Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Zdunek Wybrzeże ma za sobą kiepski sezon. W tym roku drużyna zajęła dopiero szóste miejsce, choć plany były zupełnie inne. Czy uważasz, że w klubie zostały wyciągnięte odpowiednie wnioski?
Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Według mnie tak, choć nie wszystko zależało tutaj od gdańskich działaczy. Pieniądze, jakie od ligi i od poszczególnych miast dostają kluby z PGE Ekstraligi, powodują, że drużyny są na zupełnie innym poziomie finansowym. Tym tłumaczę odejście Andersa Thomsena, a zwłaszcza Mikkela Michelsena, który wbrew pozorom nie był tak daleki przedłużenia kontraktu. W ubiegłym sezonie drużyna była bardzo nierówna. Teraz wygląda to zupełnie inaczej i nawet na rezerwie widzę zawodników, którzy mogą odpalić na pierwszoligowych rozgrywkach.
[b]
Galewski:[/b] W zeszłym sezonie problemem Wybrzeża byli polscy seniorzy. Wiele było w środowisku osób, które mówiły, że opieranie składu na dwóch Polakach to błąd. Działacze jednak tych głosów nie chcieli słyszeć. Twierdzili, że drużyna jest mocna i wjedzie do play-off. Pomylili się. Tym razem mamy Pieszczka, Gomólskiego i Cyfera. To duża zmiana.
Gałęzewski: Dokładnie tak. Do Gdańska przyszli zawodnicy, którzy w szczycie swojej formy - co we wszystkich przypadkach miało miejsce całkiem niedawno - byliby pewnym uzupełnieniem składów ekstraligowych. To jednak, jak w przypadku Jacoba Thorssella, żużlowcy mocno nadgryzieni przez ostatni sezon. Jak myślisz, czy nad morzem się odbudują? Ja uważam, że taki Pieszczek będzie w trójce najskuteczniejszych zawodników ligi, przynajmniej na swoim stadionie. Gdy klub w niego wierzy, on potrafi to odpłacić. Przecież niedawno wygrywał na tym torze PGE IMME. To będzie największe pozytywne zaskoczenie sezonu.
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny
Galewski: Myślę, że Polacy mogą być siłą Wybrzeża. O Pieszczka i Gomólskiego jestem spokojny. Pierwsza liga to dla nich odpowiedni krok. Powinni solidnie punktować. Tak samo będzie raczej z Thorssellem i Bechem. Nie wiem natomiast, czy miejsce w składzie wywalczy sobie Adrian Cyfer. Szans mu nie odbieram, ale kadra jest dość szeroka.
Gałęzewski: Szeroka kadra to pojęcie względne. Wiele klubów się o tym przekonało, jednak nikt nie potrafi przed sezonem wywróżyć, czy będą jakieś kontuzje i załamania formy. Według mnie każdy zawodnik, który nie będzie się prezentował tragicznie, dostanie szansę na wykazanie się i tylko od niego zależy, czy ją wykorzysta. Jak nie będzie to Cyfer, to jest Joel Kling, Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Szwecji i rewelacja końcówki ubiegłego sezonu.
Gałęzewski: Po cichu liczę na to, że zaskoczą Jonas Seifert-Salk lub Bradley Wilson-Dean. To ciekawe transfery żużlowców, którzy podpisali kilkuletnie umowy. W Rybniku na Bewleya też nikt nie patrzył poważnie. Radzę zapamiętać te nazwiska. Martwi tylko kwestia juniorów. Z jednej strony ma przyjść ktoś z Gorzowa, z drugiej żużel mnie już nauczył, że póki nie ma podpisu na papierze...
Galewski: Właśnie. Karol Żupiński to będzie ligowa czołówka, ale wsparcia nie widzę. Dlaczego Wybrzeże puściło Marcina Turowskiego? Nie potrafię tego zrozumieć.
Gałęzewski: Turowski nie był do końca zadowolony z liczby ligowych biegów, jakie dostał i tak naprawdę klub nie zdołał z nim podjąć konkretnych rozmów. Z jednej strony go rozumiem, bo w końcówce sezonu prezentował się lepiej od Dominika Kossakowskiego. Z drugiej, gdy jeździli razem w lidze - choćby w Daugavpils - 21-latek prezentował się lepiej. Transfer do GKM-u wygląda u Turowskiego na pierwszy rzut oka fajnie, ale osobiście nie wiem, czy nie wpadł przypadkiem we własne sidła. W PGE Ekstralidze znów startuje od zera i wcale nie musi jeździć więcej. Obawiam się, że powtórzy tu drogę Kacpra Gomólskiego. PGE Ekstraliga, gdy trafia się do niej bez odpowiedniego zaplecza, wcale nie oznacza rozwoju.
Galewski: Rozmawiamy jednak o Wybrzeżu, a dla klubu to jednak strata. Jeden junior to teraz za mało. Trzeba mieć szansę wygrania każdego biegu, a na ten moment w trzech wyścigach gdańszczanie będą jechać maksymalnie o remis.
Gałęzewski: Dominik Majchrzak został od razu zakontraktowany jako ten trzeci. W Gdańsku wszyscy wiedzą, że ta dwójka to zdecydowanie za mało. Wybrzeże płaci jednak za zbyt mocne postawienie na miniżużel, kosztem starszych chłopców. Kilku zawodników po 5-6 latach jazdy z różnych powodów zrezygnowało, wypaliło się i nagle mamy jednego wychowanka z Gdańska w wieku od 15 do 21 lat. Zmieniając temat, problemem Wybrzeża jest to, w jakim środowisku obecnie funkcjonuje. Galewski: To znaczy?
Gałęzewski: Z moich informacji wynika, że gdańszczanie uzbierali najwięcej pieniędzy od sponsorów ze wszystkich klubów ligi, jednak nie mają milionów od miasta, jak ma to miejsce w Rybniku, nie stoją za nimi też wielkie państwowe spółki. Do tego kibice chętniej odwiedzają piękny stadion Lechii, lidera Lotto Ekstraklasy niż wysłużony Stadion im. Zbigniewa Podleckiego. Są inne dyscypliny sportowe w najwyższych klasach rozgrywkowych, koncerty światowych gwiazd. Czy z twojej perspektywy jest tutaj miejsce na klub ekstraligowy?
Galewski: Wydaje mi się, że dla Wybrzeża naturalnym krokiem jest walka o awans. Jeśli w klubie uzupełnią braki juniorskie, to mogą zawalczyć o elitę już w przyszłym roku. Ten zespół jest naprawdę ciekawy i może napsuć sporo krwi rybniczanom. A czy jest miejsce na ekstraligowy żużel w Gdańsku? Moim zdaniem tak. Konkurencja jest spora, ale mówimy o dużym ośrodku. Poza tym PGE Ekstraliga to produkt premium.
Gałęzewski: Zobaczymy. Gdańskim kibicom wiele razy obiecywano ten produkt premium, przez co rzeczywiście teraz jest tutaj wielkie poczucie niedosytu. Może w sezonie, w którym nie ma wielkich obietnic, w końcu wszystkie trybiki zaczną dobrze funkcjonować i marzenia się spełnią.