Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Motor przegrał, ale więcej niż o kiepskiej jeździe niektórych zawodników mówi się o kibicach z Lublina. Bili gościom brawo przed i po meczu. Świecili komórkami, gdy doszło do awarii sieci elektrycznej. Wszyscy się tym zachwycają, więc myślę sobie, że nie będzie przesadą zacząć naszą niedzielną dyskusję takim miłym akcentem. Co ty na to?
Jakub Czosnyka, WP SportoweFakty: Zgadzam się. Lubelscy kibice to ekstraligowy top. Kiedy widzę takie obrazki, to jeszcze mocniej kibicuję tej drużynie, aby utrzymała się w PGE Ekstralidze.
Czosnyka: Od początku sezonu Motor zaskakuje w każdym aspekcie. Zespół jedzie lepiej, niż wszyscy się spodziewali, na torze w Lublinie mamy ciekawe widowiska no i teraz na dokładkę jeszcze kibice. Tak trzymać.
Ostafiński: Natomiast kompletnie nie kupuję pomeczowych obrazków i zdjęć z Robertem Lambertem, który prezentuje na nich uśmiech od ucha do ucha. Drużyna przegrała, on pojechał słabo, więc nie rozumiem tej radości.
ZOBACZ WIDEO Nie tylko Sparta ma problem z juniorami. Dotyczy to większości klubów
Czytaj także: Prezes Motoru: Wstydu nie było, bo Fogo Unia jest najlepsza w Polsce
Ostafiński: Nie twierdzę, że powinien rzucać kaskiem czy kopać gdzie popadnie, ale jakoś mi to nie gra. Nie wiem, może się czepiam, może ten typ tak ma, ale nie rozumiem. Może ty mi wytłumaczysz?
Czosnyka: Lambert rzeczywiście cieniuje i to jest trochę zaskakujące. Swoją drogą to trochę ciekawe. Zimą mówiło się przecież, że Brytyjczyk nie bardzo chciał podpisać kontrakt z Motorem z obawy przed PGE Ekstraligą. Może przeczuwał, że będzie miał problemy.
Czosnyka: Inna sprawa, że ja bardziej przyczepiłbym się formy Andreasa Jonssona. Z tej dwójki to Szwed bardziej rozczarowuje.
Ostafiński: Uśmiech pominąłeś milczeniem, a skupiłeś się na konkretach. No dobrze. W Motorze mówią, że Lambert z upływem czasu dojrzeje, więc może tego się trzymajmy. Obawiam się jednak, że w Lublinie jeszcze nie raz przekonają się, że Jonsson już nie jest zawodnikiem ekstraligowym.
Ostafiński: Tak sobie przeanalizowałem to, co mówił mi Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru i wychodzi mi na to, że zasłanianie się przez Andreasa karambolem to może być ściema. Każdy kolejny mecz po kraksie ma gorszy. Dziwny ten ból, prawda?
Czosnyka: No dziwny. Jonsson musi się wziąć do roboty, bo za moment wróci Grigorij Łaguta i Szwed wyleci ze składu. Na dziś to bardzo prawdopodobny scenariusz. Poza tym z każdym meczem presja w Lublinie będzie większa. Jacek Ziółkowski już nawet wyliczył, że jego drużyna pozostałe mecze na własnym torze musi wygrać wszystkie.
Ostafiński: I chyba ma pan Jacek rację, bo druga porażka u siebie wymuszałaby większą liczbę bonusów. A tych Motor ile może zdobyć? Jeden, może dwa, trzy to już byłby ósmy cud świata. Mnie natomiast zaciekawiła teoria z Get Well. Z nimi musimy zagrać o trzy, stwierdził Ziółkowski, jakby chciał dać do zrozumienia, że to jest gra o to, kto spadnie z ligi. To mi się trochę kłóci z entuzjazmem, jaki zapanował w Toruniu. Holta zdrowy, wrócił. Kościuch zdrowy. Get Well szykuje się na zdobycie pierwszych punktów w lidze kosztem Włókniarza.
Czosnyka: Patrząc na to, co do tej pory wyprawiał Get Well, to nie trudno się dziwić, że w Lublinie upatrują ich jako głównego rywala do utrzymania. Myślę, że mądrzejsi będziemy po niedzielnym spotkaniu w Toruniu. Jeśli drużyna Jacka Frątczaka znowu wtopi - bądź co bądź z niezbyt przekonującym Włókniarzem, to temperatura w klubie skoczy w górę i to mocno.
Ostafiński: Też myślę, że to będzie dla Get Well taki test z prawdziwego zdarzenia.
Ostafiński: W ogóle to liga, jak co roku, jest bardzo ciekawa. Zobacz co dzieje się w takiej Sparcie. Murowany kandydat do finału za chwilę może wpaść w straszne turbulencje. Jeśli potwierdzą się informacje, że Maciej Janowski musi przez trzy tygodnie pauzować, to może być problem. Chyba, że Milik formę z półfinału SoN przełoży na ligę, Jamróg przypomni sobie poprzedni sezon, Czugunow w końcu pokaże, że rację mają działacze Sparty, mówiąc o nim talent, a Fricke przestanie przeszkadzać kolegom na torze.
Ostafiński: Mamy aż cztery warunki poprawy. Myślisz, że się spełnią?
Czosnyka: Sam nie wiem. Sparta ma trzy silne ogniwa, dlatego musi zrobić wszystko, aby wejść jakoś do play-offów. Tam z taką trójką liderów mogą zdziałać już naprawdę wiele. Pytanie, czy ta sztuka im się uda.
Czosnyka: A o Janowskiego bardziej niż o ligę martwię się o Grand Prix. Pierwsza runda w Warszawie za pasem i zdaje się, że Maciej już na dzień dobry straci szansę walki o medale.
Ostafiński: Według mnie, to Maciej bardziej dotąd tracił na podejściu do żużla, niż na jakichś absencjach. I nie wiem, czy to się prędko zmieni. Jeśli widziałeś transmisję z Grudziądza, to pewnie przypominasz sobie taki moment, gdzie Marcin Kuźbicki z Eleven Sports pyta Macieja, czemu on nie składa takich deklaracji jak Tai Woffinden, który odważnie mówi, że walczy o złoto. Janowski nie udzielił żadnej sensownej odpowiedzi. Dla mnie to jest cały czas taki gość, który po niepowodzeniu myśli sobie, nic się nie stało, jutro też jest dzień. Można i tak, ale według mnie to niczego nie gwarantuje. Według mnie Maciej ma o czym myśleć i chciałbym, żeby przyszła u niego jakaś refleksja, bo ja nie piszę tutaj niczego złośliwie, ale dlatego, że chciałbym widzieć Janowskiego walczącego o medale.
Ostafiński: A jak mówisz o Sparcie, to jednak zapominasz, że trzech ogniw może przez 3 tygodnie nie być. Zostaną Woffinden i Drabik, a przed wrocławianami ważne mecze.
Czosnyka: Co do podejścia Janowskiego to chyba nie do końca się zgodzę. Nie każdy jest Woffindenem to raz, a dwa dla mnie ta jego wypowiedź była zupełnie normalna. Szkoda tej kontuzji, bo tracimy w Warszawie naprawdę mocnego zawodnika. Stadion Narodowy w ostatnich sezonach Janowskiemu wyraźnie pasował. A Sparta? Muszą sobie jakoś radzić. Trener Śledź może się teraz wykazać. Jest potencjały do odbudowy Milika, Jamroga za wcześnie bym nie skreślał. Do tego jeszcze ten cały Fricke i Czugunow. Trzeba z nimi trochę popracować i jakoś przeboleją ten okres bez Janowskiego.
Ostafiński: Nikogo absolutnie nie skreślam, a tylko wyliczam, co musiałoby się zmienić. Pewnie, że Jamróg może się przebudzić, ale nie w parze z Fricke, który w Grudziądzu zajeżdżał mu drogę, pokazując, że liczy się tylko on i jego punkty, a nie dobro drużyny. Dyskusję o Janowskim odpuszczam, bo moglibyśmy gadać godzinami, a ja musiałbym wyłożyć kilka refleksji ludzi obserwujących Macieja i mówiących, że to nie idzie w dobrą stronę. Wcześniej musiałbym jednak spytać, czy oni by sobie tego życzyli. Bez ich zgody zostawiam cię z przeświadczeniem, że wszystko jest ok.
Czytaj także: Sparta może wpaść w turbulencje. Janowski wypadnie na trzy tygodnie
Ostafiński: A półfinał SoN ci się podobał? Chodzi mi o wynik Polaków?
Czosnyka: Zrobili, co mieli zrobić. Od wygrywania są finały. Muszę jednak powiedzieć, że formuła SoN zupełnie do mnie nie trafia. To nie to samo co do DPŚ. Tam nawet jak Polacy dominowali, mam wrażenie, że wszyscy bardziej ekscytowaliśmy się tymi zawodami. A Ty jak oceniasz tę całą ideę?
Ostafiński: Ja bym zrobił tydzień z SoN. Dwa półfinały, baraż, dwa finały. To byłoby święto, prawie jak mundial.
Ostafiński: O szczegółach nie chciałbym gadać, bo tu trzeba by siąść i dobrze to przedyskutować. A należałoby to zrobić, bo ten półfinał przeszedł jakby nigdy nic. Kogoś to zainteresowało?
Czosnyka: Nie wiem, mnie tak średnio. W tym wszystkim i tak liczy się kasa. Jeśli się zgadza, to i tak organizatorzy odtrąbią sukces.
Ostafiński: Jakby dołożyli DPŚ, to pewnie byśmy spojrzeli na nich bardziej przychylnym okiem.