W Toruniu mają nadzieję, że w sobotę późnym wieczorem ich licznik punktowy w końcu ruszy z kopyta i przekręci się z zera na dwa. Wygrana nad truly.work Stalą Gorzów nie tylko pozwoliłaby na wydostanie się z dna tabeli, ale byłaby małym kroczkiem w stronę utrzymania. Utrzymania, w które chyba już wszyscy powoli zaczynali wątpić.
Inne zespoły, którym widmo degradacji i barażów zajrzało w oczy, byłyby już na wyciągnięcie ręki. Pod drzwiami z napisem spadek i witamy w Nice 1.LŻ utworzyłby się tłok. Ewentualna porażka Get Well Toruń będzie nieść opłakane skutki i niemal na sto procent przybije gwóźdź do ich PGE Ekstraligowej trumny.
CZYTAJ TAKŻE: Wyścig żółwi w PGE Ekstralidze. Play offy mogą rozdać pogoda i kontuzje
Drużynę Get Well do pierwszego meczu o być albo nie być ponownie przygotowuje sztab szkoleniowy złożony z tercetu: Adam Krużyński, Karol Ząbik i Mark Lemon. Przebywającemu na L4 Jackowi Frątczakowi dopiero w weekend kończy się zwolnienie, ale wróbelki ćwierkają, że bez względu na wynik spotkania ze Stalą jego los i tak jest przesądzony.
ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Get Well Toruń mogą czuć się urażeni słowami Przemysława Termińskiego
Dużo mówi, się też o tym, że w takim przypadku selekcjoner reprezentacji Australii na stałe wszedłby do panelu zarządzającego zespołem w trakcie meczów. - Trzeba pochwalić człowieka, który wpadł na pomysł ściągnięcia kogoś z zewnątrz, ze świeżym spojrzeniem. W tym przypadku Marka. Tam jest przecież więcej obcokrajowców niż Polaków. Poza braćmi Holderami są jeszcze Iversen i Holta. A jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że do Lublina nie zabrano Kościucha, wychodzi na to, że językiem urzędowym w parku maszyn Torunia był angielski, bo polskim posługiwali się tylko juniorzy - zauważa Marta Półtorak.
Tylu pozytywnych opinii, jak tych po wzięciu Lemona działacze czerwonej latarni PGE Ekstraligi nie usłyszeli od początku sezonu. Australijczycy są specyficzną nacją i wydaje się, że były niezły żużlowiec dał pozytywny impuls nie tylko całej drużynie z Torunia, ale dotarł w szczególności do rodaków, a o to w głównej mierze chodziło.
Get Well udowodnił w Lublinie, że w krytycznym momencie potrafi zewrzeć szyki. Zawodnikom nareszcie nie można było odmówić ambicji. Jak jeden mąż gryźli tor beniaminka. W porównani do poprzednich występów, to miła odmiana nieco już podłamanych wyczynami swoich pupili kibiców. Obroniła się nawet kontrowersyjna decyzja o nie zabraniu do Lublina Norberta Kościucha.
Gwiazdę ubiegłorocznych rozgrywek ukarano za "otwartość" przed kamerami nsportu w trakcie trwania meczu we Wrocławiu i niepochlebne opinie o własnym pracodawcy. Teraz pewnie znajdzie się w składzie, lecz zmieni mu się partner z pary. Zamiast z Jasonem Doyle'em przyjdzie mu jechać z Niels Kristianem Iversen. I nie na otwarcie spotkania jak to miało miejsce dotychczas, tylko dopiero w trzeciej odsłonie.
I wracając do Frątczaka, jeśli szefowie klubu faktycznie pozamiatają słynącego z ekspresyjnych zachowań menedżera, trudno będzie się takiemu ruchowi dziwić. Wszak, po co zmieniać coś, co zaczęło nieźle funkcjonować.
Gdyby nie kontuzja złamanego nosa u Petera Kildemanda napisalibyśmy, że Get Well znów ma pecha, bo trafia na najlepszą wersję Gorzowa w tym sezonie. Zespół wicemistrzów Polski wolno się rozkręcał, a kiedy już złapał wiatr w żagle, dostał kolejny cios. Start powracającego do niezłej dyspozycji Duńczyka w Toruniu stoi pod znakiem zapytania.
Według byłego prezesa Stali Gorzów Władysława Komarnickiego nawet z odbudowanym Kildemandem i kosmicznym, wręcz nieomylnym Bartoszem Zmarzlikiem podopiecznym Stanisława Chomskiego byłoby trudno o korzystny rezultat na Motoarenie. A zawody mają kapitalne znaczenie nie tylko dla gospodarzy. O ile Get Well walczy o życie, seria porażek Włókniarza i przegrana GKM-u w Gorzowie sprawiła, że skreśleni jakiś czas temu wicemistrzowie Polski, ponownie mogą myśleć o fazie play off. Zadanie wydaje się jednak karkołomne.
CZYTAJ TAKŻE: Karol Ząbik: Jest iskierka nadziei. Z optymizmem patrzę na mecz z Gorzowem
- Jeśli gorzowianie mają kogoś wyrzucić z czwórki, to Włókniarza Częstochowa. A ten zespół w Toruniu wygrał. Stal nie ma zatem innego wyjścia, jeśli chce być w grze. Mam jednak obawy, czy uda się w niej pozostać. Dobrą wiadomością jest przełamanie Kasprzaka, ale jestem zaniepokojony sytuacją Kildemanda. Jeśli Duńczyka zabraknie w Toruniu, to więcej muszą dać juniorzy. Karczmarz ma już za sobą świetne mecze, ale niestety jest bardzo nierówny. Potrafi również pojechać poniżej poziomu przyzwoitości - mówi Komarnicki.
Awizowane składy:
truly.work Stal Gorzów
1. Szymon Woźniak
2. Peter Kildemand
3. Krzysztof Kasprzak
4. Anders Thomsen
5. Bartosz Zmarzlik
6. Rafał Karczmarz
7. Mateusz Bartkowiak
Get Well Toruń
9. Chris Holder
10. Filip Nizgorski
11. Niels Kristian Iversen
12. Justin Stolp
13. Jason Doyle
14. Igor Kopeć-Sobczyński
15. Maksymilian Bogdanowicz
Początek spotkania: 20:30 (transmisja Eleven Sports 1)
Sędzia: Krzysztof Meyze
Komisarz toru: Zbigniew Kuśnierski
A kogo oni wtedy niby wyprzedzą?