Między Stalą i innymi zadłużonymi klubami nie można postawić znaku równości. Nawrocki to tykająca bomba

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Stal - Polonia. Z prawej Michał Curzytek
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Stal - Polonia. Z prawej Michał Curzytek

Kibice dziwią się, że PZM zabrał licencję Stali, a toleruje dwa inne zadłużone kluby: Wandę i Polonię Piła. W związku tłumaczą, że w Rzeszowie nie mają grosza na bieżącą działalność oraz długi w ZUS-ie i Urzędzie Skarbowym.

Arge Speedway Wanda Kraków i Euro Finance Polonia Piła mają długi, a jednak Zespół ds. Licencji nie wykluczył tych drużyn z rozgrywek. Zrobił to ze Stalą Rzeszów. Część kibiców pyta, dlaczego nie potraktowano klubów tą samą miarą? Dlaczego wyrzucono Stal, a Wanda z Polonią mogą się szykować do rozgrywek? Czy to dowód na to, że w związku są równi i równiejsi?

Porozmawialiśmy z kilkoma działaczami PZM, którzy wyjaśniali nam, z jakiego powodu nie można między Stalą i innymi zadłużonymi klubami postawić znaku równości. Zacznijmy od wyjaśnienia, że Wanda i Polonia, w odróżnieniu od rzeszowskiej spółki, nie mają długów w ZUS-ie i Urzędzie Skarbowym. W związku akurat te długi traktowane są bardzo poważnie, bo obie instytucje bez większego trudu mogą wejść na konto i całkowicie sparaliżować klub.

Na tym jednak różnice się nie kończą. W związku słyszymy, że Stal już na starcie procesu licencyjnego była krok za Wandą i Polonią. Dość powiedzieć, że prezes Ireneusz Nawrocki nie miał pieniędzy na opłatę licencyjną w wysokości tysiąca złotych. Później, już po napomnieniach, te pieniądze przelał, ale niesmak pozostał. Każdy kolejny krok powodował, że różnice między krakowską-pilską dwójką a Stalą jeszcze bardziej się pogłębiały. Dość powiedzieć, że audytor, który był w Stali, odmówił wydania opinii, co tylko świadczy o tym, że spółka musiała mieć olbrzymi bałagan (bilanse się nie zgadzały) w papierach. W Wandzie i Polonii tego nie było.

Pojawiają się opinie, że większość długów Stali, to pieniądze, które nie są objęte procesem licencyjnym. To niestety nie jest prawda. Zaległości wobec ZUS i Skarbówki, to jest jednak coś, co podpada pod proces. Zawodnicy też nie otrzymali części kontraktowych pieniędzy. Ktoś powie, że Wanda nie rozliczyła Mateusza Szczepaniaka. To prawda, ale tu chodzi wyłącznie o umowy sponsorskie. To oczywiście nie umniejsza winy Wandy, ale jednak fakt jest faktem. Poza tym krakowski klub, tak jak i Piła, współpracuje ze związkiem w kwestii spłaty długów.

ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej: Manchester City zdemolował Burton 9:0! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Stal niestety nie tylko nie współpracuje, ale i nie ma środków na bieżącą działalność. Prezes Nawrocki opowiada tylko, że zaraz zapłaci, ale ten stan rzeczy trwa od blisko dwóch miesięcy. Działacz nie uregulował nawet honorowego długu wobec wdowy po Tomaszu Jędrzejaku. Mówił tylko, że już dzwoni, już jedzie, już jest za rogiem, ale nie zaproponował nic poza wekslem in blanco. I to też zadziałało na jego niekorzyść. Zarówno zespół licencyjny, jak i później Prezydium ZG PZM oceniły, że wiarygodność Nawrockiego to mniej niż zero.

Warto dodać, że tak komisja od licencji, jak i później prezydium oceniły stopień ryzyka dotyczący przyznania licencji Stali. Uznano, że długi, kasa świecąca pustkami i zerowa wiarygodność to wystarczające powody, by wyrzucić klub z ligi.

A już tak na koniec trzeba napisać, że trudno zarzucić związkowi złą wolę. PZM od lat robi wszystko, by wszystkie kluby przepuścić przez proces licencyjny. Właśnie dlatego w poprzednich latach przymykano oko na stosunkowo niewielkie długi Wandy czy Polonii. Także dlatego Stal, jeszcze przed pojawieniem się Nawrockiego, otrzymała licencję nadzorowaną. Wiemy, że teraz PZM także liczył na to, że rzeszowscy działacze, już składając wniosek o dziką kartę, przebudzą się, że zapłacą choćby 50 procent zaległości.

Dla związku brak ósmej drużyny w Nice 1.LŻ oznacza kłopoty. Niewykluczone, że sponsor tytularny i telewizja zechcą renegocjować umowy. Z drugiej strony lepiej było się pozbyć Stali teraz, niż nerwowo przygryzać paznokcie w trakcie sezonu. Klub dowodzony przez Nawrockiego jest określany w PZM mianem tykającej bomby.

Źródło artykułu: