PGE Ekstraliga: Legenda Apatora nie ma wątpliwości: Toruń wygra z Lesznem. U siebie to całkiem inny zespół

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Wojciech Żabiałowicz (z lewej)
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Wojciech Żabiałowicz (z lewej)

Na inaugurację PGE Ekstraligi Get Well doznał dotkliwej porażki (37:53) w Zielonej Górze. Najmocniej za blamaż ze Stelmet Falubazem oberwało się braciom Holderom. - Z Fogo Unią u siebie torunianie wygrają - twierdzi Wojciech Żabiałowicz.

To dość odważna teza zważywszy na fakt, że w województwie lubuskim poza Nielsem Kristianem Iversenem i po części Jasonem Doylem żaden z zawodników nie dał podstaw do aż takiego optymizmu. Na dodatek sztab szkoleniowy Get Well nadal nie będzie mógł skorzystać z Rune Holty.

- Spokojnie. Za nami dopiero pierwsza kolejka. Poczekajmy jeszcze chwilę na ferowanie odważniejszych wyroków. Nie skreślajmy tych chłopaków, dajmy im się dotrzeć - tonuje Wojciech Żabiałowicz. - Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że początek jest chyba najważniejszą częścią zmagań ligowych. Wchodzimy od razu na dobry tor i nastrajamy się pozytywnie, albo notujemy dwie, trzy porażki, wpadamy w dół i pogrążamy się w marazmie - dodaje natychmiast legenda Apatora.

Czytaj także: Bez skutecznych Holderów Toruń nie wygra

Terminarz na pewno nie jest sprzymierzeńcem podopiecznych Jacka Frątczaka. Na dodatek złośliwi zaczynają dostrzegać analogię względem poprzedniego sezonu. Śmieją się, że ruszyły nowe rozgrywki, a wraz z nimi stary Get Well. Tymczasem w niedzielę na Motoarenę przyjedzie obrońca mistrzowskiego tytułu - Fogo Unia Leszno.

ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie ciężki sezon we Wrocławiu

Drużyna Piotra Barona zlała w ubiegłym roku gospodarzy dokładnie w takim samym stosunku, jak ci ulegli w grodzie Bachusa - 53:37. Ewentualna druga z rzędu porażka i perspektywa trudnego wyjazdu do Wrocławia sprawia, że podobnie jak rok temu torunianie okopią się bliżej dna ligowej tabeli, z którego trudno będzie się wygrzebać.

- Z Lesznem będzie zwycięstwo - kontruje Żabiałowicz. - Zespół czeka poważna weryfikacja, ale jestem pewien, że egzamin zostanie zdany celująco i dwa punkty zostaną w Toruniu. Przeważy atut własnego toru i brak w szeregach gości Jarka Hampela. Nie trafia do mnie argument, że Leszno lubi jeździć w Toruniu. Sezon sezonowi nierówny - podkreśla.

Jeśli liderzy pojadą na swoim wysokim poziomie znów najwięcej zależeć będzie od Australijczyków. To oni położyli pierwszy mecz i ich fatalna postawa przyczyniła się do dotkliwej porażki na inaugurację. - U siebie dadzą radę. Zobaczymy całkiem inny zespół i zupełnie innych Jacka i Chrisa Holderów niż tych w Zielonej Górze. To może być punkt zwrotny dla nich i całego Get Well. Zwycięstwo pozwoli nabrać rozpędu - zaznacza.

Czytaj także: Holta wznowił treningi. Wiadomo kiedy wróci na tor

- Niektórzy zarzucają mi, że komentarze, które wygłaszam względem klubu z Torunia są nieprzychylne i krytyczne. Ludzie po prostu źle je odbierają. Czasem wypowiem się ostrzej, ale chcę żeby dobrze mnie zrozumiano. One nie mają na celu dołować chłopaków, tylko pobudzić do walki i wyzwolić w nich sportową złość. Zależy mi na dobru tego klubu, chcę dla niego jak najlepiej i moje nastawienie jest zawsze pozytywne - kończy.

Źródło artykułu: