Żużlowiec wywarł spore wrażenie na prezesie drugoligowego Kolejarza - Grzegorzu Sawickim - w końcówce poprzedniego sezonu, gdy będąc na pierwszym, krótkim wypożyczeniu, w dwóch meczach wykręcił znakomitą średnią ponad 12 pkt/mecz i 2 pkt/ bieg. W dwunastu wyścigach tylko raz dojechał do mety na ostatniej pozycji. Już wtedy Sawicki zapragnął mieć go ponownie u siebie.
Problem w tym, że zawodnik podpisał przed sezonem 2018 dwuletni kontrakt z Falubazem i żeby sprowadzić go nie wystarczało tylko dogadanie się z samym zawodnikiem. - Chęci to jedno, a finalizacja rozmów to drugie. Zielonogórzanie sami nie wiedzieli, czy będą go potrzebować. Podyktowali nam zaporowe warunki wypożyczenia. Nie na nasze możliwości więc konsekwentnie je odrzucaliśmy. Dopiero ostatnia oferta okazała się dla nas do spełnienia - oznajmia Sawicki.
Zobacz także: Maślanka: Lekcja z transferu Łaguty. Rynek coraz gorszy
Negocjacje z samym 19-latkiem i reprezentującym jego interesy ojcem toczyły się od dawna, a ze słów szefa klubu z Opola jasno wynika, że rezerwację w szerokiej kadrze drużyny ustalono jeszcze zanim na dobre zaczęto formować zespół. - Nie ukrywam, że widniał w naszych planach. Zachowaliśmy się wobec niego w sposób godny dżentelmenów. Dotrzymaliśmy danego słowa - wyjaśnia.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia
Sawicki zapewnia, że młody Duńczyk nie jest brany tylko i wyłącznie na doczepkę. Jego szanse na jazdę w podstawowym zestawieniu są naprawdę spore, na co w Falubazie nie mógł liczyć. Z drugiej strony Hansen traktowany jest jako inwestycja w przyszłość.
- Oprócz tego, że Madsowi spodobało się samo miasto i prowadzenie klubu, do gustu przypadła mu również wizja rozwoju jaką mu przedstawiliśmy - komentuje. - To wciąż bardzo młody i perspektywiczny chłopak. Nie wyklucza, że zwiąże swoje dalsze losy z Opolem. Po sezonie wygasa mu kontrakt z Falubazem i zobaczymy co się wydarzy. Najpierw niech udowodni jednak swoje umiejętności na torze - dodaje.
Co ciekawe, podobne zdanie mają w Zielonej Górze, o czym wspominał w czwartek w rozmowie z nami rzecznik prasowy Falubazu - Marcin Grygier. - To nie jest tak, że się nie sprawdził i jego temat w Falubazie jest definitywnie zamknięty. Mads potrzebuje jazdy, a przy takiej konfiguracji składu byłby z tym problem. Dzięki występom w Opolu będziemy mieć materiał do analizy. Na pewno chcemy mu się nadal przyglądać - podsumowuje Grygier.
Zobacz także: Tomasz Gollob czwarty w kolejce do zabiegu w Szwajcarii. Koszt? Nawet 4 miliony złotych
Wydaje się, że zagrywka ekstraligowca może być częścią chytrej strategii. Dadzą objeździć się młodzianowi, a jeśli wystrzeli i potwierdzi potencjał, ponownie sprzątną go innym sprzed nosa. Dostaną żużlowca gotowego startować jeszcze kilka lat pod numerem ósmym, bo kwestiami finansowymi przebiją praktycznie każdy klub występujący w niższych ligach. Kłopot pojawi się wówczas, gdy tata wraz z synem będą mieć odmienny zamysł na kontynuowanie kariery.