Wstyd się przyznać, ale po raz pierwszy do stolicy naszego państwa zawitałem dopiero w 2015 roku. Bodźcem była oczywiście pierwsza runda Grand Prix na Stadionie Narodowym. Wiedziałem, że po prostu tam trzeba być. To była świetna okazja do obejrzenia tego pięknego miasta, ale i szansa na doświadczenie czegoś nowego związanego z "czarnym sportem". Przed turniejem oczywiście nawet przez myśl mi nie przeszło, że to "coś nowego" może mieć taki wymiar.
Nie ma co ukrywać, pierwsze zmagania na warszawskim torze mocno rozczarowały. Czy pozostał niesmak? W zasadzie to kolejne rundy, na których również miałem przyjemność być, zrekompensowały ten falstart. Grand Prix w wydaniu warszawskim naprawdę przypadło mi do gustu. Ten obiekt, ta atmosfera i możliwość poczucia zapachu żużla w sercu naszego państwa to coś pięknego.
Zobacz także: W Gnieźnie ruszyły prace torowe. Pierwszy trening coraz bliżej (wideo)
W tym roku również wybiorę się do Warszawy. Myślę, że każdy kibic speedwaya powinien choć raz uczestniczyć w takich zawodach. To coś zupełnie innego od meczów ligowych czy zawodów na normalnych torach. Warszawa daje też możliwość spotkania się z kibicami z całego kraju. Jest szansa na wymienienie poglądów, nawiązanie nowych znajomości czy wspólne wspominki. Fajna sprawa. Jadąc na PGE Narodowy trzeba również zaplanować chociażby krótkie zwiedzanie miasta. Wjazd na szczyt Pałacu Kultury i Nauki to pozycja obowiązkowa.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob o jeździe na wózku: "To jest dla mnie jak motorek, niczego nie ujmuje"
Żużel czasem mnie męczy. Kontrowersyjne decyzje sędziów, dziwne przepisy, a niejednokrotnie też niezrozumiałe zachowania zawodników wobec mediów. To wszystko trochę odbiera ochoty na speedway. Mimo wszystko ta ochota nadal jest. I dobrze się dzieje, że ludzie żużla starają się popularyzować tę dyscyplinę w kolejnych miastach. Tutaj pora nawiązać do Chorzowa i Kotła Czarownic, do którego powrócił "czarny sport". Nowe wrażenia są niezwykle cenne.
Nie będę tutaj pisał, że zawody w Chorzowie były emocjonujące, pasjonujące i porywały na kolana, bo wszyscy wiemy, że wcale tak nie było. Wierzę jednak, że specjaliści z One Sport wyciągnęli wnioski i kolejne zmagania na tym wspaniałym obiekcie dostarczą większej porcji wrażeń. Warto było jednak tam być. Chociażby dla samej atmosfery i otoczki, które były przednie.
Uważam, że zawody w Warszawie i Chorzowie to doskonała propozycja dla fanów speedwaya, którzy są spragnieni nowości i chcą wyrwać się z "żużlowej rutyny". To też ciekawa opcja dla wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z tą dyscypliną. A może i miłośnicy rutyny powinni dać się namówić na warszawski czy chorzowski epizod?
Mateusz Domański
Czytaj także: Inne teksty autorstwa Mateusza Domańskiego
Mnie też czasem męczy żużel,a dokładniej wypociny i tworzenie na siłę artykułów na SyFach przez Darka O.