Za i przeciw Hynka. Lodu na głowę Get Well. Anioł dostał skrzydeł, ale prosimy zejść na ziemię

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: narada w Get Well Toruń
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: narada w Get Well Toruń

Po wygranej z truly.work Stalą Gorzów i pierwszych punktach w tym sezonie dla Get Well, w Toruniu humory dopisują. Działacze zrobili analizę, z której wynika, że w mogą nawet uniknąć barażów. Odważnie, ale czy nie za szybko?

Tak przynajmniej wnioskuję po tekście i wypowiedziach członka sztabu szkoleniowego ekipy z Torunia pana Adama Krużyńskiego, który w czwartek na naszych łamach stwierdził, że dla Get Well sezon dopiero się zaczyna. Plany ambitne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeszcze tydzień wcześniej o tej porze do śmiechu nikomu na Motoarenie nie było. Klub był jedną nogą w Nice 1.LŻ, a teraz nagle sięgnął chmur i dostał skrzydeł jak ten Anioł z kewlaru. Zejdźmy na ziemię.

Rozumiem, że wielki come back, odwrócenie losów spotkania i odrobienie z nawiązką dziesięciu punktów straty z połowy zawodów działa na wyobraźnię. Humory dopisują, licznik się przekręcił, złapało się kontakt z grupą uciekającą. Ale nie dajmy się zwariować i przyłóżmy trochę lodu do rozgrzanych głów. To dopiero pierwsze punkty na przestrzeni siedmiu kolejek. Do końca sezonu po nachodzącym weekendzie będzie bliżej niż dalej. Za chwilę okaże się, że Anioł boleśnie spadnie z wysokości i potłucze sobie skrzydła.

CZYTAJ TAKŻE: Mecyje po toruńsku. Kolejny genialny plan Get Well

W Toruniu usiedli, wzięli terminarz do ręki, przeanalizowali go do końca, z góry na dół, zrobili burzę mózgów, i wyszło im, że baraż, to już niemal pewnik, a kto wie, czy w ogóle go nie unikną. Gdzieś obiło mi się o uszy, że rozpisano nawet scenariusz, co musi się stać żeby Get Well znalazł się w play-offach.

ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak wywiesił białą flagę? Niektórzy widzą to inaczej i mówią o odwadze trenera

Matematycznym umysłem nigdy nie byłem, ale tak nie rzucając oka do rozpiski, to trochę wyliczenia rodem z udziału Polaków w wielkich turniejach. Już po pierwszym spotkaniu bierzemy długopis i kreślimy możliwe warianty. Wychodzi wówczas jakieś karkołomne działanie, z którego szacunku wynika, że szanse na awans z grupy wynoszą mniej więcej 5 proc. No, ale są. Zaintrygowany tą wypowiedzą chwyciłem za kalkulator i zrobiłem sobie własne zestawienie. No nijak mi nie wychodzi coś ponad baraż.

Wydaje mi się, że posunięto się nieco za daleko. A na pewno za wcześnie. Proponowałbym wstrzemięźliwość i metodę małych kroków. Pracę w ciszy. Potem taki tekst po pierwszym z brzegu niepowodzeniu zostanie wyciągnięty. Podejrzewam, że po przeczytaniu czwartkowej wypowiedzi, u większości pojawił się lekki uśmiech politowania okraszony kiwaniem głową na znak podziwu w wiarę i optymizm. Osobiście mruknąłem jeszcze pod nosem: "dobre, dobre".

CZYTAJ TAKŻE: Kontrola na meczu w Toruniu. Szukali dziurawych gaźników

Krużyński zaczął pokładać duże nadzieje w zespół. To akurat w porządku. Wytwarza pozytywną aurę i chce nią zarazić zawodników, którzy na pewno czytają wiadomości w mediach. Odbieram to w taki sposób, stara się ich podnosić na duchu nawet nie będąc w parku maszyn. Do wszystkiego trzeba jednak podejść z umiarem. Niech Get Well wygra coś jeszcze, niech ten wychwalany i ozłacany syn marnotrawny - Norbert Kościuch - potwierdzi, że spotkanie w Toruniu nie było tylko jednorazowym wyskokiem.

Źródło artykułu: