Żużel według Jacka to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera Get Well Toruń.
***
Z całej żużlowej Polski płyną słowa wsparcia dla prezesa ROW-u Rybnik. Co rusz możemy przeczytać, że prezes Krzysztof Mrozek jest taki biedny i pokrzywdzony, bo Grigorij Łaguta go wykiwał. Ja mam dobrą pamięć i widzę to jednak trochę inaczej. Wystarczy sobie przypomnieć kilka faktów.
Te najważniejsze dotyczą przebiegu postępowania przed POLADA. Przecież wtedy pierwszym i podstawowym celem prezesa Mrozka nie było ratowanie zawodnika. Dla szefa rybnickiego klubu kluczowe było przede wszystkim maksymalne przeciągnięcie całej sprawy. Rozumiem, że grał dla klubu. Za to należą mu się brawa i pokłony, ale nie mówmy o tym, że zrobił wszystko dla Łaguty.
Rosjaninowi groziło zawieszenie na 48 miesięcy. Jestem zdumiony, kiedy czytam, że gdyby nie prezes ROW-u, to kara na pewno nie zostałaby ona obniżona. Tak się składa, że mam w tej kwestii zupełnie odwrotne zdanie. Gdyby Łaguta od początku współpracował z POLADA i dążył do wyjaśnienia tego tematu, to podejrzewam, że wróciłby na tor w krótszym czasie. W tego rodzaju postępowaniach dobra wola ma naprawdę ogromne znaczenie. To element, który zawsze powoduje obniżenie kary.
ZOBACZ WIDEO Ofiara: Motor może rywalizować z GKM-em o utrzymanie
Zobacz także: Stal w ramach solidarności nie będzie karać Łaguty
Zamiast tego mieliśmy zupełnie inne działania. Takim typowym manewrem taktycznym było powoływanie się na procedurę TUE. Ten ruch miał utrudnić wszystkim życie i w pewnym sensie to zrobił. Poza tym Rosjanin nie stawiał się na wezwania. W ostatniej chwili były dostarczane różne materiały. Takich historii po drodze mieliśmy całe mnóstwo.
Prezesowi Mrozkowi w sprawie Łaguty zależało na czasie. Chciał tak długo prowadzić sprawę, żeby PGE Ekstraliga nie wiedziała, co z tym fantem zrobić. Temat spadku ROW-u miał wyjaśnić się jak najpóźniej.
Zobacz także: Prezes ROW-u musi liczyć się z karą finansową
Po ludzku szefa rybnickiego klubu mi żal, ale nie zapominajmy w tej sprawie o jego prawdziwych intencjach. Dodam jeszcze na koniec, że porażają mnie wypowiedzi niektórych działaczy dotyczące tajemniczego dokumentu pomiędzy Łagutą a ROW-em czy prezesem Mrozkiem. Z punktu widzenia regulaminu i potwierdzenia żużlowca coś takiego nie ma żadnego znaczenia. Tego typu tematy były przerabiane już tyle razy, a niektórzy niczego się nie nauczyli.
Jacek Gajewski
2.Czy jeśli punkty ROW by miał odjęte następnego dnia po wybuchu afery dopingowej czy prezes by z taką mocą bronił zawodnika ?
4.Czy zawodnik był narzędziem walce o utrzymanie się w EL?
5.Kiedy była pierwsza rozmowa na temat kontraktu i jakie kwoty padły naprawdę ?
6.Czy padł jechać za darmo ?
7.Co powiedział Prezes zawodnikowi że ten się na niego obraził i nie chciał rozmawiać o kontrakcie ?
Kto zna odpowiedzi na te pytania ten wie jak było naprawdę . Czytaj całość
Z powyższej wypowiedzi jasno wynika co i ja Czytaj całość