Wiele osób dziwi się, po co klubowi aż taki szeroki wachlarz zawodników. Z drugiej strony do rekordzistów z Wilków Krosno sporo opolanom brakuje. Tam na spisie żużlowców łącznie z kontraktami warszawskimi widnieją aż dwadzieścia dwa nazwiska! Oba ośrodki odróżnia to, że w Opolu praktycznie każdy ma spore szanse na wywalczenie sobie miejsca w meczowym zestawieniu. Czego nie można napisać o Wilkach. Na taki kłopot bogactwa na pewno nie będzie narzekać nowy trener Kolejarza - Mirosław Korbel. Choć należy od razu zaznaczyć, że proporcje rozkładają się dość nierównomiernie. Jest ośmiu obcokrajowców i tylko trzech Polaków.
- Umowy podpisywaliśmy według pewnego planu - zaczyna prezes Grzegorz Sawicki. - Zamierzenie było takie, aby uniknąć sytuacji sprzed roku, kiedy kilka razy mieliśmy związane ręce. Zdarzały się spotkania, w których z powodu kontuzji, czy kolizji terminów nie mogliśmy wystawić składu o jakim myśleliśmy. Teraz dysponujemy większym polem manewru. Zabezpieczamy się i już teraz wolimy dmuchać na zimne. Np. ze względu na rodzimą ligę niemiecką, nie we wszystkich meczach musi być dostępny Kevin Woelbert - nakreśla prezes Kolejarza Opole.
Zobacz także: Awantura w Łodzi. Chodzi o Joannę Skrzydlewską
Podejście jest o tyle zrozumiałe, że działacze postawili przed szkoleniowcem i drużyną jasny cel. Kolejarz ma awansować w nachodzących rozgrywkach do Nice 1 LŻ. Rozbudowana i mocna kadra, jaką udało się stworzyć, powinna minimalizować ryzyko na wypadek słabszej formy któregoś z liderów. Co najważniejsze, Sawicki ze swoimi współpracownikami większości wzmocnień dokonali w okresie transferowym.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczu
- Wyjątkiem są wypożyczenia Madsa Hansena i juniorów. O Duńczyka walczyliśmy od dawna i w tym przypadku zrobiliśmy odstępstwo od naszej reguły, że wzięliśmy kogoś poza "okienkiem". Wcześniejsze rozmowy z Falubazem nie dawały efektów, stąd tak późne załatwienie tego tematu. Co do młodzieżowców, specjalnie zostawiliśmy sobie ich na później - tłumaczy szef klubu z Opola. - Resztę zamknęliśmy w listopadzie - dodaje.
Sawicki zdradził, że po tym jak licencji na starty w Nice 1.LŻ. nie otrzymała Stal Rzeszów, kontaktowało się z nim kilku zawodników wcześniej związanych umową z klubem zarządzanym przez Ireneusza Nawrockiego. Nie wykazywał on jednak zainteresowania ich przejęciem, w każdym razie kwestie finansowe nie miały w tym przypadku wielkiego znaczenia. - Pytali, czy znajdzie się dla nich miejsce w naszym zespole. Szybko rozwiewaliśmy ich nadzieje odpowiadając, że nie ma takiej opcji. Chcemy zaufać tej grupie, na którą postawiliśmy - kończy.
Zobacz także: Cegielski: Klimat i dobra współpraca ważniejsza od pieniędzy