Włókniarz Częstochowa zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli, co jest dużym sukcesem, biorąc pod uwagę perypetie, jakie ta drużyna przechodziła na początku sezonu. Biało-zielona ekipa prowadzona przez Grzegorza Dzikowskiego po raz kolejny w tym sezonie musiała sobie radzić bez swojego lidera, Nickiego Pedersena. Duńczyk tym razem trochę z własnej winy doznał kontuzji, która może go wykluczyć ze startów nawet na kilka tygodni. Trener Dzikowski jednak jest wyrozumiały dla mistrza świata. - Po raz kolejny jechaliśmy bez Pedersena i sobie poradziliśmy. Co do Duńczyka i jego kontuzji no to cóż... On też jest człowiekiem i trzeba zrozumieć jego emocje. Został oszukany, zabrano mu punkty w Grand Prix poprzez pomyłkę sędziego. Ja jego decyzji nie podważam, przyjmuję ją, ale mogę się z nią nie zgodzić. Mam takie prawo. Powtarzam, on też jest człowiekiem i ma emocje, które wyraża w ten a nie inny sposób - powiedział po meczu z Gdańskiem Grzegorz Dzikowski.
Podczas meczu z Wybrzeżem na uwagę zasługuje również fakt znakomicie przygotowanego po raz kolejny toru. Po kilkudniowych opadach deszczu były obawy, czy ten mecz w ogóle dojdzie do skutku. Jak się później okazało, właśnie to spotkanie zostało rozegrane jako jedyne spośród czterech meczów zaplanowanych w tej kolejce Speedway Ekstraligi. Co na to szkoleniowiec Włókniarza? - Przygotowaliśmy fajny tor po opadach deszczu, jakie przeszły w ostatnich dniach nad Częstochową. Można było się pościgać i o to w żużlu chodzi. Tor był przyczepny, ale jednocześnie równy i bezpieczny dla zawodników. Nie było zatem groźby upadków spowodowanych złym stanem nawierzchni.
Trener Dzikowski odniósł się także do współpracy na linii trener – zawodnicy. Jak sam podkreślił, wszyscy żużlowcy rozumieją o co chodzi, nie ma konfliktów i to jest cała recepta na dobrą atmosferę w drużynie. Trener, którego kibice w Częstochowie pieszczotliwie nazywają Dziku dodał również, że Włókniarz jest drużyną, a nie zlepkiem indywidualistów. - Ja jestem zadowolony ze współpracy z Włókniarzem, zawodnicy mnie rozumieją i wyniki nie są złe. Jesteśmy drużyną a nie zlepkiem indywidualności. Nie ma tak, że jeden zawodnik wypada i cały monolit się rozpada. Jeśli nawet jeden żużlowiec jest kontuzjowany i nie może jechać, drugi wskakuje w jego miejsce i robi ten sam lub podobny wynik. O to w tym wszystkim chodzi - dodał Dzikowski.
Na koniec rodowity gdańszczanin opowiedział o planach na najbliższą przyszłość oraz o rewanżach, które rozpoczną się już 14 czerwca. Zapewnił on, że Włókniarz będzie do nich przygotowany należycie i w każdym meczu jego zawodnicy będą walczyć o ligowe i bonusowe punkty. - Jeśli chodzi o rewanże, to mamy dwa tygodnie przerwy i musimy je jakoś ciekawie przepracować. Na pewno będziemy chcieli pojechać ten sparing ze Startem Gniezno, który ostatnio nie doszedł do skutku ze względu na ciągłe opady deszczu. Myślę sobie, że jeśli Start będzie chciał potrenować na torze o podobnej nawierzchni do naszej, to na pewno dojdziemy do porozumienia w sprawie treningu. Mecze rewanżowe zaczynają się 14 czerwca, udajemy się wtedy do Gdańska. Ja ze względu na swoje pochodzenie znam nieco ten tor i myślę, że to będzie nasz plus. Jednak tor ten się w ostatnim czasie nieco zmienił, ale powinniśmy powalczyć o korzystny rezultat - zakończył rozmowę w dość tajemniczy sposób Grzegorz Dzikowski.