"Podaj Cegłę" to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca, eksperta nSport+, szefa stowarzyszenia zawodników Metanol.
***
Obecnie mamy 60 tys. zł za podpis i 1100 zł za punkt w Nice 1.LŻ oraz 20 tys. zł za podpis i 650 zł za punkt w 2. Lidze Żużlowej. Pomysł, by podnieść stawki, mnożąc te obecne razy dwa, jest według mnie niezwykle sensowny.
Zasadniczo przydałoby się coś zmienić właściwie w każdej lidze. Mam na myśli urealnienie limitów. Oczywiście wolelibyśmy, mam na myśli zawodników, żeby ich w ogóle nie było, ale z drugiej strony przekonuje mnie argument, że gdyby puścić to na żywioł, to byłoby więcej takich klubów jak Stal Rzeszów. Działacze, mając nieograniczone pole, nie potrafią się powstrzymać, choć mam nadzieję, że przykład rzeszowski będzie dla nich dobrą nauczką.
Zostańmy przy Stali, która nie dostała licencji za długi. Teraz zawodnicy, którym klub jest coś winny, mogą szukać pieniędzy nie wiadomo gdzie. Nie twierdzę, że Stali nie należało karać i degradować. Uważam jednak, że należy wyciągnąć z tej lekcji wnioski. Trzeba jeszcze większej kontroli. Żeby było jasne, to nie piszę tego, bo mam pretensje do zarządzających rozgrywkami, lecz do Stali. Swoją drogą, tak myślę, tam to nawet podniesienie limitów nic by nie dało. Długi klubu dotyczą bowiem nie tylko umów sponsorskich, czyli tych poza obiegiem licencyjnym, ale i tych regulaminowych.
Wizja Stali od dawna, właściwie to od początku, mnie przerażała. Tylko trzeba było czekać na to, co się ostatecznie stało. Mam bliski stosunek do rozwiązań płacowych, bo jestem w kontakcie z małżonką Tomasza Jędrzejaka. Cóż można powiedzieć. Nawet w tej sytuacji, w sprawie mocno honorowej, prezesowi Stali nie udało się niczego rozwiązać. Nie potrafił się rozliczyć z bliskimi osoby, która zmarła. Teraz, już po fakcie, można stwierdzić, że może temat Stali przeciągano zbyt długo.
Wracając do podniesienia limitów, czyli pomysłu przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego, mogę powiedzieć jedynie tyle, że będę się cieszył. Najważniejsze, że wszyscy już zrozumieli, że obecnie obowiązujące kwoty są nierealne. I dobrze się stanie, jeśli PZM będzie brał więcej pod swoje skrzydła, gdy idzie o proces licencyjny. Może to coś zmieni. Kluby mają o czym myśleć, bo jednak mają przykład Stali, dla której nie było pobłażania, a z drugiej strony zwiększy się pula pieniędzy, których wypłacenie będzie konieczne do otrzymania licencji na kolejny rok.
Raz jeszcze powtórzę, że dalej, w obecnej chwili, nie możemy pójść. Całkowite zniesienie limitów, choć byłoby optymalnym rozwiązaniem, byłoby zderzeniem ze ścianą. Optymizm, chęci i determinacja w klubach są tak wielkie, że brak jakiejkolwiek kontroli i ograniczeń doprowadziłby do katastrofy.
Problem podniesienie limitów na pewno dotyczy w głównej mierze pierwszej i drugiej ligi, bo tam stawki są bardzo niskie. Zrobiłbym też coś jednak w PGE Ekstralidze. Kłopotem są rozliczenia z najlepszymi, gdzie zbyt duży procent stawki jest poza kontraktem. Można by pomyśleć, dorzucić kilka dodatkowych procent pod regulamin i od razu byłoby lepiej.
A już tak na marginesie, to dziwię się, że nic nie robi się z tymi, co psują rynek. O jednym takim klubie wiemy na pewno. Są niestabilni, podnoszą stawki, rozliczają się latami. Prezesi mogliby jakoś w swoim gronie załatwić ten problem, zrobić jakiś zapis, bo przecież na jednym psującym rynek traci cała liga.
ZOBACZ WIDEO Wielcy żużlowi mistrzowie ślą życzenia dla Tomasza Golloba
"Trzeba się się zastanowić i wymyślić co zrobić, żeby było lepiej, ale jednocześnie czego uniknąć, żeby nie było gorzej" "Jestem za a nawet przec Czytaj całość
Są hipokrytami ale być może jest też gdzieś jakaś granica.
Dotyczy to wszystkich klubów , nie tylko EL. Czytaj całość