Czy Motor jest w stanie pokonać GKM bez Zengoty? Ekspert wierzy w beniaminka

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Andreas Jonsson
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Andreas Jonsson

Motor Lublin już w inauguracyjnej kolejce stanie przed trudnym zadaniem. Eksperci twierdzą, że jeśli beniaminek chce się utrzymać, to obowiązkowo musi pokonać u siebie MRGARDEN GKM Grudziądz. Czy to jest możliwe bez Grzegorza Zengoty?

Kontuzja Grzegorza Zengoty bardzo mocno pokrzyżowała szyki w ekipie beniaminka z Lublina. Motor już w pierwszej kolejce czeka bardzo ważne spotkanie. Przeciwko GKM-owi nie pojedzie jednak dwójka liderów - Grigorij Łaguta (ciągle zawieszony za doping) oraz Zengota. O ile z brakiem Rosjanina wszyscy w Lublinie liczą się od samego początku, o tyle uraz krajowego lidera jest co najmniej kłopotliwy.

- Kontuzja Zengoty jest rzeczywiście problemem - mówi ekspert telewizyjny, Wojciech Dankiewicz. - Czy Hancock byłby lekarstwem na tą sytuację? Patrząc przez pryzmat atmosfery, nie jestem do końca przekonany, że ten transfer by się Motorowi opłacił. Przyjście takiego zawodnika mogłoby rozsadzić drużynę od wewnątrz. Może uda im się zbudować coś fajnego na tym, co aktualnie mają. Jeśli więc Kępa nie chce Hancocka to ufam, że robi dobrze. To jest naprawdę inteligentny chłopak - dodaje.

Adam Skórnicki: Grzegorz Zengota wróci mocniejszy. Najgorsze za nim, bo ze szpitala wyjdzie na własnych nogach (wywiad). Czytaj więcej!

Tuż po kontuzji Zengoty rzeczywiście podniosły się głosy, że Motor powinien sięgnąć po Grega Hancocka. Do 6. kolejki, czyli momentu, kiedy do rywalizacji ligowej powróci Łaguta, Amerykanin byłby idealnym wypełnieniem powstałej luki w drużynie. Później pojawiłby się problemem, bo miejsca w składzie zabrakłoby dla jednego z obcokrajowców. Z drugiej strony lublinianie doskonale wiedzą, że GKM po prostu trzeba pokonać.

- Przy absencji Łaguty i Zengoty, wariant z Hancockiem jest rzeczywiście interesujący. Swoją drogą sam jestem ciekaw, jak Motor wypadnie w tej pierwszej kolejce. Na pewno będzie to dla nich szczególny mecz. Ten zespół musi walczyć i nie może się poddać. Być może będziemy mieli małą powtórkę z poprzedniego roku. Wtedy sezon otwierał mecz pomiędzy Unią Tarnów a Falubazem. Na zakończenie rundy zasadniczej oba zespoły spotkały się ponownie i rozstrzygały między sobą kwestię spadku. Kto wie, czy w tym roku życie nie napisze nam podobnego scenariusza - zakończył Dankiewicz.

Czytaj także: Unia wchodzi na pełne obroty. W środę pierwszy trening w Tarnowie, w piątek uczczą powrót Łaguty

ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!

Źródło artykułu: