- Jestem oszołomiony finałem. Miałem szansę i najlepsze pole startowe, ale po prostu to schrzaniłem. Taki jest sport - tłumaczy Niels Kristian Iversen w rozmowie z portalem speedwaygp.com.
A jest się z czego tłumaczyć, bo przez prawie cały turniej, aż do wyścigu finałowego, prezentował się znakomicie i chyba żaden kibic nie pożałowałby mu po takiej jeździe zwycięstwa.
Duńczyk zanotował spory progres, jeśli chodzi o występ na PGE Narodowym w Warszawie, gdyż w roku ubiegłym zdobył na tym torze tylko 4 punkty (1,0,1,2,0). W latach wcześniejszych również nie błyszczał tak, jak w sobotę - 2017 (0,2,1,2,3,1) 9, 2016 (0,0,2,2,0) 4, 2015 (2,2,3) 7.
ZOBACZ WIDEO Inżynier z F1 pracuje nad sprzęgłem dla Łaguty. Niedługo zacznie nad silnikiem
Czytaj także: Grand Prix. Hans Nielsen: Na Madsenie nie spoczywa presja. Może zrobić wszystko (wywiad)
- Było wiele dobrych rzeczy w tym turnieju. To był pierwszy raz, kiedy miałem tak dobry początek zawodów w całej mojej karierze. Muszę cieszyć się z tych dobrych rzeczy, ale mieć tak dobrą noc, a później przyjechać ostatnim w finale. Do bani - podkreśla rozgoryczony Iversen. - Przygotowaliśmy sprzęt, ale głównie skupiłem się na polu startowym. Chciałem mieć szybkie starty i starać się kontrolować wyścig z przodu. To sprawdzało się całkiem nieźle. Finał - nawaliłem. Nie poradziłem sobie wystarczająco dobrze. Takie jest ściganie - dodaje.
Zawodnik zajął ostatecznie 4 miejsce w turnieju otwierającym tegoroczne zmagania cyklu SGP. Dorobek 14 punktów (2,3,3,0,3,3,0) daje mu na razie 3 miejsce w cyklu zmagań o tytuł indywidualnego mistrza świata.
Czytaj także: Greg Hancock nie wystąpi w Grand Prix Słowenii. Wiadomo, kto go zastąpi
Kolejne zawody odbędą się już 1 czerwca. Na ten dzień zostało zaplanowane Grand Prix Słowenii w Krsko. - Opuszczę kwalifikacje ze względu na polską ligę, więc przyjadę prosto na zawody. Może to najlepszy sposób. Zrobię, co w mojej mocy i mam nadzieje, że to zadziała - zapewnia Duńczyk, który w 2018 roku na stadionie im. Matije Gubca zdobył tylko 5 punktów (3,0,1,1,d).