W roku 2016 ROW Rybnik był beniaminkiem PGE Ekstraligi. I jak to bywa w zwyczaju, był skazywany na pożarcie i szybki spadek z najlepszej ligi świata. W końcu zespół po awansie nie dokonał spektakularnych wzmocnień. Była to mieszanka żużlowców po przejściach z tymi, których czas miał dopiero nadejść. Nad wszystkim miał czuwać trener Piotr Żyto.
Być może pod okiem szkoleniowca drugiej młodości w Rybniku nie przeżył Andreas Jonsson. Jednak po problemach w Toruniu, to właśnie w barwach "Rekinów" formę odzyskał Grigorij Łaguta, a Rune Holta udowodnił, że nadal jest zawodnikiem na ekstraligowym poziomie. Rozbłysł też talent Maxa Fricke'a.
Coraz lepsze wyniki zaczęli odnosić też rybniccy juniorzy, a osoby będące blisko "Rekinów" chwaliły atmosferę, jaką był w stanie stworzyć Żyto. To wszystko dało pewne utrzymanie, a niewiele brakowało, a ROW znalazłby się nawet w play-offach.
Dość niespodziewanie po sezonie 2016 drogi Żyty i ROW-u się rozeszły. To była decyzja prezesa Krzysztofa Mrozka. Nawet jeśli nie przyzna on wprost, że popełnił błąd, to w takich kategoriach należy ją oceniać. Czasu się jednak nie cofnie, a przeszłości nie zmieni. Najważniejsze, że panowie potrafili sobie wyjaśnić pewne nieporozumienia i ponownie podali sobie dłoń. O tym, że relacje Mrozka i Żyty się ociepliły najlepiej świadczył już fakt, że pod koniec minionego sezonu był on gościem w parku maszyn rybnickiego ROW-u.
ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Był taki rok, że widziałem pięć trupów
Powrót Żyty do ROW-u cieszy, bo odnoszę wrażenie, że trener ma pewnie niedokończone sprawy na Górnym Śląsku. Oczywiście, drużyna znajduje się w innym położeniu niż jeszcze w roku 2016. Nie jest już na ekstraligowym poziomie. "Rekiny" nie wyleciały z elity w sezonie 2017 z powodu trenera, bo wyniki ROW-u pod wodzą Mirosława Korbela były dobre. O losach klubu zadecydowała wtedy dopingowa wpadka Grigorija Łaguty. Jednak już brak awansu w tegorocznych rozgrywkach można zapisać na konto Jarosława Dymka, który jest poprawnym menedżerem. I tylko tyle. Jako kierownik zespołu spisuje się wybornie, jako menedżer już niekoniecznie.
Zatrudnienie Zyty pokazuje też, że Mrozek dokładnie przeanalizował przyczyny porażki w finale Nice 1.LŻ w Lublinie. Prezes ROW-u zorientował się, że z lepszym trenerem w parku maszyn byłby w stanie ugrać więcej. Tym bardziej, jeśli przypomnimy sobie pewne sytuacje, związane chociażby z przygotowaniem lubelskiego toru czy konkretne decyzje sędziowskie.
Skład zbudowany przez "Rekiny" pozwala im marzyć o awansie do PGE Ekstraligi. Jeśli Żyto ten cel zrealizuje, to miejmy nadzieję, że tym razem nikt nie podziękuje mu po roku współpracy. Poprzedni epizod trenera w Rybniku został przerwany w połowie drogi. Oby tym razem dostał on szansę na przepracowanie dłuższego okresu z zawodnikami ROW-u. Może wtedy kibice doczekają się nawet upragnionego medalu DMP?