Może w końcówce sezonu będziemy się cieszyć z tego remisu - komentarze po meczu Polonia Bydgoszcz - Unia Leszno

- Remis dla gospodarzy, to prawie jak porażka. Tak podział punktów w niedzielnym starciu z Unią Leszno skomentował trener Polonii Zenon Plech. Bardziej radosne nastroje towarzyszyły trenerom i zawodnikom Unii.

Jarosław Hampel (Unia Leszno): Musieliśmy szukać różnych dogodnych ścieżek do ataku, bo bydgoszczanom na tym torze jedzie się dosyć łatwo. Wygrywaliśmy biegi, jednak czasami traciliśmy na dystansie dogodne pozycje. Każdy z nas walczył jak mógł najlepiej, bo liczył się każdy punkt. Ostatni wyścig był dla mnie bardzo stresujący, bo wiedziałem jaka jest jego stawka. Robiłem co mogłem, aby ten mecz zakończył się remisem. To się udało.

Krzysztof Kasprzak (Unia Leszno): Można było tu wygrać. Ale już wcześniej wspominałem, że na tym torze jeździ się bardzo szybko. Nawet jak się prowadzi, to już za chwilę można stracić wypracowaną wcześniej pozycję. Ja już przed swoim drugim biegiem zmieniłem motocykl, co pozwoliło mi jechać szybciej. Zabrakło jednak wygranej nad Jonssonem.

Zenon Plech (trener Polonii): Unia Leszno przyjechała do Bydgoszczy w pełnym składzie, dlatego można było się spodziewać trudnego spotkania. Ustaliłem taki skład biegowych nominowanych, aby przynajmniej kończyły się remisami. Dlatego już w XIV wyścigu pojechał Andreas Jonsson, a chwilę później Jonas Davidsson. Sądziłem, że w ostatniej odsłonie dnia wystarczą dwa punkty, aby odnieść zwycięstwo. Stało się jednak inaczej. Nie można być zadowolonym z remisu, gdy prowadzi się całe spotkanie. Dla gospodarzy to jak porażka. Praca do przyjemnych nie należy, kiedy się musi wysłuchiwać pod swoim adresem takich wyzwisk jak w niedzielę.

Czesław Czernicki (trener Unii Leszno): Ostatnio o mojej drużynie było bardzo głośno, a przecież my potrzebujemy spokoju. Podział punktów nas zadowala, bo tutaj w Bydgoszczy jeździ się zawsze ciężko. Używając terminologii bokserskiej można stwierdzić, że remis padł ze wskazaniem na Leszno. Wiedziałem również o problemach Polonii. Mieliśmy podczas meczu trochę pecha, bo na przykład w taśmę wjechał Adams Shields, a wcześniej defekt zanotował Przemysław Pawlicki. Takie jest jednak życie i jest to wkalkulowane w sport.

Antonio Lindbaeck (Polonia Bydgoszcz): W decydującym piętnastym biegu popełniłem mały błąd. Na jednym z okrążeń pojechałem zbyt szeroko, co wykorzystał zawodnik rywali. Powinienem jechać bliżej krawężnika, ale nie zdążyłem się już odpowiednio złożyć. Źle dobrałem tor jazdy i stało się. Mogliśmy ten mecz na pewno wygrać, jednak zabrakło kilku ważnych szczegółów.

Jurica Pavlic (Unia Leszno): Na pewno przyjechaliśmy tu wygrać, zresztą jak każdy zespół chce, ale w końcu lepiej zremisować, niż przegrać. Zastaliśmy tu tor kompletnie inny niż zawsze i trzeba było się inaczej dopasować. Jednak wszyscy dobrze pojechaliśmy, a w ostatnim wyścigu bohaterowie naszej ekipy, Adams i Jarek Hampel zrobili dobrą robotę, no i możemy cieszyć się chociaż z remisu. Ostatnio, kiedy tu jeździłem dwa lata temu, tor był twardy, a dzisiaj przyczepny - w pierwszym wyścigu przygotowaliśmy inną zębatkę, niż powinna być. W drugim wyścigu było już lepiej i z Adamsem wygraliśmy 5:1, a w trzecim moim starcie - to jest żużel, Davidsson na pewno chciał wygrać, tak jak ja, ale trochę brzydko pojechał do płotu, no cóż, tak bywa.

Jonas Davidsson (Polonia Bydgoszcz): Oczywiście, nie jestem zadowolony z wyniku meczu, być może na koniec sezonu będziemy się cieszyć z tego punktu. Prowadziliśmy przez praktycznie całe spotkanie i naprawdę zasłużyliśmy na dwa punkty. Niestety rywale zwyciężyli 5:1 w ostatnim biegu i straciliśmy jeden punkt. Taki jest żużel - to ciężka gra. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego w końcówce pojechaliśmy gorzej, niż na początku. Być może tor zmienił się trochę w trakcie meczu, a my spóźniliśmy się ze zmianami. Do tego oczywiście goście dostosowali się do nawierzchni i zaczęli jechać naprawdę dobrze. To cała tajemnica.

Adam Shields (Unia Leszno): Myślę, że jeżeli jedziemy na spotkanie wyjazdowe i zdobywamy jakiś punkt, to nie jest to zły dzień. Wiem, że wszyscy oczekiwali czegoś więcej, również ja wolałbym wygrać, ale są takie dni, kiedy trzeba się cieszyć ze zdobycia jednego punktu. Takie rzeczy jak dzisiaj często zdarzają się drużynie w meczach wyjazdowych - na początku trochę to trwa, zanim zawodnicy pewnie poczują się na torze, dostosują właściwe ustawienia. Jest to ciężkie, szczególnie jeśli bywa się na danym torze tylko kilka razy. Jednak z każdym kolejnym biegiem czujesz się bardziej pewny siebie i możesz zdobywać więcej punktów. Nie jestem do końca zadowolony ze swojego występu. Cieszę się z punktów, które zdobyłem podczas wyścigów, ale też żałuję straconej szansy w biegu, w którym dotknąłem taśmy. Czułem przed nim, że naprawdę mogę zwyciężyć i chyba właśnie dlatego dotknąłem taśmy. Przed tym wyścigiem za dużo myślałem o tym, żeby wybrać właściwe miejsce do startu, że zewnętrzne pola zaczynają być korzystne, że naprawdę mogę dobrze pojechać - chyba za dużo kombinowałem i w efekcie stało się to, co się stało.

Wypowiedzi zebrali Adrian Dudkiewicz i Andrzej Matkowski.

Komentarze (0)