Gdy ciężki sprzęt wjechał na stadion przy ulicy Sportowej bydgoscy kibice nie skrywali zdziwienia. Od wielu lat władze miasta wodziły ich za nos suchymi obietnicami renowacji obiektu, nie znajdowały one jednak odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tym razem miało być inaczej. W połowie listopada zburzono park maszyn i trybunę na przeciwległej prostej. Od tego czasu na Polonii panuje jednak głucha cisza.
Zakres prac, które odbyły się jesienią obejmował bowiem jedynie rozbiórkę części infrastruktury. Firma, która je odbuduje miała zostać wyłoniona w osobnym przetargu. Okres składania ofert jest jednak notorycznie opóźniany. Ogłoszony w tym momencie ostateczny termin - 7 stycznia oznacza dwuipółmiesięczne opóźnienie względem pierwotnie założonego 26 października.
Jak nieoficjalnie wiadomo, powodem tego opóźnienia są rażące błędy i braki w przygotowanej przez miasto specyfikacji projektu. Część z nich była wytykana przez środowisko żużlowe już na etapie wstępnych wizualizacji. Okazywało się na przykład, że władze miasta planują wybudować niebezpieczny dla zawodników park maszyn lub zaopatrzyć parking dla zawodników w infrastrukturę dla camperów.
Choć te najbardziej rażące błędy zostały usunięte, okazało się, że projekt wciąż jest w opłakanym stanie. Na szczęście, władze miasta wzięły się za konsultacje z PZMot i PGE Ekstraligą. Poprawki w planach zostały uzgodnione we współpracy z tymi dwiema instytucjami, co pozwala wierzyć, że to koniec z odraczaniem terminów przetargu. Czy tak będzie? Czas pokaże.
Poza planowanym wcześniej remontem trybun, klub poprosił miasto o pomoc w zakupie dmuchanych band, gdyż tym, które dotychczas chroniły bydgoskich żużlowców wygasła homologacja. To właśnie dlatego Polonii przyznano licencję warunkową, a nie zwykłą. Koszt wymiany band to około 200 tysięcy złotych.
ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Był taki rok, że widziałem pięć trupów
Nie wiem jednak co będzie z parkiem maszyn w nadchodzącym sezonie.