Nam Mirosława Jabłońskiego zabrakło w biegach nominowanych niedzielnego starcia w Tarnowie. - Mi też, ale to decyzja menadżera. Ja byłem gotowy do jazdy - przyznał młodszy z braci. - Bóle były. Tyłek boleć będzie mnie chyba do końca życia, bo jeżdżę na żużlu. Byłem jednak w stu procentach gotowy do wyjazdu na tor. Nie wiem, czy jest rozgoryczenie. Ja miałem chęć jazdy - dodał.
Czytaj także: El. GP: Thomsen najlepszy w Żarnowicy. Hampel i Buczkowski za burtą! (relacja)
Jabłoński zdobył w Tarnowie siedem punktów i dwa bonusy. Przed dwoma ostatnimi wyścigami nie był to najgorszy rezultat w gronie czerwono-czarnych. Skąd zatem taki ruch menedżera Car Gwarant Startu Gniezno? - To była moja indywidualna decyzja. Mimo że Mirek przywiózł dosyć sporo punktów, nie wygrywał biegów indywidualnie. Oczywiście przyjechał na 5:1. Wydawało mi się, że w minimalnie lepszej dyspozycji są inni zawodnicy, stąd taka, a nie inna decyzja na biegi nominowane - wyjaśnił Rafael Wojciechowski.
- Decyzję podjąłem po obserwacji całego spotkania. Wziąłem pod uwagę, jak zachowuje się tor i jak Mirek się na nim męczył. Tworzyły się fale przy wejściu w łuk. Zawodników trochę podbijało, co było utrudnieniem. Wiedziałem, że urazy Mirka nie są jeszcze w pełni zaleczone. Podjętą decyzję biorę na siebie - uzupełnił opiekun drużyny z pierwszej stolicy Polski.
Niewiele brakowało, a Start podtrzymałby świetną passę i pokonał na wyjeździe tarnowską Unię. Ostatecznie jednak gnieźnianie przegrali 44:46 i nie przedłużyli passy czterech triumfów z rzędu. Teraz kibice Startu na pewno zastanawiają się, co by było, gdyby Rafael Wojciechowski postawił w biegach nominowanych na Mirosława Jabłońskiego.
Czytaj także: W Boże Ciało żużla w Gnieźnie nie będzie. Historyczny turniej znów przełożony
ZOBACZ WIDEO: Kibice hejtowali żużlowca Get Well. Nie rozumieli, że ma zobowiązania wobec klubu
Jak ja widzę co piszą "redaktorzy" "co by było gdyby" to się zast Czytaj całość
I tego się trzymam...