Żużel. Menedżer Speed Car Motoru wyjaśnia, dlaczego w 14. biegu nie puścił Mikkela Michelsena

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen

- Bardzo chciałem puścić w czternastym biegu Mikkela Michelsena, ale odczuwał on skutki upadku z dziewiątego biegu. To nie była groźna kraksa, ale zawodnik czuł dyskomfort, bolał go palec - wyjaśnia Jacek Ziółkowski, menedżer Speed Car Motoru.

Speed Car Motor Lublin nieznacznie przegrał we Wrocławiu z Betard Spartą (43:47). Eksperci zwracają uwagę na detale, które mogły przyczynić się do wygranej gości. Jacek Gajewski, żużlowy menedżer, dziwił się (PRZECZYTASZ O TYM TUTAJ), że Jacek Ziółkowski nie wykorzystał do maksimum Mikkela Michelsena. Pojechał on sześć razy, a mógł siedem.

- Bardzo chciałem puścić w czternastym biegu Mikkela Michelsena, ale odczuwał on skutki upadku z dziewiątego biegu. To nie była groźna kraksa, ale zawodnik czuł dyskomfort, bolał go palec - wyjaśnia Ziółkowski.

Czytaj także: Zatrucie Taia Woffindena. Lider Sparty gasł w oczach

- Najbardziej jednak szkoda punktów potraconych na trasie w pierwszej części meczu. Szału nie zrobiła też zz-tka za Andreasa Jonssona. No i chwilę musieliśmy zaczekać na Grigorija Łagutę, który w pierwszym biegu nie dopasował się do toru. W drugim już było widać, że coś złapał, więc byłem o niego spokojny. Końcówkę pojechał już jednak koncertowo - zauważa menedżer Speed Car Motoru.

ZOBACZ WIDEO Adam Skórnicki: Taktyka? Wszystko zależy kto ocenia i jaką ma świadomość na ten temat

Ziółkowski ma jednak nadzieję na wygraną w rewanżu, choć nie tylko. - O bonusie ze Spartą na razie nie mówię, choć jeśli po 14. biegu rewanżowego meczu będziemy mieli 46 punktów, to będę myślał - komentuje. - Natomiast, jeśli we Wrocławiu potrafiliśmy zdobyć 43 punkty, to w Toruniu chyba powinniśmy zrobić ich więcej - mówi Ziółkowski.

Problem może być taki, że w następnych meczach już nie będzie zz-tki za słabo dotąd jeżdżącego Jonssona. - Kibice jednak przekonają się, że nie było z jego zwolnieniem żadnej ściemy, bo on może pauzować jeszcze trzy tygodnie (niedowład palców – dop. red.). Z drugiej strony widzę plusy tej sytuacji. Lambert zyska spokojną głowę. Będzie wiedział, w którym biegu jedzie, to powinno mu pomóc. Liczę też na Dawida Lamparta, który po dwóch słabszych meczach pojechał lepiej - kończy.

Źródło artykułu: