Nie podniecaliśmy się nieobecnością Grega i Nickiego - wypowiedzi po meczu Lotos Wybrzeże Gdańsk - Włókniarz Częstochowa

Pod nieobecność Nickiego Pedersena i Grega Hancocka częstochowski Włókniarz zebrał solidne lanie na torze w Gdańsku. Wybrzeże wygrało 60:30 i wywalczyło punkt bonusowy udanie rewanżując się za porażkę pod Jasną Górą przed dwoma tygodniami.

Grzegorz Dzikowski (trener Włókniarza): Jeśli drużyna jest osłabiona brakiem dwóch liderów, to jest zupełnie inaczej. Nie doszukuję się jakiejś tragedii. Przegraliśmy, a raz się wygrywa, raz przegrywa. To jest sport i nie mogłem wyciągnąć więcej z tej drużyny. Takie są efekty kombinacji taktycznych przy równoczesnym braku lidera. Mamy cztery mecze u siebie, dwa na wyjeździe. Wszystko jest do zrobienia. Mamy na razie dziewięć punktów i nie jest to żadna tragedia. Spędziłem na gdańskim torze całe życie i jak usłyszałem jaki był rekord toru, to pomyślałem, że komuś drgnęła ręka. Pobić rekord o 1,5 sekundy na takim torze, to praktycznie niemożliwe. Fakt jest jednak faktem, mamy rekord toru i gratuluję rekordziście.

Michał Szczepaniak (Cognor Włókniarz Częstochowa): Zabrakło dwóch liderów i od razu widać było, że bez nich będzie ciężej o korzystny wynik. Z nimi wynik byłby inny, ale trudno powiedzieć, czy byśmy wygrali. Przez cały mecz byliśmy jednak osłabieni psychicznie, bo brak liderów daje do myślenia. Trudno. Szkoda, że nie obroniliśmy bonusa, ale każdy z nas jechał na tyle, na ile potrafił.

Tai Woffinden (Cognor Włókniarz Częstochowa): To był mój debiut na torze w Gdańsku. To kolejny polski tor, który mam okazję poznać w tym roku z czego się cieszę. Niestety, mój występ nie był dobry. Mam szybkie silniki, co pokazałem w pierwszym meczu w Częstochowie, ale nie potrafiłem odnaleźć dzisiaj właściwych ustawień. W swoje występy wkładam maksimum zaangażowania. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Brak liderów na pewno nas trochę rozbił, ale będąc na torze nie możesz myśleć o takich rzeczach. Daliśmy z siebie wszystko. Przegraliśmy z silną drużyną.

Lee Richardson (Cognor Włókniarz Częstochowa): Powtórzyła się sytuacja z meczu w Toruniu, gdzie również zerwałem łańcuch. Dzisiaj startowałem z zupełnie nowym i cóż… znowu pech. W jednym z biegów bardzo ostro potraktował mnie Magnus Zetterstroem. Tak doświadczony zawodnik powinien bardziej szanować zdrowie innych zawodników. Następnym razem to ja mogę próbować wsadzić go w płot.

Joonas Kylmaekorpi (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Już podczas startu do pierwszego wyścigu straciłem najlepszy silnik. Sędzia długo trzymał nas na starcie, gdyż strasznie czołgał się Lee Richardson. Może to jemu powinienem przysłać rachunek? Jestem w plecy jakieś sześć tysięcy euro. Drugi silnik nie jechał już tak dobrze jakbym sobie tego życzył. To był mój drugi mecz w barwach Gdańska. Zapunktowałem lepiej niż Gafurov i Tobi Kroner, więc mam nadzieję, iż uda mi się zagościć w składzie na dłużej. Obydwa mecze odjechałem na rezerwowych motocyklach, a mimo tego i tak zdobywałem punkty.

Magnus Zetterstroem (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa i z punktu bonusowego. O nieobecności Grega Hancocka i Nickiego Pedersena dowiedzieliśmy się tak naprawdę niedługo przed rozpoczęciem tego meczu. Staraliśmy się jednak nie podniecać tym faktem, bo pamiętamy jaki łomot spuścili nam w Częstochowie jadąc bez Nickiego. Udało się zgarnąć aż trzy punkty i z tego się cieszymy. Trzeba jechać po kolejne zwycięstwa. W jednym z biegów dosyć szeroko wywiozłem Lee Richardsona, ale uważam że wszystko odbyło się fair play. Wiem, że miał do mnie pretensje. Nie zamierzałem się przed nim chować w parkingu (śmiech). To był ważny moment meczu i sytuacja wymagała twardej jazdy. Jestem pewien, że Lee pojedzie ze mną tak samo, jeśli tylko będzie miał taką okazję.

Hans Andersen (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Wszystko zagrało dzisiaj jak powinno. Wydaje się, że gdański tor mam już rozgryziony i przyjemnie mi się tu jeździ. Nie mogę być zadowolony ze swoich startów na wyjazdach, ale myślę, że w Bydgoszczy będzie dobrze. Powoli wszystko jakoś się układa, mi pozostaje tylko jak najwięcej jeździć. Kierownictwo klubu nie przysparza mi niepotrzebnych stresów. Nie zacząłem tego sezonu tak, jak ode mnie tego oczekiwano, ale widzą że robię co w mojej mocy, aby przezwyciężyć te problemy. Gdańsk wciąż jest dla mnie nowym klubem, a pełne dostosowanie się wymaga czasu. Muszę jednak przyznać, iż panuje tutaj dobra atmosfera, zwłaszcza na meczach w Gdańsku, gdzie po prostu cieszymy się jazdą. Bardzo potrzebujemy jednak zwycięstwa na wyjeździe, wtedy absolutnie wszystko powinno być już w porządku.

Wypowiedzi zebrali Rafał Sumowski i Michał Gałęzewski

Komentarze (0)