Polak był najsłabszym ogniwem gorzowian obok wycofanego po dwóch startach Petera Kildemanda. Gorzej o jeden bonus (5+1) pojechał jeszcze tylko Rafał Karczmarz. Krzysztof Kasprzak punktował jednak w każdym wyścigu, co było istotne. W biegu nominowanym nie powiększył już swojego dorobku.
- Zabrakło punktów i na pewno szkoda. Trochę przesadziłem w 14. biegu, bo w złą stronę poszedłem. Myślałem, że po polaniu ten tor będzie inny. Nie był to za dobry start i kątem oka już widziałem Iversena, który mnie założył. Musiałem przymknąć gaz, a jak odkręciłem z powrotem, to motor już mi się nie zebrał i zawodnik z Torunia uciekł. Po polaniu nie da się już wyprzedzić nikogo. Bardzo chciałem wygrać ten wyścig. Żałuję go - przyznał zawodnik truly.work Stal Gorzów.
To już kolejny mecz, w którym gorzowianie jadą słabiej w drugiej połowie pojedynku. W Toruniu było jednak zdecydowanie gorzej, bo z 10-punktowego prowadzenia nad Get Well zrobiła się porażka 40:49. - Na żużlu, jak przegrywasz, to już grasz vabank. Zakładasz taką dyszę, co nigdy nie pasowała, podobnie z zębatką i nagle wygrywasz biegi. Tak samo mieli torunianie. Przegrywali z nami. Rozmawiałem z Norbertem, założyli coś, co nigdy w Toruniu nie pasowało i "pah, pah" - jedzie. Protasiewicz ostatnio mówił o tym w wywiadzie. Minimalna rzecz zmieniona i motocykl albo jedzie albo nie. Jest bardzo trudno - tłumaczył wychowanek Unii Leszno.
34-latek zaprzecza jakoby taka postawa drużyny z Gorzowa wynikała z braku koncentracji. - To nie ma nic wspólnego ze skupieniem, bo każdy je ma od pierwszego do piętnastego biegu. To chodzi o ustawienia. Bardzo trudno jest utrzymać wysoki poziom - wyjaśnił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Istotny punkt dla Get Well Toruń po słabym początku. Jeszcze nie jest za późno?
Brak dodatkowego punktu komplikuje starania ekipy Stanisława Chomskiego o jazdę w play-off. - Chcieliśmy wygrać za trzy i byłoby bliżej play-off. W Toruniu przegraliśmy w końcówce, w Częstochowie też małą liczbą. Punkty uciekają, mamy teraz dwa wyjazdy, ale będziemy się starali teraz jak najwięcej ugrać - zakończył Krzysztof Kasprzak.
ZOBACZ WIDEO: Przeszedł na kontrakt zawodowy i zaczął gorzej jeździć. Kopeć-Sobczyński wyjaśnia przyczyny takiej decyzji