Świat polskiej polityki żyje sprawą taśm Jarosława Kaczyńskiego. Prezes partii rządzącej został nagrany przez austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Miał on wybudować dla Kaczyńskiego dwie wieże w centrum Warszawy. Ostatecznie prezes Prawa i Sprawiedliwości wycofał się z inwestycji, a domagającego się zapłaty za dotychczasową pracę Birgfellnera (prywatnie jest on zięciem kuzyna Kaczyńskiego) odesłał do sądu. Austriak wszystko nagrał, rozmowy opublikowała "Gazeta Wyborcza".
- Dla mnie taśmy były szokiem - przyznaje Władysław Komarnicki, honorowy prezes Cash Broker Stali Gorzów i senator RP w rozmowie z gorzowską telewizją TELETOP. - Kaczyńskiego przedstawiano dotąd jako kogoś, kto nie zna się na gospodarce, nie ma konta i nie robi zakupów. Runął mit prawego człowieka, który pochyla się nad ludźmi pokrzywdzonymi przez los. Nigdy nie sądziłem, że dożyję takiej chwili, kiedy członek rodziny przyjdzie po zapłatę za wykonaną pracę i usłyszy, że ma iść do sądu.
Czytaj także: Motor działa na szkodę spółki Ekstraliga
Komarnicki mówi, że od prawie 50 lat działa w branży budowlanej i doskonale wie, jak podchodzi się w tym biznesie do ustnych umów, a taką miał prezes Kaczyński z Birgfellnerem. - Jak ludzie przestrzegają zasad moralnych i biznesowych, to ustne umowy ich obowiązują. Też takie miałem i realizowałem je, bo dla mnie była to rzecz święta - przyznaje Komarnicki.
Prezes klubu i polityk dowodzi, że to jak wyjaśniana jest sprawa dwóch wież i taśm przez służby państwa, dowodzi, że mamy problem. - Mamy państwo wirtualne i takie standardy jak w Rosji czy na Białorusi. Tam powinny wkroczyć służby i prokurator - grzmi Komarnicki.
Zdaniem Komarnickiego spółka Srebrna (w jej imieniu prezes PiS rozmawiał o budowie wież), to jedna wielka lipa. - Pani Basia, sekretarka prezesa, jest słupem. Pan kierowca prezesa jest słupem. Tam wszystkim od początku do końca rządzi prezes Kaczyński. Tymczasem politycy jego partii wciąż tylko mu się podlizują i gadają głupoty. Nie zakrzyczą jednak prawdy, czyli tego, że zięć kuzyna Kaczyńskiego został wprowadzony w błąd. Kiedy zorientował się, że nie dostanie pieniędzy zaczął nagrywać rozmowy - kwituje Komarnicki.
Czytaj także: Prezes Ekstraligi Żużlowej o psuciu rynku
ZOBACZ WIDEO Ofiara: Motor może rywalizować z GKM-em o utrzymanie
Ciekaw jestem, czy np. ponizszy wpis "bawarska morda" spodoba Czytaj całość
Wystarczy zauwazyc "prace" narodowca-cenzora SF, ktory dopuszcza tylk Czytaj całość