WADY
Brak ubiegłorocznych liderów
W klubach pierwszoligowych, które nie należą do finansowych krezusów jest to normalne. Gdy ktoś się wybije, dużo bogatsza PGE Ekstraliga wybiera te bardziej łakome kąski. Podobnie było po sezonie 2018. Zdunek Wybrzeże Gdańsk nie pojechało na miarę oczekiwań, ale wygranymi sezonu okazali się Anders Thomsen i Mikkel Michelsen. Obaj wbrew zespołowi awansowali do PGE Ekstraligi. Zastąpić tych żużlowców będzie niezwykle trudno, a szybkie zapomnienie o ich szarżach i stylu jazdy może być w Gdańsku niemożliwe. Nowi zawodnicy muszą się liczyć z porównaniami.
Żużel w wydaniu pierwszoligowym mało atrakcyjny dla gdańszczan
Jazda na zabytkowym stadionie i ciągła nieudana walka o awans nie jest czymś, co by rozgrzewało przeciętnego gdańszczanina. Mieszkańcy tego miasta przywykli do oglądania widowisk sportowych na dużo lepszych arenach sportowych, a i perspektywa walki o mistrzostwo Polski (jak w przypadku Lechii) czy rywalizacja w najwyższych klasach rozgrywkowych (jak w przypadku kilku innych gdańskich zespołów) w komfortowych warunkach, to niewątpliwy atut, którego gdański żużel nie ma. Bez szybkiego awansu, Wybrzeże może się pogrążyć w bylejakości. Już teraz wyniki frekwencji pokazują, że Gdańsk musi mieć żużel w innym, lepszym wydaniu.
Gdzie ci juniorzy
Od lat Wybrzeże szkoli miniżużlowców. W klubie w szczytowych momentach trenowało ponad dwudziestu chłopców, a jedynym juniorem, który posiada licencję żużlową jest Karol Żupiński. W Gdańsku muszą się zastanowić gdzie popełnili błąd i dlaczego tylu miniżużlowców nie zdecydowało się na kontynuowanie przygody ze speedwayem. Już teraz słyszy się, że nad morzem chcą bardziej postawić na starszych szkółkowiczów, których od pierwszych treningów do zdania licencji nie dzieli 10 lat. Fakty są jednak takie, że teraz w Gdańsku trzeba szukać juniorów z zewnątrz. Przecież nie po to szkolono przez lata.
ZALETY
O Gdańsku nie mówi się w kontekście długów. Solidność i transparentność miłą odmianą w Wybrzeżu
Wybrzeże nie płaci. Zawodnicy oszukani, olbrzymie długi w Gdańsku. Klub szuka nowego prezesa. Nikt nie chce sponsorować Wybrzeża, kibice pożyczyli agregat by można było rozegrać zawody. Takie rzeczy działy się w gdańskim żużlu na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Ambicje w Gdańsku były zawsze, brakowało jednak realizacji. Teraz liczba sponsorów Zdunek Wybrzeża Gdańsk rośnie z każdym rokiem. Są podpisywane nowe umowy nie tylko sponsorskie, ale i barterowe, zmniejszające radykalnie koszty działalności klubu i wzbogacające ofertę dla klubu. W Gdańsku zbudowano fundamenty, których nie było od dawna. To bardzo dobre podwaliny do wspięcia się na wyższy szczebel.
Ten skład może odpalić
Po odejściu wszystkich zawodników poza Mikkelem Bechem i Karolem Żupińskim, do Zdunek Wybrzeża przyszło wielu nowych żużlowców. Pod względem potencjału, gdy tylko wrócą do czasów świetności, mogą to być strzały w dziesiątkę. Krystian Pieszczek, Kacper Gomólski i Jacob Thorssell jeszcze niedawno prezentowali formę, pozwalającą im być solidnymi zawodnikami w PGE Ekstralidze. Pozostali, z Adrianem Cyferem na czele również mają duży potencjał. Aby stawiać Zdunek Wybrzeże w gronie faworytów, muszą oni jednak pokazać, że nie zapomnieli jak się jeździ na żużlu.
Żużlowy skauting w Gdańsku
Kibicom patrzącym na żużel trochę szerzej mogło brakować w polskiej lidze skautingu i szukania talentów w nieoczywistych miejscach. Biorąc pod uwagę fakt, że podpisanie kontraktu z potencjalnym debiutantem nie kosztuje w żużlu wiele, pozyskanie Jonasa Seiferta-Salka, Bradley Wilsona-Deana czy będącego tuż po debiucie w Polsce Joela Klinga może być dla Zdunek Wybrzeża strzałem w dziesiątkę. Tutaj jest niewiele do stracenia, bardzo dużo do zyskania.
ZOBACZ WIDEO Wielcy żużlowi mistrzowie ślą życzenia dla Tomasza Golloba