Dariusz Ostafiński: Tak się bawi Unia Tarnów. Prezesie, klub nie jest twoim prywatnym folwarkiem (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Łukasz Sady, prezes Unii Tarnów
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Łukasz Sady, prezes Unii Tarnów

Unia Tarnów nie przyznała akredytacji dwóm naszym korespondentom. Klub wybrał sobie innego dziennikarza i jemu dał stałą wejściówkę na mecze sezonu 2019. Życie przerosło kabaret.

A było tak, że mechanik i opiekun jednego z zawodników (do niedawna etatowy pracownik klubu) podszedł do redaktora Grzegorza Drozda i zapytał: nie chciałbyś stałej akredytacji na mecze Unii Tarnów na sezon 2019. Grzegorz odpowiedział, że w zasadzie jest mu ona niepotrzebna, bo na Unię wpada od święta. Druga strona mocno jednak nalegała: no weź i napisz we wniosku, że piszesz m.in. dla Sportowych Faktów.

Redaktor Drozd w końcu napisał (jak dają i jeszcze proszą, żeby wziąć) i akredytację dostał. Na WP SportoweFakty, mimo iż wyraźnie zaznaczył, że choć dla nas pisze, to jednak przede wszystkim reprezentuje siebie i swoją firmę. Inna sprawa, że nie mam nic przeciwko, by Grzegorz miał naszą akredytację. Problem w tym, że cała ta zmyślna intryga, w którą wmontowano sympatycznego redaktora, była obliczona na to, żeby nie dać akredytacji tarnowskim korespondentom Jakubowi Czosnyce i Kamilowi Hynkowi.

Czytaj także: Unia - Lokomotiv: Miał być piknik, szykują się męczarnie

- Prezes powiedział, że Sportowe Fakty dostały akredytację - usłyszałem od menedżera klubu Tomasza Proszowskiego, gdy zadzwoniłem z prośbą o mediację i zmianę decyzji. Życie przerosło kabaret, bo oto okazało się, że dla klubu nieważne są wnioski wysłane przez naszą redakcję. Oni sami wybrali sobie dziennikarza, przypisali go do nas, i dali mu akredytację. Nie zdziwię się, jak Unia wkrótce stworzy swoją malutką redakcję WP SF na uchodźstwie. Naczelnym zostanie prezes Łukasz Sady, a sekretarzem jest sprytny i przebiegły pracownik.

Pytanie, jak ta cała akcja klubu ma się do zamierzeń głównego sponsora Grupy Azoty. Koncern chce większej otwartości na media, chce też być w nich widoczny i postrzegany w miarę pozytywnie. To jest możliwe, ale to już nie zależy od nas. Jeśli ktoś postrzega współpracę przez uderzenie w największy portal piszący o żużlu, to gratuluję mu poczucia humoru.

Czytaj także: Kup wodę, pomóż Gollobowi

Kupimy sobie bilet na mecz z Lokomotivem Daugavpils, a potem zastanowimy się, co z tym fantem zrobić. Może przestaniemy pisać o Unii? Może przestaniemy publikować zdjęcia? Zwłaszcza te, gdzie jest logo sponsora. Może w ogóle przestaniemy z zawodnikami, działaczami i sztabem Unii rozmawiać? Skoro panowie wybierają sobie swoich dziennikarzy, to nie pozostawiają nam wyboru. A tak na marginesie, to apeluję do prezesa i jego ludzi, żeby się opamiętali. Klub nie jest pana prywatnym folwarkiem, prezesie Sady, a takimi ruchami ewidentnie działa pan na szkodę Unii.

PS: Jutro ten komentarz wraz z odpowiednim pismem trafi na maila najważniejszych osób w Grupie Azoty.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Zapełnić trybuny i będzie jeszcze lepsze show

Źródło artykułu: