Kamil Hynek: Pogadajmy o Unii Tarnów. Trochę się martwię o ten nasz klub. Za miedzą w Rzeszowie żużla w przyszłym sezonie nie będzie. Ireneusz Nawrocki do spółki z Marcinem Janikiem wykończyli Stal. Myślisz, że podobny los spotka Unię?
Jakub Czosnyka: Jeżeli nie zmieni się sposób i podejście do zarządzania klubem to będzie to kwestią czasu. Sady ciągle dobrze się ma, bo ma to szczęście, że Grupa Azoty pompuje kasę w żużel. Używając przenośni - to taki spasiony kot. Na prezesa zupełnie się nie nadaje. Nie te czasy.
Hynek: Jarek Galewski mówił, żebyśmy się dzisiaj złapali za łby, a tu nie ma się za co łapać. Całkowicie się z tobą zgadzam. Sady rządzi klubem od 2013 roku i nie sprowadził do Unii żadnego sponsora. Zupełnie jak Janik w Rzeszowie. Różnica polega na tym, że w Tarnowie jest kilkumilionowe wsparcie Azotów. Każdy głupi potrafiłby poprowadzić klub mając tak potężnego sponsora. No dobrze, może poza Janikiem. Tak czy siak, gdyby nie Azoty to Unia padłaby tak samo jak Rzeszów za Janika.
Czosnyka: Szczerze? Żal mi tych naszych sąsiadów. Dlatego w Tarnowie trzeba wreszcie coś zmienić. Kiedyś myślałem, że Sady jako tako radzi sobie z klubowymi finansami. Myliłem się. Jak można było spaść z PGE Ekstraligi mając zapewnione tak olbrzymie środki z jednego źródła? Grupa Azoty miała przelać na klubowe konto co najmniej 3 miliony złotych. A przecież cały ten kabaret skończył się jeszcze długiem. Nie do pomyślenia.
ZOBACZ WIDEO Kuriozalna sytuacja po błędzie Faehrmanna. "Jak on tego nie strzelił?!" [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Hynek: Tak sobie myślę, czy gdyby zakosić Sademu telefon to by się zorientował. Przecież ten człowiek nigdy nie odbiera połączeń. Znowu zaskakujące podobieństwo do Janika. Słyszałem ostatnio od zawodników Stali, że z wiceprezesem Marcinem nie ma w ogóle kontaktu, jeśli chodzi o egzekucję zaległych pieniędzy. Świeci się na Facebooku, ale nie wyświetla wiadomości.
Czosnyka: No właśnie, a gdyby dzwonił jakiś sponsor? Przecież to nie do pomyślenia. Swoją drogą usłyszałem z różnych źródeł, że z prezesa Sadego zawodnicy żartowali na gali PGE Ekstraligi. Mieli mówić, że to gość trudny do pogadania. W obecnych czasach prezesem powinien być człowiek komunikatywny, który potrafi budować dobrą atmosferę wokół klubu i przyciągać do niego sponsorów. Łączyć, a nie dzielić. A prezes Sady co najwyżej zdobędzie się na to, aby odrzucać połączenia i wysłać smsa: "jestem w delegacji".
Hynek: Takie mamy smutne realia. Postkomuna jest jeszcze w wielu miejscach. Mówię tu o przyzwyczajeniach z tamtego okresu. Z czasem minie. Prezes Sady powinien brać przykład z pana Strzelczyka z Ostrowa Wielkopolskiego. On tam działa sprawnie, uczciwie i transparentnie. Pamiętasz jak kiedyś ktoś pisał na naszej stronie, że widziałby prezesa Sadego, czerpiącego nauki od pana prezesa Mrozka?
Czosnyka: Pamiętam. I całe szczęście, że już nie ma prania lagą po łapach. Chociaż niektórym może by to się przydało. No, ale dobra. Zostawmy to. Powiedz mi jak to jest, że 90 procent kibiców w Tarnowie mówi, że trzeba mu wreszcie podziękować, a on wciąż trzyma się stołka? Ja wiem, że nie ma na jego miejsce żadnego kandydata, ale przecież to nijakie tłumaczenie. On od kilku lat degraduje klub.
Hynek: Widocznie ma "plecy" w Radzie Nadzorczej, a to temat na inną opowieść. Ten cały układ nie napawa optymizmem. Przynajmniej mnie.
Czosnyka: Niektórzy śmieją się, że prezes Sady jest przyspawany do swojego stołka. Mam wrażenie, że trochę tak właśnie jest. Twierdzę, że dopóki pozostanie on na swoim stanowisku, Unia może zapomnieć o sukcesach sprzed lat.
Hynek: Zgadzam się. Przykre to, bo jakby nie patrzeć tarnowski klub jest jednym z najbardziej utytułowanych w ostatniej dekadzie. No nic, liczę na to, że doczekamy się w Tarnowie kiedyś dobrej zmiany.