Żużel w Świętochłowicach padł ofiarą politycznych obietnic. Tuż przed wyborami samorządowymi ówczesny prezydent miasta, Dawid Kostempski, robił wszystko, by podpisać umowę z wykonawcą prac rozbiórkowych. Gdy jednak nie został wybrany na kolejną kadencję, okazało się, że inwestycja nie miała zabezpieczonego finansowania. Nowy prezydent, Daniel Beger, podjął trudną decyzję o wstrzymaniu prac.
Władze miasta chcą nowego stadionu, ale króluje rozsądek. Najpierw w budżecie muszą być zapewnione środki finansowe. - To jedyne rozsądne rozwiązanie w obecnej sytuacji finansowej miasta - przekazał Beger. Jeszcze kilka dni temu magistrat nie miał pieniędzy na to, by wypłacić pensje nauczycielom. Miasto płynność finansową odzyskało dopiero po podpisaniu umowy na kontynuację linii debetowej.
Nic zatem dziwnego, że nowy stadion nie jest priorytetem. Prezydent Świętochłowic zawarł porozumienie z firmą Mostostal Zabrze, która miała być wykonawcą przebudowy stadionu OSIR Skałka im. Pawła Waloszka. - W przeciwnym razie miasto na bardzo wiele lat utknęłoby z inwestycją, a nie ma gwarancji, że jej pierwotna wartość - ok. 38 mln zł - nie zwiększyłaby się dwukrotnie - dodał Beger.
Według zapewnień prezydenta, kibice Śląska Świętochłowice mogą spać spokojnie. Żużel nie zniknie z tego miasta, ale na kolejne zawody trzeba będzie długo poczekać. Najpierw odbędą się konsultacje ze środowiskami piłkarskimi i żużlowymi. Następnie przygotowany zostanie nowy projekt i miasto będzie skupiać się na pozyskaniu środków finansowych. Dopiero gdy w budżecie będą zabezpieczone fundusze, zostanie ogłoszony przetarg na wybór wykonawcy.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"
W 2040 nie będzie żadnego klubu.
Z jednego powodu.
Nie ma chętnych młodych ludzi do uprawiania tego sportu.
jaki sens wywalać 38 milionów na dziadowski projekt na 3600 miejsc siedzących, gdzie park maszyn miał Czytaj całość