Nikołaj Kokin: Moi zawodnicy wiedzą więcej ode mnie. Nie wiem, jak im pomóc (wywiad)

WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Nikołaj Kokin
WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Nikołaj Kokin

Sytuacja Lokomotivu Daugavpils jest coraz bardziej skomplikowana. Jeżeli nie przejdzie metamorfozy, to pojedzie w barażach o utrzymanie w I lidze - Moi zawodnicy wiedzą więcej ode mnie. Nie wiem, jak im pomóc - mówi Nikołaj Kokin, trener Łotyszy.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Przegrywacie w Gnieźnie 39:51. Jak pan oceni postawę swoich zawodników?
Nikołaj Kokin, trener Lokomotivu Daugavpils: [/b]

W ogóle nie mogę tego ocenić. Nie wiem co powiedzieć. Tylko mogę przepraszać naszych kibiców za to, że w tym roku mamy takie wyniki. Nikt tu nie może się rozkręcić. Wciąż są niedopasowani, albo silniki nie pasują, albo coś jeszcze innego. To ciężki rok. Wszyscy zawodnicy we wszystkich zespołach jadą dobrze, a nasi nie mogą się rozjeździć.

Jak tak dalej pójdzie, to pojedziecie w barażach o utrzymanie.

Chyba tak. To jest sport. Każdy chce wygrywać. Nie ma lekko. Wszyscy chcą wskakiwać na wysoki poziom. Liga jest wyrównana. Drużyny jadą na sto procent. Każdy z każdym może wygrać - czy to u siebie, czy na wyjeździe. W pierwszej lidze startują dobrzy zawodnicy, co na pewno podoba się kibicom. Będziemy się starać. Jeszcze jest możliwość, by odbić się od dna.

Moim zdaniem w Gnieźnie nieźle wypadł Jewgienij Kostygow, który wcześniej zawodził. Dobrze startował, ale na trasie pogubił punkty.

Każdy pogubił tyle punktów, że jakby je doliczyć, to moglibyśmy wygrać ten mecz. Start Kostygow miał dobry, a na trasie już tracił punkty. Co może powiedzieć na ten temat? Nic nie może powiedzieć. Ja też nie mogę nic powiedzieć i on mi też nie może nic powiedzieć. On jedzie dobrze, ale błędy są decydujące. Traci punkty, a co za tym idzie - pieniądze - swoje i klubu.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Brzęczek zdecydowanie o najbliższych spotkaniach. "To nie czas na eksperymenty"

W jednym wyścigu Andrzej Lebiediew ostro walczył z Oskarem Fajferem. Zawodnik Startu twardo zamykał mu miejsce przy płocie. Pojechał za ostro?

Andrzej nabierał tam mocy. On by tak nie zrobił. Ja wiem, że w żużlu robi tak 80 procent zawodników, ale Andrzej nie.

Andrzej był bardzo zły. Machał rękoma w kierunku sędziego, za co dostał żółtą kartkę.

Przepisy są przepisami. Sędzia nie jest winien. Można porozmawiać z nim po zawodach albo przez kierownika, ale nie wolno tak robić przy publice. Arbiter zachował się tak, jak mówi regulamin.

Ma pan pomysł, jak pomóc swoim zawodnikom?

Nie wiem, jak im pomóc. To nie są zawodnicy, którzy jeżdżą pierwszy rok w Nice 1. Lidze Żużlowej. Wiedzą więcej ode mnie. Znają różne tory i ustawienia. Co ode mnie zależy, to robię. Nie mogę wsiąść na motocykl albo przypier*** zawodnika, żeby on pojechał. Taki jest sport. Każdy jedzie tak, jak może. W zeszłym sezonie lepiej punktowali Tarasienko i Puodżuks. W tym roku nie jadą i ich punktów brakuje. Z tego składają się takie wyniki.

Jak wyglądają u was kwestie finansowo-organizacyjne?

Jak wszędzie, nie ma tak, że pieniądze leżą, tylko trzeba ich szukać. Wszystko powinno być okej. Jak władze miasta zapewniły, to powinno być okej.

Czyli teraz już tylko walka o utrzymanie w Nice 1. Lidze Żużlowej. Jeżeli pojedziecie w barażu, to na pewno też będzie ciekawie, bo w II lidze jeżdżą dobre drużyny.

Oczywiście. Żużel jest wyrównany. Lekko nie jest. Jest ciężko...

Źródło artykułu: