Honorowy prezes Stali atakuje prezesa Kaczyńskiego za dwie wieże i aferę ze spółką Srebrna

Władysław Komarnicki zabrał głos w sprawie publikowanych przez "Gazetę Wyborczą" taśm Jarosława Kaczyńskiego. - Runął mit prawego człowieka - mówi honorowy prezes Stali. - Mamy państwo wirtualne i standardy znane z Rosji i Białorusi.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Zenon Plech odsłania swoją tablicę na stadionie Stali W środku honorowy prezes Władysław Komarnicki WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Zenon Plech odsłania swoją tablicę na stadionie Stali. W środku honorowy prezes Władysław Komarnicki.
Świat polskiej polityki żyje sprawą taśm Jarosława Kaczyńskiego. Prezes partii rządzącej został nagrany przez austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Miał on wybudować dla Kaczyńskiego dwie wieże w centrum Warszawy. Ostatecznie prezes Prawa i Sprawiedliwości wycofał się z inwestycji, a domagającego się zapłaty za dotychczasową pracę Birgfellnera (prywatnie jest on zięciem kuzyna Kaczyńskiego) odesłał do sądu. Austriak wszystko nagrał, rozmowy opublikowała "Gazeta Wyborcza".

- Dla mnie taśmy były szokiem - przyznaje Władysław Komarnicki, honorowy prezes Cash Broker Stali Gorzów i senator RP w rozmowie z gorzowską telewizją TELETOP. - Kaczyńskiego przedstawiano dotąd jako kogoś, kto nie zna się na gospodarce, nie ma konta i nie robi zakupów. Runął mit prawego człowieka, który pochyla się nad ludźmi pokrzywdzonymi przez los. Nigdy nie sądziłem, że dożyję takiej chwili, kiedy członek rodziny przyjdzie po zapłatę za wykonaną pracę i usłyszy, że ma iść do sądu.

Czytaj także: Motor działa na szkodę spółki Ekstraliga

Komarnicki mówi, że od prawie 50 lat działa w branży budowlanej i doskonale wie, jak podchodzi się w tym biznesie do ustnych umów, a taką miał prezes Kaczyński z Birgfellnerem. - Jak ludzie przestrzegają zasad moralnych i biznesowych, to ustne umowy ich obowiązują. Też takie miałem i realizowałem je, bo dla mnie była to rzecz święta - przyznaje Komarnicki.

Prezes klubu i polityk dowodzi, że to jak wyjaśniana jest sprawa dwóch wież i taśm przez służby państwa, dowodzi, że mamy problem. - Mamy państwo wirtualne i takie standardy jak w Rosji czy na Białorusi. Tam powinny wkroczyć służby i prokurator - grzmi Komarnicki.

Zdaniem Komarnickiego spółka Srebrna (w jej imieniu prezes PiS rozmawiał o budowie wież), to jedna wielka lipa. - Pani Basia, sekretarka prezesa, jest słupem. Pan kierowca prezesa jest słupem. Tam wszystkim od początku do końca rządzi prezes Kaczyński. Tymczasem politycy jego partii wciąż tylko mu się podlizują i gadają głupoty. Nie zakrzyczą jednak prawdy, czyli tego, że zięć kuzyna Kaczyńskiego został wprowadzony w błąd. Kiedy zorientował się, że nie dostanie pieniędzy zaczął nagrywać rozmowy - kwituje Komarnicki.

Czytaj także: Prezes Ekstraligi Żużlowej o psuciu rynku


ZOBACZ WIDEO Ofiara: Motor może rywalizować z GKM-em o utrzymanie


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Komarnicki ma rację w sprawie taśm Kaczyńskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×