PGE Ekstraliga: Silniki były już w serwisie, ale Paweł Miesiąc się nie skończył
Paweł Miesiąc, choć przed sezonem nikt na niego nie stawiał, jest liderem i gwiazdą Speed Car Motoru Lublin. Już nie raz jednak słyszeliśmy: zobaczycie, silniki pójdą do serwisu i Miesiąc się skończy. Co na to zawodnik?
- Każdy zawodnik, jak skończy mu się silnik, może zacząć notować gorsze wyniki - stwierdza Miesiąc. - Tyle tylko, że ja nie mam jednego, jedynego silnika. Jest ich kilka. I w serwisie też już były i wróciły i dalej jadą - zauważa zawodnik, a z jego słów wynika, że na razie nie ma zagrożenia, by jego forma miała nagle polecieć w dół z powodu pogorszenia się sprzętu.
Czytaj więcej: Plusy i minusy. Dobrze, że Grigorij Łaguta wzmocni Motor
Miesiąc od kilku lat zamawia silniki u Flemminga Graversena. Mówi, że bardzo mu one odpowiadają. Wcześniej nie zawsze był szybki. Przyznaje, że potrzebowali z tunerem czasu, by wejść na ten poziom, na którym są obecnie. Mechanik musiał poznać upodobania żużlowca, by z biegiem czasu zacząć mu robić silniki, z których ten potrafiłby zrobić właściwy użytek.
- Takie zgranie się tunera z zawodnikiem to jest pewien proces, który trwa, bo to się nie dzieje z dnia na dzień. Każdy serwis i każde kolejne zamówienie to poprawki i doskonalenie tego, co już jest. Graversen robi silniki pod moje indywidualne potrzeby. Gdybym dał je komuś innemu, to wcale nie jest takie oczywiste, że by sobie z nimi poradził - kwituje Miesiąc, wyrażając nadzieję, że jego dobra współpraca z duńskim tunerem będzie trwała i przynosiła coraz to lepsze efekty.
Czytaj także: Menedżer Speed Car Motoru nie chciał zarżnąć Miesiąca
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>