jednak z wielu, a w Sparcie jest kimś najważniejszym i wyjątkowym. W Motorze też byłby takim zawodnikiem, ale na żadne inne zyski nie mógłby liczyć. Przenoszenie się mistrza świata z drużyny walczącej o medale do zespołu, który najprawdopodobniej zleci z hukiem z ligi to żadna nobilitacja.

Woffinden wybierając Motor, nie ma nic do wygrania. Ten zawodnik nie jest typem wędrowniczka, lecz poważnym człowiek i mistrzem, który z głową stawia kolejne kroki w swojej karierze. Inna sprawa, że jeden mocny zawodnik nie zmieni niczego w sytuacji beniaminka. Motor potrzebowałby co najmniej dwóch żużlowców pokroju Woffindena.

Motor błądzi po transferowej giełdzie po omacku. Najlepszym jak dotąd pomysłem była próba podkupienia Antonio Lindbaecka i Przemysława Pawlickiego z MRGARDEN GKM-u Grudziądz. To nie są może jacyś wybitni zawodnicy, ale lublinianie, pozyskując ich, na pewno byliby mocniejsi, niż są, a z drugiej strony znacząco osłabiliby jednego z rywali. GKM mógłby się stać przeciwnikiem Motoru w walce o 7. miejsce.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: