Szymon Woźniak: Będziemy bardzo nieobliczalni i stać nas na wiele (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski, Szymon Woźniak
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski, Szymon Woźniak

Szymon Woźniak zdecydował się na przedłużenie współpracy z gorzowską Stalą. Zawodnik wierzy, że zespół prowadzony przez Stanisława Chomskiego będzie w stanie namieszać w rozgrywkach PGE Ekstraligi w 2019 roku.

[b]

[/b]Dawid Lis, WP SportoweFakty.pl: Czy miał pan już czas na odpoczynek po sezonie? 

Szymon Woźniak, zawodnik Cash Broker Stali Gorzów: Sporo czasu spędzam teraz w domu. Wszystko mam tak poukładane, że treningi, czy obowiązki związane z przygotowaniem do nowego sezonu, pochłaniają mi możliwie jak najmniej czasu. Wszystko jest dosyć dobrze zorganizowane. Dzięki temu mogę spędzić więcej czasu z rodziną. Wiadomo, że dziewczynki są już coraz starsze i coraz łatwiej nad tym wszystkim zapanować. Cały czas moja narzeczona jest najbardziej zaangażowana, ale ja rzeczywiście mogę jej teraz sporo pomóc.

Zdecydował się pan na przedłużenie współpracy z gorzowskim klubem. Długo musieliście negocjować?

Rozmowy nie trwały długo. Obie strony były zainteresowane kontynuacją współpracy i to jest najważniejsze. Szybko doszliśmy do porozumienia z prezesem Ireneuszem Maciejem Zmorą. Najważniejsze, że trener mnie widział w swojej drużynie, za co mu dziękuję. Jestem zadowolony, że będę mógł jeździć kolejny rok dla Stali.

Do składu wicemistrzów Polski dołącza dwóch Duńczyków - Peter Kildemand i Anders Thomsen. Jak pan ocenia to zestawienie?

Na pewno to wygląda ciekawie, interesująco. Ciężko w tej chwili określić siłę naszego zespołu. Jestem przekonany, że jeśli każdy z nas pojedzie na swoim poziomie lub zrobi kolejny krok w rozwoju swojej kariery, to naprawdę będziemy bardzo nieobliczalni i będzie stać nas na wiele. Nigdy wcześniej nie miałem okazji jeździć w jednej drużynie z którymś z tych Duńczyków, ale rodzina żużlowa to wąskie grono, wszyscy się znają. Na pewno nie będziemy potrzebowali dużo czasu, żeby się lepiej poznać, czy zintegrować. Pojedziemy na zimowe zgrupowanie i tam będzie na to czas.

Dołącza także Mateusz Bartkowiak. Pewnie zna go pan ze wspólnych treningów na "Jancarzu".

Na pewno jest to chłopak utalentowany. Widać, że żużel to jego całe życie i mamy już połowę sukcesu. Jest pracowity. Oby cały czas zmierzał tą drogą, oby się jak najsztywniej trzymał zasad i pracował, a będzie z niego pociecha.

Co może pan powiedzieć o ruchach transferowych rywali?

Zdaję sobie sprawę, że teraz jest zima i można pracować tylko na tym materiale, który jest na papierze. Żużel to jest niesamowicie nieprzewidywalna dyscyplina sportu. Było wiele dream teamów, które biły się o utrzymanie i outsiderów, którzy zdobywali medale. Takie spekulowanie o tym, co jest na papierze, to kompletnie nie ma odzwierciedlenia z tym, co może stać się w rzeczywistości. Ekstraliga to bardzo nieprzewidywalny twór. Jedna kontuzja może zaważyć na tym, czy ktoś zajmie pierwsze, czy ostatnie miejsce w tabeli.

Czy trener Stanisław Chomski mówił już panu, że będzie pan prowadzącym parę?

Oczywiście, że nie. Gdyby trener tak powiedział, to bardzo bym się zdziwił. Jest nas pięciu seniorów i szkoleniowiec od początku sezonu musi ten zespół na nowo kroić. Wiadomo, że są już jakieś sprawdzone rozwiązania i nie sądzę, żeby trener to zmieniał. Jeżeli chodzi o mnie, to cieszę się, że jestem jednym z tej piątki, ale absolutnie niczego od trenera nie wymagam ani nie zakładam. Zdaję sobie sprawę, że dobrze spisałem się w roli prowadzącego parę, kiedy Martin (Vaculik - dop. red.) był kontuzjowany. Jak najbardziej stać mnie i czuję się na siłach, żeby tę rolę w zespole podjąć. Tak, jak powiedziałem, mamy jeszcze dużo czasu i przygotowań do sezonu. Jestem przekonany, że trener Chomski jest na tyle doświadczonym szkoleniowcem, że skroi ten zespół najlepiej, jak to będzie możliwe i wyciśnie z niego tyle, ile się da.

A jeśli chodzi o rolę kapitana? Jest obecnie wakat po odejściu Martina Vaculika.

Jeżeli chodzi o kapitana, to już tradycyjnie - jak to w Stali bywa - na zgrupowaniu dojdzie do demokratycznego głosowania i kapitan zostanie wybrany większością głosów. Jeżeli padnie na mnie, to dołożę wszelkich starań, żeby swoją pracę wykonać dobrze i spisać się w tej nowej roli. Wiadomo, że w żużlu musi jechać zespół, a kapitan jest tylko dobrym duchem drużyny.

Kiedy rozpoczyna pan przygotowania do nowego sezonu?

Zacząłem przygotowania fizyczne od początku listopada. Może trochę wcześnie, ale wiedziałem, że muszę trochę podgonić sprawy fizyczne ze względu na kontuzję, którą miałem w trakcie sezonu. Od grudnia zaczynamy pełną mocą. Zaplanowane mam tylko treningi indywidualne. Do Gorzowa pewnie będziemy przyjeżdżali na szybkie testy, żeby sprawdzić, czy wszystko idzie w dobrym kierunku.

A jak wyglądają przygotowania sprzętowe?

Standardowo, najlepsze silniki z zeszłego sezonu zostają na przyszły rok i zostaną odświeżone. Wszystko, co się da wymienić, będzie wymienione. Do tego składam trzy nowe motocykle, dokupuje nowe silniki. U mnie zawsze jest dużo świeżości w parku maszyn. Nigdy mnie to nie zawiodło.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje

Komentarze (14)
avatar
KS Tyskie
8.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niektórzy wolą gonić za kasą co roku gdzie indziej a niektórzy wolą mieć mniej ale stabilnie i spokojnie realizować plan długoterminowy 
avatar
Saddam
8.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czym się różni "bardzo nieobliczalny" od "trochę nieobliczalnego"? 
Rusek-Zacisze
7.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bedziemy nieobliczalni.. tak qrw.. z tym skladem Stal juz jest w I lidze fak! 
avatar
sympatyk żu-żla
7.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po odejściu Martina na papierku Stal wygląda słabiej Zakontraktowani zawodnicy przez klub patrząc na średnią biegową mijającego sezonu za udany nie mogą zaliczyć.Zobaczymy jak pojadą w kolejnym Czytaj całość
avatar
Poznaniak z Gorzowa
7.12.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Szymon, ja bym prosił, abyś był bardzo obliczalny - tak przynajmniej na 12 pkt w każdym meczu.