W niedzielę na stadionie Wandy Kraków odbył się nieoficjalny trening punktowany, w którym uczestniczyli żużlowcy z różnych klubów. W tym właśnie młody Rempała.
Całe zajście z jego udziałem wyglądało koszmarnie. Zawodnicy rozpoczęli drugie okrążenie. Rempała jechał na drugiej pozycji. Zanim w niewielkiej odległości czaił się Bartosz Szymura. Na wyjściu z wirażu zawodnicy wybrali ścieżkę bliżej krawężnika. Szymurę podbiło do góry na koleinie i "otwartym motocyklem" wpakował się w Rempałę. Młody zawodnik Unii Tarnów znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Obaj z całym impetem wpadli w jedno z ostatnich przęseł dmuchanej bandy na przeciwległej prostej do startu.
Siła uderzenia była tak potężna, że wygiął się słupek wbity tuż za bandą. Gdy ogląda się filmik lub zdjęcia z karambolu można dostać gęsiej skórki i skrzywić się z bólu. Na szczęście zawodnik nie doznał większych obrażeń i skończyło się na przysłowiowych siniakach i potłuczeniach.
ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!
Czytaj także: Unia - Lokomotiv: Drużyny odkryły karty
- To był nieszczęśliwy wypadek, w którym nie było ani krzty mojej winy. Teoretycznie, rzeczywiście dmuchana banda znajdowała się w obrębie mojego "strzału". Pierwszy wpadł w nią jednak motor i niestety nieszczęśliwie mi ją odsunął. Trafiłem w drewnianą, czego skutkiem jest delikatne naciągnięcie pachwiny i stłuczenie w okolicach krzyża - komentuje Dawid Rempała.
17-latek powoli dochodzi do siebie i z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. Nie ma zagrożenia, że żużlowca mogłoby zabraknąć w na niedzielnej inauguracji, w której jego Unia podejmie u siebie Lokomotiv Daugavpils. Zawodnik będzie też obecny na piątkowym i sobotnim przedmeczowym treningu. - Codziennie uczęszczam na rehabilitację w centrum Reha Medica. Jestem im bardzo wdzięczny za opiekę i pomoc w dochodzeniu do sprawności - mówi.
Mający zadebiutować w weekend w rozgrywkach ligowych żużlowiec cieszy się najbardziej z tego, że z wypadku praktycznie bez szwanku wyszedł motocykl. Koszty naprawy sprzętu nie będą więc stosunkowo wysokie. - Jeśli można tak powiedzieć los się trochę do mnie uśmiechnął. Zniszczeniu uległ tylko środek ramy w motocyklu. Szybko ją wymieniliśmy - zaznacza Rempała.
Czytaj także: Graversen robi szał w Częstochowie. Co z wyjazdami?
Inna sprawa, że tor w Krakowie był tego dnia w kiepskim stanie. W wyniku kolejnych upadków trening, co chwilę przerywano. Sprawiał wręcz wrażenie ciągnącego się w nieskończoność. Fartownie poza upadkiem Rempały obyło się bez groźniejszych urazów.