Przed rokiem Grzegorz Zengota decydował się na powrót do macierzystego klubu. Radość z ponownych występów w barwach Falubazu Zielona Góra nie trwała jednak długo. Po ledwie jednym sezonie 30-latek dowiedział się, że musi poszukać sobie nowego pracodawcy. Zielonogórzanie postanowili bowiem sprowadzić Martina Vaculika i Nickiego Pedersena.
Dla Zengoty zabrakło miejsca w składzie, więc wybrał on ofertę Speed Car Motoru Lublin. Menedżer Adam Skórnicki jest przekonany, że zyskać na tym mogą obie strony.
- Myślę, że odejście Grzegorza to pokłosie tego, że nie zostałem zwolniony z Falubazu. Z Grzegorzem pracowałem wspólnie od 2014 roku, bo zetknęliśmy się już w Lesznie. Dla nas obu to był wspaniały czas. Na pewno przeżyliśmy wspólnie wiele pięknych chwil, Grzegorz w tym czasie zanotował szereg sukcesów - ocenił Skórnicki.
Menedżer podkreśla jednak, że Zengota w zeszłorocznych rozgrywkach nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W stosunku do sezonu 2017, który spędził w Fogo Unii Leszno, obniżył loty i przełożyło się to też na gorsze rezultaty Falubazu.
- Nie do końca został zrealizowany plan, jeśli chodzi o występy Grzegorza w minionym sezonie. Sądzę, że nasza współpraca była zbyt długa i dobrze dla mnie i jego, że kolejny rok będzie wyglądać inaczej. Każdy z nas będzie mógł popatrzeć inaczej na pewne sprawy. Dość mocno się do siebie przyzwyczailiśmy - dodał Skórnicki.
ZOBACZ WIDEO: Turniej "Gramy dla Tomka"