Tymczasowy tor usypywany na PGE Narodowym w Warszawie na turniej Grand Prix Polski jest jednym z najkrótszych w cyklu. Owal, który powstaje pod nadzorem Ole Olsena mierzy raptem 274 metry (krótszy jest tylko w Cardiff - 272). Ten w Krsko, na którym odbędzie się druga runda tegorocznych zmagań o mistrzostwo świata, ma już blisko 388 m. I w tym należy upatrywać szans Janusza Kołodzieja.
Zawodnik leszczyńskiej Unii przyznał bowiem, że małe tory sprawiają mu pewną trudność. Dużo lepiej czuje się na większych owalach. - One bardziej mi sprzyjają. Czasami myślę o tym, dlaczego tak jest. Przecież w przeszłości jeździłem w Anglii, a jakoś na tych krótszych torach czuję się trochę inaczej. Nie mogę się ogarnąć, staram się, ale coś nie wychodzi - zastanawiał się sam zainteresowany.
Czytaj także: Kwalifikacje czasowe do poprawki?
Jest on wychowankiem Unii Tarnów, która dysponuje jednym z najdłuższych torów w Polsce. Janusz Kołodziej uważa, że jego problemy na mniejszych owalach mogą wynikać właśnie z tego faktu. - Być może jest to spowodowane tym, że jako młodzieżowiec startowałem po "lotniskach", jak Tarnów czy Rzeszów. Wszystko jeździłem po długich owalach i chyba za bardzo to w sobie zakorzeniłem, bądź też bardziej mi to weszło w krew. Mam dziwny styl jazdy, który polega na tym, że muszę wjechać na dwa koła. Czasami nie potrafię wejść w łuk i szybko wyłamać motocykl. Jeśli to przełamię, głowa to zrozumie, to być może wyniki będą lepsze na mniejszych torach - analizował reprezentant Polski.
Jak już wspomniał sam zawodnik, kilkanaście lat temu startował w lidze angielskiej, gdzie mamy do czynienia z krótkimi, technicznymi torami. Zwłaszcza na początku radził sobie bardzo dobrze. W Drużynowym Pucharze Świata w 2004 roku to właśnie on wraz z Marcinem Rempałą byli czołowymi postaciami polskiej reprezentacji podczas zawodów w Poole. Jednak im dalej w las, im więcej Kołodziej nabierał doświadczenia, tym odczuwał większą różnicę na mniejszych torach.
Zobacz również: Pięciu zawodników opuści trening w Krsko. "Trzeba to wziąć na klatę"
- Gdy byłem juniorem to trafiłem do Anglii. Jeździłem na przełożeniach standardowych i nic mi nie przeszkadzało. Anglicy podpowiadali mi, jak się przełożyć, ale nie robiło to na mnie wrażenia. Później, po jakimś czasie, gdy trafiłem do Reading Buldogs, byłem już bardziej doświadczony, ustawiałem motocykl podobnie jak w Polsce i u nas to świetnie grało, a tam w ogóle. Zamiast nauczyć się jazdy, oduczałem się jej. Coś źle robiłem i do dzisiaj to we mnie siedzi. Nie wiem, może czegoś nie rozumiem? - znów pytał sam siebie Janusz Kołodziej.
Grand Prix Słowenii odbędzie się w sobotę, o godzinie 19.
ZOBACZ WIDEO Mistrzowie Polski nadal bez porażki. Zobacz skrót meczu Fogo Unia Leszno - Stelmet Falubaz Zielona Góra