Wśród działaczy żużlowej centrali dominuje pogląd, że do rozpoczęcia poniedziałkowego spotkania z kibicami prezes Krzysztof Mrozek był ofiarą. Później stał się już jednak agresorem.
- Rozumiem, że można być rozgoryczonym i powiedzieć nieco więcej. Nie może być jednak zgody na wszystko. Moim zdaniem granica dobrego smaku została bardzo wyraźnie przekroczona. Te wypowiedzi są poniżej krytyki. A przecież jeszcze nie tak dawno tyle mówiło się o mowie nienawiści i hejcie - mówi nam Łukasz Szmit.
Wiceprzewodniczący GKSŻ sprawy jednoznacznie przesądzać nie chce, ale jego zdaniem postępowanie dyscyplinarne w tym przypadku jest wręcz wskazane. Obojętne przejście obok słów Mrozka byłoby niebezpiecznym precedensem. Nie tylko w sprawie Grigorija Łaguty, bo mogłoby również podziałać w niewłaściwy sposób na zachowania innych działaczy.
Zobacz także: Prezes ROW-u chce od Łaguty 2,5 miliona złotych odszkodowania
- GKSŻ ma możliwość, żeby zająć się tego typu sprawami. Jest kilka przepisów, które wchodzą w grę. Ten najbardziej oczywisty to niegodne i niesportowe zachowanie. Mamy także do czynienia z wypowiedziami, które godzą w sport żużlowy - komentuje Szmit.
Zobacz także: Kontrowersyjny pomysł w sprawie Łaguty
Przepisy są w tym przypadku bardzo pojemne i trudno przypuszczać, że prezes Mrozek uniknie sankcji. Za takie wypowiedzi należy spodziewać się przede wszystkim kar finansowych. Jak wysokich? W grę wchodzi kwota do 20 tysięcy złotych.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia