[b]
Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Ostatnie dwa sezony spędził pan w pierwszoligowym Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. Był to udany czas?
[/b]
Marcin Turowski, zawodnik MRGARDEN GKM-u Grudziądz: Czas spędzony w Gdańsku oceniam bardzo dobrze. Gdyby nie starty w Zdunek Wybrzeżu, to być może nie jeździłbym już na żużlu. W pierwszym roku startów w Gdańsku polubiłem ten sport na nowo. Miałem dużą szansę zdobyć medal w MDMP w Toruniu wraz z Dominikiem Kossakowskim i Karolem Żupińskim, ale moja kontuzja w pierwszym wyścigu wszystko przekreśliła. Drugiego sezonu trochę mi szkoda, ponieważ na początku za długo rozjeżdżałem się po kontuzji. Cieszę się jednak z poprawy w drugiej części. Poznałem fajnych ludzi i sponsorów. Bardzo dziękuję firmie LTE Logistics & Transport oraz panu Piotrowi z firmy Confidential Group. Nie było łatwo podjąć decyzję o odejściu.
Rozmawialiśmy po zakończeniu sezonu i był pan chętny na pozostanie w Gdańsku. Pojawiła się oferta z PGE Ekstraligi i nie można było jej odrzucić?
Nie jest tak, że specjalnie czekałem na ofertę z PGE Ekstraligi. Miałem taką już rok temu. Każdą ofertę można odrzucić, ale zostały mi już tylko dwa lata na pozycji juniora. Mój menadżer zapewnił mnie, że grudziądzki klub jest bardzo poukładany pod każdym względem. W dodatku sztab szkoleniowy jest bardzo fajny. Uważam, że musiałem zaryzykować.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
W czerwcu stracił pan miejsce w składzie na rzecz Karola Żupińskiego. Miało to jakiś wpływ na taką decyzję?
Nie mogę tak tego nazwać. Trochę zabrzmiało to tak, jakby Karol był czemuś winien, a tak nie jest. Podpisując kontrakt na drugi sezon w Gdańsku wiedziałem, że pierwszą część rozgrywek mam pewną, jeśli chodzi o miejsce w składzie. Karol mógł też zastąpić Dominika. Trener Berliński podjął decyzję, a ja naprawdę przyjąłem ją z pokorą i było żadnej dyskusji.
Na współpracę z gdańskim klubem nie mógł pan narzekać. Prezes Zdunek mówił, że pożegnanie było bardzo miłe.
Wszystkie decyzje zawsze ustalam z moim menadżerem, ponieważ jestem jeszcze młodym chłopakiem i nie chcę popełniać błędów. Dużo zawdzięczam klubowi z Gdańska i zależało nam, aby rozstać się z kulturą. Nigdy klub nie obdarował mnie dziwną karą. Zawsze mogłem liczyć na pomoc. Bardzo dziękuję.
Przeskok z Nice 1. Ligi Żużlowej do najwyższej klasy rozgrywkowej czasami bywa brutalny.
Nie myślę jeszcze o PGE Ekstralidze. Przede mną treningi i dopiero po nich trener będzie decydował o składzie na mecz. Moim celem jest spełnienie marzenia i debiut w najlepszej lidze świata. Reszta przyjdzie sama. Wokół siebie mam odpowiednie osoby i na pewno z nimi będzie trochę łatwiej. Jest też doświadczony sztab trenerski, na który zawsze będę mógł liczyć. Mam dobre warunki do rozwoju, ponieważ sprzęt też będzie z dobrej półki. Jeżeli chcesz zrobić krok do przodu, to czasami musisz zaryzykować i się nie bać. Tak samo jest z ustawieniami motocykla podczas spotkań.
Prezes Marcin Murawski powiedział, że klub zainteresował się pana osobą biorąc pod uwagę dobre wyniki w zawodach młodzieżowych na torze w Grudziądzu.
To prawda, że na grudziądzkim torze zawsze zdobywałem fajne punkty. Jeżeli się nie mylę, to raz w DMPJ zanotowałem nawet komplet. Obiekt w Grudziądzu jest zawsze równy, twardy i bezpieczny. Jest to jeden z moich ulubionych torów. Miało to znaczenie przy podejmowaniu decyzji.
Formacja juniorska MRGARDEN GKM-u od wielu lat nie powala na kolana. Może pan wraz z Patrykiem Rolnickim pomóc klubowi znaleźć się w fazie play-off?
To pytanie powinno zostać skierowane do klubu lub do Patryka. Wydaje mi się, że to on będzie miał pewne miejsce w składzie. Jest bardzo doświadczonym juniorem w PGE Ekstralidze, a o mnie tego nie można powiedzieć. Myślę, że jest w stanie pomóc, a ja? Będę się starał udowodnić swoją przydatność.
Ryzyko się opłaci? W kadrze MRGARDEN GKM-u Grudziądz jest kilku innych młodzieżowców, a w Gdańsku miałby pan skład od ręki.
Jakoś nie byłem o tym taki przekonany. Klub z Gdańska w każdej chwili może wyciągnąć królika z kapelusza. W każdym sporcie jest i będzie rywalizacja. Jeśli jest ona uczciwa, fair i oparta na jasnych zasadach, to wszystko można zrozumieć. Myślę, że walka o skład mi służy. Zawsze daje punkt odniesienia, w jakim jestem miejscu z ustawieniami i stylem jazdy. Na początku w gdańskim zespole nie miałem rywalizacji i jechałem gorzej. Później musiałem walczyć, chciałem coś udowodnić i zatrybiło. W pewnym momencie zdobywałem najwięcej punktów w rozgrywkach DMPJ. Nie obawiam się rywalizacji.
Sezon 2019 będzie ostatnim w gronie młodzieżowców dla Patryka Rolnickiego i Kamila Wieczorka. Rok później powinno być dużo łatwiej o miejsce w składzie.
Nie zwracam na to uwagi. Chcę robić swoje, ciężko pracować i jechać jak najlepiej. Klub za rok będzie mógł przecież kogoś kupić. Nie myślę, czy za rok będzie łatwiej. Kluby z PGE Ekstraligi mają budżety i nigdy nic nie jest pewne. Jak nie jeździ się na zadowalającym poziomie i nie widać postępów, nie dostaje się kolejnych szans. Chcę jeździć w najwyższej klasie rozgrywkowej i wiedzieć, że jestem lepszy, a nie dlatego, że nie ma komu jechać.
Trener Robert Kościecha namówił pana na przenosiny do Grudziądza? Znacie się jeszcze z czasów toruńskich.
Rozmawiałem tylko z zarządem. Nawet nie wiem czy trener maczał w tym palce. Zamierzam się z nim spotkać i pogadać o wszystkim. Może dopiero wtedy się dowiem.
Propozycja z Grudziądza była jedyną z PGE Ekstraligi?
Konkretna oferta z najwyższej klasy rozgrywkowej pochodziła tylko z MRGARDEN GKM-u, ale muszę przyznać, że pojawiła się dość szybko. Można powiedzieć, że sondował mnie jeszcze jeden klub z PGE Ekstraligi.
Do drużyny dołączył także Kenneth Bjerre. Drużyna z Grudziądza jest na tyle silna, aby powalczyć o miejsce w czołowej czwórce?
Trudno coś powiedzieć, ponieważ żużel jest bardzo nieprzewidywalny. Jeśli będą omijały nas kontuzje i problemy sprzętowe, to będzie dobrze. Uważam, że skład jest wystarczająco mocny, aby powalczyć o zrealizowanie tego celu.
Jak wyglądają pana przygotowania do następnego sezonu?
Trwają już od miesiąca. W tym roku zacząłem je szybciej, ponieważ mam zaplanowany wyjazd wypoczynkowy. Wyjeżdżam przed Sylwestrem na dziesięć dni. Jak spotkam się z trenerem Kościechą, to zapytam o dalsze przygotowania. Co roku mam treningi z chłopakami od trenera Ząbika, który nigdy nie stwarzał z tym żadnych problemów. Na pewno będę też przygotowywać się w Grudziądzu. Mogę zapewnić, że zawsze byłem dobrze przygotowany siłowo i kondycyjnie. W przyszłym sezonie również tak będzie.