Zaledwie tydzień minął od starcia z Betard Spartą Wrocław, w którym po raz kolejny rozleciał się silnik Krzysztofa Kasprzaka. Mimo tak krótkiego okresu, zawodnikowi udało się dojść do ładu z maszynami, czego efektem jest 10 punktów z dwoma bonusami w meczu 6. kolejki PGE Ekstraligi. - Wszystko to samo - skwitował żużlowiec zaraz po meczu.
Jeździec truly.work Stali Gorzów nie zamierzał ani zrzucać winy na swojego tunera, ani tym bardziej rezygnować. Szukał za to następnych jednostek, które mogłyby spełnić oczekiwania. - Chodzi o kwestię dopasowania. Tydzień temu mówiłem, że będę tak długo kupował, aż nie zacznę robić punktów. Jest już lepiej - przyznał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: SEC Challenge: Węgierska batalia o awans. Marzy o nim kwartet Polaków (zapowiedź)
Co jednak zdążyło się zmienić w przeciągu siedmiu dni? - Silniki zawsze były dobre. Wtedy był pech, a teraz po prostu miałem szczęście. To wszystko - mówił o swoich silnikach wychowanek Unii Leszno.
ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Get Well Toruń mogą czuć się urażeni słowami Przemysława Termińskiego
34-latek zaprzecza, że z uwagi na kłopoty sprzętowe, pojawiły się również problemy natury psychicznej. Kibicom Stali pozostaje wierzyć, że wynik w meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz nie będzie jednorazowym wyskokiem. - Nie ma żadnej blokady, każdy z nas jest profesjonalistą i przyjeżdża na mecze robić punkty. Jeżeli nie masz dobrego, szybkiego motoru, to jedziesz za nimi - zakończył Kasprzak.
Powodzenia Krzysiek