Speed Car Motor - MRGARDEN GKM: Lublin zwariował ze szczęścia. Show Pawła Miesiąca, goście na kolanach (relacja)

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc

Motor po 24 latach wrócił do Ekstraligi, pokazał charakter, serce do walki i wygrał mecz z GKM-em, choć już w pierwszej serii stracił Andreasa Jonssona. Kapitalne zawody pojechał Paweł Miesiąc, którego w Ekstralidze nie było 12 lat.

Na ten mecz żużlowy Lublin czekał 24 lata. Tyle trwał rozbrat Speed Car Motor z najwyższą klasą rozgrywkową. Nic dziwnego, że stęsknieni dobrego speedway’a kibice już na dwie godziny przed spotkaniem szczelnie wypełnili stadion. Przyszło 10 tysięcy. - Jakby stadion był dwa razy większy, to też by się zapełnił - mówi przed kamerami nSport+  prezydent miasta Krzysztof Żuk.

Na pierwsze emocje nie czekaliśmy długo, bo już w 1. biegu Paweł Miesiąc pojechał tak, że palce lizać. Zawodnik gospodarzy przegrał start, ale na trasie jechał umiejętnie, to wynosząc się szeroko, to przycinając do krawężnika, i z łatwością minął Antonio Lindbaecka i Kennetha Bjerre. To był z pewnością jeden z najlepszych wyścigów inauguracyjnej kolejki PGE Ekstraligi.

Kiedy Ekstraliga Żużlowa ustalała terminarz, to wiele mówiło się o tym, że Motor dostanie na otwarcie możliwie najsłabszego przeciwnika, by móc dobrze rozpocząć sezon. Problem w tym, że już po zrobieniu kalendarza lublinianie stracili Grzegorza Zengotę, który w przerwie zimowej doznał kontuzji na crossie. To sprawiło, że Motor nie był faworytem meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz i to pomimo kontuzji lidera grudziądzan Artioma Łaguty. W końcu goście mogli skorzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika. ZZ-tka już w dwóch pierwszych startach dała 6 punktów, czyli połowę tego, co robi zwykle Łaguta.

Jednak Motor, choć na papierze wyglądał gorzej od rywala, od początku robił, co mógł, by dotrzymać mu kroku. Kłopot w tym, że długo brakowało szczęścia. Bo co powiedzieć o biegu zamknięcia pierwszej serii, kiedy para miejscowych jechała na 5:1, gdy nagle Andreas Jonsson uderzył w tylne koło prowadzącego Wiktora Lamparta i fiknął takiego koziołka, że stadion zamarł w milczeniu na kilka minut. Groźnie to wyglądało, bo Szwed uderzył mocno głową w dmuchaną bandę, a potem chwilę leżał w bezruchu. Ostatecznie skończyło się na strachu i urazie ręki. Inna sprawa, że wykluczył on Jonssona z tego meczu, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację Motoru.

Osłabiony Motor nie zamierzał jednak składać broni. Gospodarzy nie złamał nawet błąd sędziego, który w drugiej serii niesłusznie zarządził powtórkę 6. biegu. Zdaniem arbitra Wiktor Lampart miał ukraść start, ale powtórki pokazały, że nic takiego nie miało miejsca. Zresztą młodzieżowiec nie dostał nawet ostrzeżenia. Powtórkę goście wygrali podwójnie i wyszli na 6-punktowe prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Widzę Włókniarza w finale PGE Ekstraligi

Kiedy wydawało się, że Motor już nie wróci do gry, znowu w roli głównej wystąpił sędzia Remigiusz Substyk. Według nas niesłusznie wykluczył on Lindbaecka za upadek młodszego z braci Lampartów. Szwed jechał swoim torem, a podążający jego śladem junior ewidentnie położył swój motocykl na maszynie przeciwnika i za chwilę leżał już na torze. Arbiter dał się jednak nabrać. Ze szkodą dla GKM-u, ale z korzyścią dla widowiska.

W przedsezonowych dywagacjach mówiło się, że Motor będzie mógł liczyć przede wszystkim na zawodników zagranicznych. Na inaugurację lublinianie łapali jednak oddech dzięki duetowi Miesiąc, Dawid Lampart. Na dokładkę obaj pojechali w 15. biegu. To był szok, bo przecież taki Miesiąc w Ekstralidze jeździł ostatnio w 2007 roku i nie wygrał wtedy żadnego biegu. W przypadku Dawida rozbrat trwał 4 lata. W sezonie 2015 jeździł dla Stali Rzeszów i nie prezentował się źle, ale skończył ze średnią poniżej 1,500.

W meczu z GKM-em Lampart pojechał przyzwoicie. Minus należy mu się jedynie za bratobójczy pojedynek z Mikkelem Michelsenem w 13. biegu. Duńczyk nie mógł gonić Krzysztofa Buczkowskiego, bo bił się o 2 punkty z atakującym go Lampartem. Po wyścigu Michelsen miał pretensje do kolegi z zespołu, ale za chwilę mieliśmy rozejm. Lampart podszedł w parku maszyn do Mikkela i przeprosił go za to, co zrobił na torze.

Przed pierwszym biegiem trener GKM-u Robert Kempiński mówił, że jego drużyna jest lepsza, ale asekurował się, że wszystko okaże się na torze. I okazało się, że zespołowi GKM-u, mimo wzmocnień w ostatnim okienku (doszedł Bjerre i dwaj juniorzy), wciąż czegoś brakuje, by sięgnąć po pierwszą, historyczną wyjazdową wygraną w PGE Ekstralidze. W Lublinie zabrakło punktów Lindbaecka, a przede wszystkim Przemysława Pawlickiego.

W ogóle to GKM po dobrym początku zdecydowanie siadł. Wygrał 6. bieg, a kolejne remisował bądź przegrywał. Jakżeż inaczej wyglądał na tym tle Motor, który mimo piętrzących się problemów rósł w oczach. Do maksimum wykorzystał też atut znajomości własnego toru. Zwłaszcza gdy ten zaczął się zmieniać.

Punktacja:

Speed Car Motor Lublin - 49 pkt.
9. Mikkel Michelsen - 8+2 (0,3,2,1*,2*)
10. Paweł Miesiąc - 9+1 (3,1,1*,3,1)
11. Robert Lambert - 8+1 (0,1*,3,1,3)
12. Dawid Lampart - 11+1 (2,2,2*,2,3)
13. Andreas Jonsson - 0 (w,-,-,-)
14. Wiktor Trofimow jr - 6+1 (1*,0,2,3)
15. Wiktor Lampart - 7 (2,3,1,1,0)
16. Maciej Kuromonow - nie startował

MRGARDEN GKM Grudziądz - 41 pkt.
1. Antonio Lindbaeck - 7+1 (1*,3,0,w,2,1)
2. Kenneth Bjerre - 14+1 (2,3,3,3,1*,2)
3. Krzysztof Buczkowski - 11+1 (1,2*,3,2,3,0)
4. Artiom Łaguta - zastępstwo zawodnika
5. Przemysław Pawlicki - 5 (2,2,0,1,0,d)
6. Patryk Rolnicki - 0 (0,0,0)
7. Marcin Turowski - 4 (3,1,0)
8. Roman Lachbaum - nie startował

Bieg po biegu:
1. (67,39) Miesiąc, Bjerre, Lindbaeck, Michelsen - 3:3 - (3:3)
2. (67,62) Turowski, Lampart, Trofimow jr, Rolnicki - 3:3 - (6:6)
3. (66,35) Lindbaeck, Lampart, Buczkowski, Lambert - 2:4 - (8:10)
4. (66,84) Lampart, Pawlicki, Turowski, Jonsson (w/u) - 3:3 - (11:13)
5. (66,56) Bjerre, Lampart, Lambert, Lindbaeck - 3:3 - (14:16)
6. (66,98) Bjerre, Buczkowski, Lampart, Trofimow jr - 1:5 - (15:21)
7. (66,77) Michelsen, Pawlicki, Miesiąc, Rolnicki - 4:2 - (19:23)
8. (67,59) Bjerre, Trofimow jr, Lampart, Lindbaeck (w/su) - 3:3 - (22:26)
9. (67,25) Buczkowski, Michelsen, Miesiąc, Pawlicki - 3:3 - (25:29)
10. (67,28) Lambert, Lampart, Pawlicki, Turowski - 5:1 - (30:30)
11. (66,68) Miesiąc, Buczkowski, Bjerre, Lampart - 3:3 - (33:33)
12. (67,76) Trofimow jr, Lindbaeck, Lambert, Rolnicki - 4:2 - (37:35)
13. (67,29) Buczkowski, Lampart, Michelsen, Pawlicki - 3:3 - (40:38)
14. (66,52) Lambert, Michelsen, Lindbaeck, Pawlicki (d4) - 5:1 - (45:39)
15. (67,25) Lampart, Bjerre, Miesiąc, Buczkowski - 4:2 - (49:41)

Sędzia: Remigiusz Substyk
Komisarz toru: Arkadiusz Kalwasiński
NCD: 66,35 w 3. biegu uzyskał Antonio Lindbaeck (MRGARDEN GKM Grudziądz)
Frekwencja: 10 000 osób (w tym grupa fanów MRGARDEN GKM-u Grudziądz)
Zestaw startowy: I

Źródło artykułu: