Polacy chcą przelicytować BSI dobrymi pomysłami. Grand Prix weźmie kurs na Rosję i Azję

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Artiom Łaguta na pierwszym planie, z tyłu Emil Sajfutdinow. Rosyjskie armaty SGP.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Artiom Łaguta na pierwszym planie, z tyłu Emil Sajfutdinow. Rosyjskie armaty SGP.

Wybory prezydenta FIM nie ułożyły się po myśli One Sport, które chce stanąć do przetargu o prawa do Grand Prix. Wygrana Jorge Viegesa i brak posady wiceprezydenta dla Andrzeja Witkowskiego oznaczają, że nie będzie mocnej pozycji startowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdyby Wolfgang Srb został nowym prezydentem FIM, a Andrzej Witkowski zachowałby stanowisko wiceprezydenta, to polska firma One Sport miałaby naprawdę ogromne szanse na zostanie promotorem cyklu Grand Prix. Zwycięstwo Jorge Viegasa i brak w zarządzie Witkowskiego oznaczają, że łatwo nie będzie. Jednak toruńska agencja nie traci nadziei. Jej przedstawiciele mówią, że praca w kuluarach zaczyna się od nowa. Podkreślają, że Viegas jest otwarty na zmiany, a dla FIM sytuacja, gdy dwa podmioty będą się bić o cykl mistrzostw świata, to wymarzony scenariusz.

W One Sport są przekonani, że Viegas nie skreśli ich w przedbiegach. Już odbyli z nim kurtuazyjną rozmowę, a mają być następne. Liczą także na Witkowskiego, który mimo utraty eksponowanego stanowiska ma utrzymać mocną pozycję w federacji. Polacy podkreślają, że zanim FIM ogłosi przetarg na kupno licencji od 2021 roku, to z pewnością odbędą wiele rozmów, by przekonać najważniejszych ludzi do swojej wizji. Chcąc się odróżnić od BSI (obecny posiadacz praw), będą musieli obiecać (taki mają zresztą zamiar) światową ekspansję. Dla One Sport oczywisty jest kierunek rosyjski. W planach jest też zbadanie rynku azjatyckiego. Oczywistą oczywistością będzie zaproponowanie przez Polaków turnieju w Australii bądź w Ameryce Północnej.

Gdy idzie o finanse, to Polacy będą musieli zaoferować minimum milion dolarów za roczną licencję. Tyle płaci obecnie BSI. IMG, w skład którego wchodzi BSI, ma obecnie pewne problemy, a rzecz dotyczy rallycrossu. W ciemno można jednak założyć, że Anglicy zrobią wszystko, by zatrzymać Grand Prix. To jest coś, na czym zarabiają olbrzymie pieniądze z umów telewizyjnych, od sponsorów i z kasy polskich samorządów. Dla FIM sprzedaż praw też jest jednak biznesem, więc federacja, która dotąd nie miała drugiego gracza w walce o prawa, wykorzysta sytuację do wywindowania ceny.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"

Komentarze (3)
avatar
sandacz
5.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A czemu nie na marsie? 
avatar
KOMbyy
5.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Azja na Grand Prix moim zdaniem nie za bardzo się nadaje. Powodem jest to, że tam po prostu tym sportem się nikt nie interesuje. Rosja, Australia, Stany Zjednoczone, w przyszłości może też Arge Czytaj całość
avatar
yes
5.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
i skoki narciarskie w Kongo...
nic na siłę