Mecz Nice 1.LŻ pomiędzy PGG ROW Rybnik a Orłem Łódź miał się rozpocząć o godz. 20.15. Jednak obfite opady deszczu sprawiły, że tor przy ul. Gliwickiej nie znajdował się w najlepszym stanie. Sędzia Michał Sasień zarządził jego dodatkowe ubijanie i mecz udało się rozpocząć z ponad półgodzinnym opóźnieniem.
Tymczasem o godz. 21.30 udało się ukończyć ledwie jeden bieg. Doszło w nim do upadku Rohana Tungate'a, który nie potrafił opanować motocykla na drugim łuku.
Czytaj także: Karczmarz został na lodzie przed startem ligi
Z kolei w biegu juniorów upadli Piotr Pióro oraz Przemysław Giera. Wywołało to dyskusje na temat stanu nawierzchni i tego czy zawody w ogóle powinny być rozgrywane. - A czy tor jest zły? - zapytał w rozmowie z Eleven Sports Kacper Woryna.
Kapitan PGG ROW-u stwierdził, że przepis na jazdę po rybnickim torze jest bardzo prosty. Wystarczy trzymać gaz i nisko prowadzić motocykl. - Niech zbiorą się w kupę i nie jadą. Jak Orzeł Łódź nie chce jechać, to nikt im nie broni - dodał Woryna.
Czytaj także: Miedziński przyznaje się do błędów
Woryna wspomniał też finał Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów, który w roku 2014 rozgrywano w Rybniku w jeszcze trudniejszych warunkach. Również po opadach deszczu. - Wtedy tor był jeszcze gorszy. Teraz jest równy dla wszystkich. Na pewno lepiej byłoby pojechać w niedzielę przy słońcu i pełnych trybunach, ale jest jak jest - podsumował Woryna.
Ostatecznie mecz został odwołany przy sporych gwizdach kibiców. W sobotni wieczór na stadionie przy ul. Gliwickiej pojawił się komplet publiczności.
ZOBACZ WIDEO Ciężka praca u Pawlickiego? "Dużo wymagam od siebie i od swoich mechaników"
powinienes bardziej uwazac na swoj jezyk