W Swindon nie czekali z ogłoszeniem składu. Na pokładzie między innymi dwaj Polacy

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Jason Doyle

Swindon Robins jako pierwsze skompletowało zespół na przyszłoroczny sezon Premiership. Mistrzowie sprzed roku uzupełnili skład dwójką młodych Brytyjczyków. Barwy Rudzików reprezentować będą też m.in. zawodnicy z Polski.

Po ostatniej kampanii menadżer Alun Rossiter miał prawo być niezadowolony. Swindon Robins przystępowało do sezonu jako drużynowy mistrz Wielkiej Brytanii, a ostatecznie, mimo walki do samego końca, nie awansowało do fazy play-off Premiership, kończąc jazdę na piątym miejscu. Zmiany w składzie były więc nieodzowne. Z drużyną pożegnał się m.in. kapitan Nick Morris (zasilił szeregi Wolverhampton Wolves).

Najważniejszą informacją jest powrót Jasona Doyle'a, który w 2017 roku jako przyszły indywidualny mistrz świata (tytuł zapewnił sobie kilkanaście dni później) poprowadził Rudziki do czwartego w historii mistrzostwa kraju. Australijczyk ostatni sezon spędził w Somerset Rebels, z którym świętował triumf w Premiership Knock Out Cup. To na nim Rossiter oprze drużynę, która jako pierwsza w Premiership odsłoniła wszystkie karty na przyszłoroczne zmagania.

Jak informowaliśmy, w zespole ze Swindon występować będzie dwóch Polaków. Trzeci rok jazdy w czerwonych barwach czeka Tobiasza Musielaka, z kolei Dawid Lampart miał już okazję reprezentować klub z Abbey Stadium w 2012 roku. Jeśli spojrzeć na minione miesiące, oprócz Musielaka miejsce w zespole Rossitera utrzymało jeszcze trzech innych żużlowców. Są to: Troy Batchelor, Adam Ellis i Zach Wajtknecht, którego kontrakt został potwierdzony jako ostatni. Skład uzupełnia najmłodszy w kadrze Robins - James Shanes.

Pozostałe drużyny, które wystąpią w Premiership w przyszłym roku nie spieszą się z ogłaszaniem kolejnych nazwisk. Krystalizuje się powoli zestawienie Peterborough Panthers, które w czwartek podpisało kontrakt z Charlesem Wrightem.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: