Żużel. Kontrowersyjne zachowanie Gruchalskiego. Zjechał z toru, więc Krakowiak nie zarobił

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gruchalski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gruchalski

W dwunastym biegu meczu forBET Włókniarz - Stelmet Falubaz jadący na ostatniej pozycji Michał Gruchalski zjechał z toru i dlatego punktu bonusowego nie otrzymał Norbert Krakowiak. - Nie obwiniajmy zawodnika. Lepiej zmieńmy regulamin - mówią eksperci.

[tag=42417]

Norbert Krakowiak[/tag] nie otrzymał w tym wyścigu punktu bonusowego, bo żaden z rywali nie przyjechał do mety za jego plecami. W tej sytuacji Stelmet Falubaz będzie musiał zapłacić mu tylko za jeden punkt. Gdyby Michał Gruchalski ukończył wyścig, to junior gości otrzymałby wynagrodzenie za dwa "oczka".

Postawę młodzieżowca gospodarzy w magazynie PGE Ekstraligi skrytykował między innymi Robert Kościecha. Jego zdaniem nie miała ona nic wspólnego z zasadą fair – play. - W środowisku jest taka niepisana zasada, która nakazuje dojeżdżać do mety temu czwartemu - mówi nam Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+. - Tutaj chodzi o solidarność pomiędzy zawodnikami. Byłbym jednak daleki od osądzania Michała. Miał w tym meczu upadek i mocno ucierpiała jego noga. Być może to było przyczyną. A może Michał miał problemy sprzętowe? - dodaje Dankiewicz.

Zobacz także: Mocne słowa Vaculika na temat toru w Częstochowie

Zasady przyznawania punktów bonusowych prowadzą także do dziwnych sytuacji na torze. W meczu Stelmet Falubaz - forBET Włókniarz Nicki Pedersen omal nie staranował Michaela Jepsena Jensena. Wtedy Duńczycy jechali na miejscach drugim i trzecim, ale za ich plecami nie było żadnego rywala, więc zajęcie wyższej lokaty oznaczało większy zarobek.

- Obu tych sytuacji nie można porównywać. Wydarzenie z udziałem Pedersena i Jensena to wewnętrzny problem Falubazu. W przypadku Michała mamy inną historię. Jeśli nie chciało mu się jechać, to powinien się zastanowić, jak czułby się na miejscu Norberta. Pewnie sam nie byłby szczęśliwy. Pomijam już fakt, że przez cztery okrążenia może się wiele wydarzyć. Ktoś może mieć przecież defekt. Zawsze warto jechać do końca - komentuje nasz ekspert Sławomir Kryjom.

Zobacz także: Co się dzieje? Kasprzak znowu zawalił mecz

- Problem można jednak łatwo rozwiązać. Wystarczy przydzielać punkt bonusowy trzeciemu zawodnikowi, nawet jeśli rywal nie dojedzie do mety. Czym to się różni od sytuacji, kiedy bieg kończy cała czwórka? Tak naprawdę nie ma żadnej różnicy - dodaje były menedżer Unibaksu Toruń. - To nie byłoby głupie. Prezesi powinni płacić za takie punkty - podsumowuje Wojciech Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Mocne słowa o grze reprezentacji Polski. "Nie możemy oceniać stylu gry kadry, bo go nie ma"

Źródło artykułu: