W Australii jest Lidseyem, w Polsce Rusieckim. Prezes traktuje go jak syna (wywiad)

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey

- W Australii jestem Jaimonem Lidseyem, a w Polsce Jaimonem Rusieckim - mówi WP SportoweFakty Jaimon Lidsey. Żużlowca Fogo Unii Leszno z prezesem Piotrem Rusieckim połączyła wyjątkowa relacja.

Dawid Borek, WP SportoweFakty: Jaimon Lidsey czy Jaimon... Rusiecki?

Jaimon Lidsey, żużlowiec Fogo Unii Leszno: W Australii jestem Jaimonem Lidseyem, a w Polsce Jaimonem Rusieckim.

Wie pan, o czym mówię. W Polsce wszyscy mówią żartobliwie, że jest pan synem Piotra Rusieckiego.

Tak, wiem, że wszyscy się z tego śmieją. Co mogę powiedzieć? To, co robi Piotr, jest bardzo fajne.

A pan czuje, że prezes Fogo Unii jest dla pana jak ojciec?

Oczywiście, bo to działa w dwie strony. Skoro on traktuje mnie jak syna, to ja traktuję go tak, jakby był moim ojcem.

Mieszkanie w jego domu, gdy jest pan tysiące kilometrów od rodzinnej Australii, tysiące kilometrów od rodziny, na pewno bardzo pomaga?

Oczywiście. Powitał mnie w domu ze swoją całą rodziną, choć w zasadzie w ogóle mnie nie znał. Od samego początku traktował mnie jak swojego. Mam dużo szczęścia, że trafiłem na taką osobę.

[b]

Dzięki temu jest pan bardzo związany z Lesznem. Pewnie nawet nie wyobraża pan sobie zmiany klubu.[/b]

W ogóle! Unia to świetny klub, który tworzą wspaniali ludzie.

Skoro mieszka pan w Polsce, uczy się pan naszego języka?

W tym roku trochę się nauczyłem, ale język polski jest bardzo trudny do opanowania. Staram się jednak jak mogę.

Za panem debiutancki sezon w Europie. Wnioski? Nie da się ukryć, że ściganie na naszym kontynencie to zupełnie inna bajka od jazdy w Australii.

Jestem zadowolony z tego, jak się prezentowałem. Uważam, że po debiutanckim roku w Europie nie mam na co narzekać.

Świetnie prezentował się pan zwłaszcza w 2. Lidze Żużlowej, w barwach Stainer Unii Kolejarza Rawicz.

Nie ukrywam, że bardzo lubię szybkie tory. Takie występują w Polsce, dlatego szybko dopasowałem się do takich warunków.

Był pan rezerwowym w zaledwie trzech meczach Fogo Unii w PGE Ekstralidze. Nie żałuje pan trochę, że nie dostał więcej okazji na poznawanie tej ligi od środka?

Nie mam czego żałować. Wspaniale było uczestniczyć w tych trzech meczach, choć w nich nie jeździłem (Lidsey wystartował w jednym wyścigu). Wiele nauczyłem się też na treningach z pierwszą drużyną. Mogłem czerpać wiedzę od świetnych zawodników.

Jakie są pana plany na sezon 2019? Regularna jazda w 2. Lidze Żużlowej czy walka o miejsce w pierwszej drużynie Fogo Unii?

Celuję w to, co wymieniłeś. Co się wydarzy w sezonie? Teraz trudno to przewidzieć.

Póki co przebywa pan w ojczyźnie?

Dokładnie. Planuję, by do Polski wrócić w marcu, ale nie znam jeszcze dokładnej daty.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: