[tag=60082]
Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: Po przegranej ze Spartą, Motor jest w dramatycznej sytuacji. Menedżer Jacek Ziółkowski mówi, że odbijecie to sobie na wyjeździe z Get Well, ale dla mnie to robienie dobrej miny do złej gry.
Paweł Miesiąc, żużlowiec Speed Car Motoru Lublin: A ja myślę, że pan Jacek ma na myśli to, że na wyjazdach jeździ nam się lepiej niż na własnym torze. Ma nadzieję, że w Toruniu będziemy skuteczniejsi niż w piątek w Lublinie i powalczymy o zwycięstwo.
Jakoś trudno mi w to uwierzyć. W meczu ze Spartą położyliście na szali wszystko. Na dokładkę goście jechali bez swojego lidera Taia Woffindena, a jednak wygrali. Po takim meczu tak sobie myślę, widmo spadku zagląda Motorowi głęboko w oczy.
Na pewno mecz ze Spartą postawił nas w trudnej sytuacji, ale jest sposób na odwrócenie tego. Musimy wydrzeć jakieś punkty ekstra. Jeśli chodzi o mnie, to mam pewien plan na powrót do dobrej jazdy. Myślę, że ten plan zadziała.
ZOBACZ WIDEO Łaguta na ostatnich metrach uratował remis! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi
Czytaj także: Horror w Lublinie. Sparta wygrała z Motorem bez Woffindena
W domu czujecie się źle, bo lubicie jeździć na lekko przyczepnym torze, a w piątek ten był twardy, bo mieliście status meczu zagrożonego.
Tak było, ale przecież i tak robiliśmy tor taki, żeby nam sprzyjał. Tu nie ma co się tłumaczyć torem, czy komisarzem. W meczu ze Spartą zawiedliśmy, daliśmy ciała, jako zawodnicy i tyle.
Na czym polegał wasz błąd?
Na złej regulacji silników, nie potrafiliśmy dopasować się do nawierzchni. To był największy kłopot.
W ostatnim czasie wiele mówiło się i pisało o dopingu technologicznym. Temat pojawił się po tym, jak tydzień temu, we Wrocławiu, zapalił się silnik Grigorija Łaguty. Eksperci mówili o złym płomieniu, o tym, że tak nie pali się metanol. Ekstraliga zapowiedziała kontrole. Złośliwi stwierdzili, że mogą one zaszkodzić Motorowi.
Akurat takie rzeczy działają pozytywnie i fajnie na zawodnika. Jeśli ktoś jest szybki i ma dobry sprzęt, to nic nie robi sobie z tego typu podejrzeń czy opowieści.
Jednak Łaguta w pierwszym meczu ze Spartą szalał. Zrobiła się nagonka i w rewanżu pojechał trzy razy gorzej.
Tak, ale to przecież nie znaczy, że czegoś się wystraszył. Te dwa mecze ze Spartą wiele różni. Inna pora meczu, inna temperatura, pogoda w ogóle, no i tor inny. Regulacje, które miał Grigorij we Wrocławiu pasowały idealnie, w Lublinie wyszło gorzej.
Wiele mówi się o Łagucie, ale pana przed ostatnim meczem też sprawdzano.
Do kontroli poszedł gaźnik. Zostałem wylosowany. Wszystko w porządku.
Nie zmienia to faktu, że od początku tego sezonu wiele osób nie dowierza w to, że Paweł Miesiąc, którego wieki całe nie było w Ekstralidze, wraca i jedzie tak dobrze. Na początku mówiło się, że wytraci pan impet, jak silniki pójdą do serwisu.
Jednak poszły, wróciły i nic złego się nie stało. Mogło tak być, bo silniki, to rzecz martwa, ale na szczęście wszystko po serwisie działa, jak wcześniej. Inna sprawa, że ostatnio nie było takiej prędkości, jak trzeba. To już jednak była kwestia źle dobranych regulacji. Popełniłem błędy, które teraz będę starał się wyeliminować, by dojść do ładu, by znowu wszystko grało.
To ja dodam, że jak teoria z silnikami się nie sprawdziła, to pojawiła się teoria, że Paweł Miesiąc stosuje jakieś nieregulaminowe triki. Pojawiło się hasło, że z pana gaźnikami jest coś nie tak.
W tym sezonie już wiele razy sprawdzano mi gaźniki. One są już od tego wytarte. Zaraz z tego sprawdzania zrobią się dziurawe. A tak na poważnie, to teraz największym problemem jest to, żeby utrzymać się na topie. Wskoczyć na wysoki poziom jest łatwo, ale utrzymać się na nim jest już trudniej. Warunki pogodowe się zmieniły, są inne niż na początku sezonu, czuję, że parę spraw mi uciekło. Walczę jednak o to, żeby wrócić na właściwe tory.
Przed meczem ze Spartą mówiło się, że menedżer Ziółkowski boi się, jak pójdzie panu jazda z juniorem. Co miał na myśli?
W tym wcześniejszym układzie jechałem zaraz po prezentacji, a tak lubię. Miałem to wszystko zakodowane w głowie, więc zmiana wiązała się z pewnym ryzykiem.
Tak się zastanawiam, czy Paweł Miesiąc w ogóle powinien być brany pod uwagę, jako prowadzący parę. Pan nie jest startowcem, więc rola prowadzącego i wewnętrzne pola na otwarcie nie są panu potrzebne.
Teraz to z tymi startami jest u mnie jeszcze gorzej niż na początku sezonu. Nigdy nie byłem startowcem, ale muszę to wyeliminować. Tak źle, jak teraz być nie może. Inna sprawa, że motocykl raczej powinienem mieć ustawiony na trasę, bo na dystansie potrafię zdziałać więcej.
A w Lublinie to, z jakich pól lepiej zaczynać?
Jak dla mnie z zewnętrznych. Na innych torach jest jednak różnie. W Toruniu wolę z wewnętrznych.
To jeszcze jeden cytat z niedowiarków, którzy lubią też mówić, że Miesiąc jeździ tak, że zaprzecza prawom fizyki. Rozpędza się tam, gdzie motocykl nie powinien nabierać prędkości i takie tam. Jednym słowem szukanie drugiego dna.
Tyle że żużel jest od tego, żeby te prawa fizyki łamać. Zresztą, jak jest forma, jak wszystko gra, to można jechać tam, gdzie normalnie człowiek bałby się spojrzeć.
Czytaj także: Kontrola w Lublinie. Sprawdzano gaźniki Janowskiego i Miesiąca
A nie jest tak, że to pana łamanie praw fizyki bierze się z tego, że kładzie pan na szali wszystko, że podejmuje pan maksymalne ryzyko.
Na pewno daję z siebie wszystko, ale czy to jest maksymalne ryzyko? Z boku tak to może wyglądać, ale siedząc na motocyklu i robiąc te akcje, absolutnie tak tego nie odbieram.
W piątek jazda była lepsza niż wynik.
Trochę więcej od siebie oczekuję i chcę to naprawić. Chwilę mi to zajmie, ale wierzę, że się uda.
To jeszcze na koniec zapytam, czy przed ostatnim meczem nie czuł się pan prze motywowany.
Może i tak. Może za bardzo chciałem i nie wyszło. Podsumowując, mogło tak być.