Gollob i Rickardsson. Historia wielkich mistrzów i jeszcze większych rywali
Tomasz Gollob i Tony Rickardsson to jedni z największych w historii światowego żużla. Do dziś z wypiekami na twarzy wspominamy ich wieloletnią rywalizację w cyklu Grand Prix. Czasami mocno iskrzyło.
Wielkie gwiazdy dość niespodziewanie w 2004 roku trafiły do tej samej drużyny w polskiej lidze. Do ówczesnego beniaminka Unii Tarnów. Wielu zastanawiało się, jak obaj panowie będą ze sobą współpracować. Czy w ogóle się da. Obawy były jednak nieuzasadnione. W dwójkę poprowadzili swoją drużynę do dwóch tytułów Drużynowych Mistrzostw Polski - w 2004 i 2005 roku. To były prawdzie lokomotywy tarnowskiej Unii. Regułą było, że przy ich nazwiskach pojawiały się zwycięstwa biegowe.
- W drużynie zarówno jeden jak i drugi wykonywali swoje zadania w sposób doskonały. Nie było żadnych nieporozumień - wspomina Zbigniew Rozkrut, były prezes i działacz Unii Tarnów. - Ich niechęć do siebie była jednak widoczna. Zresztą nawet tego nie skrywali. Chemii między nimi to na pewno nie było - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły- Podam jeden przykład. Kiedy Szwed kończył karierę, jeden z jego turniejów pożegnalnych miał miejsce w Tarnowie. Rickardsson zapraszał uznanych i znanych zawodników, z którymi rywalizował. Większość chętnie przyjeżdżała na jego zawody. Do Tarnowa zaprosił też Golloba. To było wręcz niemożliwe, że Tomasz nie stawił się na tym turnieju. To wynikało z ich wzajemnych animozji. Zresztą Tomek nie za bardzo lubił pokazywać się na tego typu zawodach - przypomina Rozkrut.
Kulisy transferu Patryka Rolnickiego. Unia nie oddała go, żeby zarobić. Czytaj więcej!
Obaj mistrzowie w wyjątkowych chwilach potrafili schować dumę do kieszeni. Walka na torze to jedno. Nie ulega jednak wątpliwości, że obaj szanowali swoją sportową klasę. W 2010 roku, kiedy Gollob zdobył tytuł mistrza świata, Rickardsson był jednym z tych, którzy serdecznie mu gratulowali. Szwed przyznał wtedy, że ten sukces należał się Polakowi, jak nikomu innego.
W Tarnowie Gollob z Rickardssonem zawsze będą mile wspominani. To między innymi z ich nazwiskami wiążą się przecież największe sukcesy klubu w XXI wieku. Kiedy stało się jasne, że w 2004 roku wspólnie będą reprezentować barwy jednej drużyny, dla wielu ta informacja była lekkim szokiem. Nie dość, że podpisywali kontrakty z beniaminkiem ligi, to na dodatek wielu osobom ciężko było sobie wyobrazić te dwa nazwiska w jednym zespole.
- Wielkim orędownikiem Tomka w Tarnowie był Szczepan Bukowski, ale on sam nie wierzył, że taki zawodnik może jeździć w Unii Tarnów. Kiedy Grzegorz Ślak (były prezes Rafinerii Trzebinia - dop.red.) był zainteresowany sponsorowaniem klubu, spotkał się ze Szczepanem. Padło wtedy takie stwierdzenie, że jak robić drużynę, to taką na mistrzostwo Polski. Bukowski wtedy się zaśmiał i powiedział - "nie ma problemu, ściągnijmy Golloba i Rickardsona, a na pewno wygramy ligę". Ślak powiedział na to, że nie ma problemu. Dał zielone światło na oba transfery. I tak to wszystko się zaczęło - opowiada Rozkrut.
Czytaj także: Awantura w Łodzi. Chodzi o prezes honorową Orła. Środowisko żużlowe protestuje
Rickardsson w Tarnowie najczęściej startował z numerem pierwszym lub dziewiątym, a Gollob z piątką na wyjazdach, natomiast z trzynastką na własnym torze. W jednej parze pod taśmą nie stawali zatem zbyt często. Najczęściej w wyścigu piętnastym, który kończy zawody. Dla wielu to było coś wyjątkowego. Dwaj wielcy mistrzowie pokerowo rozgrywali swoich rywali. Symboliczne obrazki? Feta po zwycięstwie w finale ze Spartą Wrocław w 2004 roku. Unia zdobywa Drużynowe Mistrzostwo Polski na oczach blisko 20 tysięcy kibiców. Ojcami sukcesu Gollob i Rickardsson. Wspólnie świętowali sukces, który osiągnęli poza wszelkimi podziałami.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>