Bolesne zderzenie Norberta Kościucha z PGE Ekstraligą. Paniki jednak nie ma

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Norbert Kościuch
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Norbert Kościuch

Nie był to wymarzony powrót Norberta Kościucha do PGE Ekstraligi zarówno pod względem indywidualnym, jak i drużynowym. - Nie generujemy dodatkowego ciśnienia - stwierdził po porażce Get Well Toruń w Zielonej Górze (37:53).

Po raz ostatni Norbert Kościuch ścigał się w najwyższej klasie rozgrywkowej w 2006 roku, gdy reprezentował macierzystą Unię Leszno. W kolejnych latach zadomowił się na zapleczu Ekstraligi, do której wrócił przed tym sezonem. Na "dzień dobry", w spotkaniu w Zielonej Górze, nowy żużlowiec Get Well Toruń zdobył dwa punkty z dwoma bonusami w czterech wyścigach.

Wynik nie zachwyca, ale z drugiej strony dwóch "oczek" nie dostał przecież za darmo. W piątej gonitwie pokonał nie byle kogo, bo Piotra Protasiewicza, który w całych zawodach zgromadził dziewięć punktów z dwoma bonusami. A jednak musiał uznać wyższość Kościucha.

ZOBACZ: Stelmet Falubaz - Get Well: Dzik jest dziki, dzik jest zły. Dwóch muszkieterów to za mało (noty)

- Pierwsze śliwki robaczywki. Zachowuję spokój, w teamie nie generujemy dodatkowego ciśnienia. Wiadomo, co nas jeszcze czeka - stwierdził Kościuch, u którego po kiepskim spotkaniu przeciwko Stelmet Falubazowi Zielona Góra nie ma mowy o panice. Spokój pewnie zachowuje cały Get Well, bo po pierwszym spotkaniu nie można wyciągać daleko idących wniosków.

ZOBACZ WIDEO Przemysław Pawlicki nie będzie dzwonił do trenera i prosił o dziką kartę

- Falubaz uciekł nam w końcówce. Do tamtego momentu trzymaliśmy się blisko. Każdy z nas szukał, bo to nie było jeszcze to, czego każdy z nas by chciał. Efekt był taki, że punkty pouciekały. Ale to był dopiero pierwszy mecz - podkreślił Kościuch. We wspomnianej przez niego końcówce piątkowych zawodów - biegach nominowanych - Stelmet Falubaz wygrał w sumie 10:2.

- Drużyny, które jadą na swoim stadionie, zawsze mają atut toru i wiedzą, jak zachowuje się nawierzchnia. Ja do tej pory nie miałem możliwości do częstej jazdy na ekstraligowych torach, więc dla mnie to trochę większa przeszkoda. Z drugiej strony to żadne wytłumaczenie - powiedział Kościuch, który dostał od Jacka Frątczaka możliwość zaprezentowania się w pierwszej gonitwie nominowanej. Zakończył ją ze "śliwką" na koncie.

ZOBACZ: PGE Ekstraliga: Junior Get Well pokrzywdzony? Wymowny komentarz Bogdanowicza

Kolejnym rywalem Get Well Toruń w PGE Ekstralidze będzie Fogo Unia Leszno. Spotkanie odbędzie się 14 kwietnia.

Komentarze (8)
avatar
AJ10
8.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kościuch jechał bardzo dobrze, był szybki, pierwsze zero po walce, potem uległ raz Vaculikowi i raz Pedersenowi. Wtedy w czwartej serii Frątczak stwierdził, że wycofa Kościucha a zostawi Holder Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
7.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak na Norberta spodziewałem się lepszej punktacji Przynajmniej aby przywiózł z 4 -5p.Bonus nie wchodzi w rachubę do stanu meczu. 
avatar
prawus
7.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bzdury na resorach , bo w kontekście rewanżu rozmiar porażki w każdym meczu jest bardzo istotny . Myślę też że pojawienie się Kościuka w Toruniu to wielki błąd , bo jak można to nazwać skoro zr Czytaj całość
avatar
Chudy23
7.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda Norberta, wcale źle nie jechał, moim zdaniem nawet lepiej niż Holderowie. Gdyby dane mu było jechać dalej, na pewno zrobiłby więcej punktów niż Jack i Chris. Wychodzi to co rok temu, Prz Czytaj całość
avatar
prezes apatora
7.04.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bardzo mu kibicuję!
Pozdrawiam z Piły Norbert.