Ale historia! Stanisław Burza wyciągnął "pokazowy" motocykl i zdobył na nim 10 punktów

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Stanisław Burza na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Stanisław Burza na prowadzeniu

Miał być pogrom, wyszło interesujące widowisko. Speedway Wanda Kraków długo stawiała opór Wilkom Krosno, a spory w tym udział miał jeżdżący trener Stanisław Burza. Okoliczności startu 42-latka są niebywałe.

Borykająca się z wieloma problemami Speedway Wanda Kraków uznawana jest przez wielu jako "czerwona latarnia" drugoligowych rozgrywek. Zawodnicy tego zespołu skazywani byli na druzgocącą porażkę z mocnymi Wilkami Krosno.

Jakby tego było mało na Podkarpacie bez licencji przyjechał Michael Haertel, wobec czego pojawiło się prawdopodobieństwo, że goście przystąpią do tego pojedynku w sześcioosobowym składzie. W ostatniej chwili niemieckiego zawodnika zastąpił... trener Speedway Wandy Stanisław Burza, który zaledwie kilkadziesiąt godzin wcześniej został potwierdzony do startów.

Czytaj także: Wilki - Wanda: "Krosno od zawsze postrzegam jako ciężki teren" (komenatrze)

Speedway Wanda Kraków zaczęła od bardzo mocnego uderzenia, zwyciężając na otwarcie 5:1. Później wynik spotkania długo oscylował w granicach remisu, co wcześniej było wręcz nie do pomyślenia.

ZOBACZ WIDEO Problem z Hancockiem? Nie pasuje do koncepcji i filozofii Sparty

Jednym z bohaterów zespołu gości został nie kto inny jak właśnie jeżdżący trener. 42-letni Burza zdobył łącznie 10 punktów (tyle samo co Tero Aarnio). - Ze swojego występu jestem w miarę zadowolony. W tym roku nie siedziałem jeszcze na motorze, ale ostatecznie byłem zmuszony wyjechać - powiedział po meczu w rozmowie z portalem speedwaywanda.pl.

Zastanawiano się, czy Burza w Krośnie skorzysta ze sprzętu Haertela, czy też pojedzie na własnych motocyklach. Trener wybrał tę drugą opcję i wykręcił "dwucyfrówkę" na sprzęcie, który... wykorzystywał na pokazy w szkołach.

Czytaj także: Siedmiu wspaniałych: Awaryjny Burza okazał się wzmocnieniem. Przełamanie Woelberta

- Okazuje się, że można się ścigać na nieserwisowanym przez trzy lata sprzęcie, który służył za pokazowy na prezentacjach w szkołach. Być może odpoczął trochę dłużej, tak jak ja, i pojechał - tłumaczył Burza.

Ostatecznie Wilki Krosno zwyciężyły 53:37, ale przyjezdnym nie można odmówić ambicji. - Wszyscy mieliśmy bardzo dobry początek i robiliśmy wyniki, które dawały szanse nawet na remis. Zadecydowały ostatnie biegi, tor był nierówny i mieliśmy problemy. Każdy z nas, także ja, zawalił w jakimś biegu i pogubił punkty. Uważam jednak, że ogólnie nie było źle - zakończył trener drugoligowca.

Komentarze (8)
avatar
Andrzej TRybus
8.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co za wspaniała historia z tym 3 lata nie serwisowanym silnikiem i wogòle całym motocyklem zabranym na zawody przez Staszka Burzę . Wierzycie w to ? .To niczym mitologiczna opowieść dodana dla Czytaj całość
avatar
perhing74
8.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to może Staszek ma jeszcze gdzies w jakiej szkole zakitrany podobny motor i da go Lisieckiemu bo ten to ma sprzet chyba jeszcze za komuny 
avatar
Poznaniak z Gorzowa
8.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żużel w Krakowie (a właściwie w Nowej Hucie) niestety umiera... 
avatar
surge
8.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Urocza historia, ale pokazująca, że druga liga to półamatorskie ściganie. 
avatar
RECON_1
8.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I pewnie niejeden raz jeszcze Stanley podratuje Wande:)