Żużel. Wielki rozwój grudziądzkiego klubu na przestrzeni ostatnich lat. MRGARDEN GKM wyprzedził wszystkich sąsiadów

Klub z Grudziądza przez lata startował bez powodzenia na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Los odwrócił się dopiero po otrzymaniu "dzikiej karty". MRGARDEN GKM stale się rozwija od 2015 roku i już jest najwyżej notowanym klubem w okolicy.

Sebastian Zwiewka
Sebastian Zwiewka
Artiom Łaguta WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Artiom Łaguta
Kibice z miasta nad Wisłą mieli pełne prawo zazdrościć sąsiadom jeszcze kilka sezonów temu. Kluby z Torunia i Bydgoszczy walczyły o medale Drużynowych Mistrzostw Polski, a problemów z awansem do elity nie miał zespół z Gdańska. Nad morzem co prawda balansowano pomiędzy ligami, ale nikt nie miał wątpliwości, że Wybrzeże znaczy na żużlowej mapie więcej niż Grudziądz.

Wspomniane trzy kluby znajdowały się razem w Ekstralidze jeszcze w rozgrywkach 2012. Była to już jednak końcówka bydgoszczan i gdańszczan w elicie. "Gryfy" opuściły szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej w 2013 roku, a ekipa znad morza sezon później. Do tej pory nie udało się im wrócić, w zamian pojawił się MRGARDEN GKM Grudziądz, który dodał PGE Ekstralidze kolorytu i powiewu świeżości.

Zobacz takżeMarcin Nowak: Cały czas pracujemy nad atutem własnego toru. Będziemy tego potrzebować w fazie play-off (wywiad)

Droga grudziądzan była długa, kręta i wyboista. Prowadziła przez jedenaście lat w I lidze i dopiero wtedy udało się "awansować", ale nie do końca w sportowy sposób. Najpierw celem GTŻ-u Grudziądz było utrzymanie i budowanie solidnej kondycji finansowej klubu. Wraz z kolejnymi sezonami poprzeczka szła wyżej. Działacze mówili już o ambitniejszym planie - miejscu w czołowej czwórce. Gdy ten cel został zrealizowany, to pojawiły się zapowiedzi o chęci awansu do Ekstraligi. Kibice przyjmowali takie deklaracje z przymrużeniem oka, ponieważ ich ulubieńcy nigdy nie byli blisko wygrania ligi. Brakowało wyniku sportowego w kluczowych momentach sezonu. W 2013 roku wystarczyło wygrać wyjazdowy mecz w Gdańsku na koniec rozgrywek. Na stadion im. Zbigniewa Podleckiego pojechała duża grupa kibiców głodnych sukcesu i wracali z jeszcze większym rozczarowaniem, bo grudziądzcy żużlowcy się skompromitowali, przegrywając 31:59.

ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą

Nie należy też zapominać o trudnym sezonie 2009. Grudziądzanie przegrali zacięty dwumecz o utrzymanie w I lidze z KM Ostrów Wielkopolski. Na torze zdobyli więcej "oczek" od tonących w długach rywali, lecz początkowo odebrano zdobyte punkty w delegacji przez Rory'ego Schleina. Australijczyk bronił wtedy barw GTŻ-u i uzbierał 6 "oczek". Ostrowianie złożyli jednak protest dotyczący jednego z motocykli obcokrajowca, który przez cały mecz stał poza wyznaczonym obszarem. Sędzia go uznał i zweryfikował wynik spotkania w Ostrowie z 48:45 na 48:39. W rewanżu grudziądzanie odrobili tylko pięć punktów i na nieco ponad miesiąc znaleźli się w najniższej klasie rozgrywkowej. Główna Komisja Sportu Żużlowego podtrzymała ten wynik, ale odwołanie grudziądzan do Trybunału PZM przyniosło zamierzony skutek i to oni dostali możliwość uratowania ligowego bytu w spotkaniach barażowych z Orłem Łódź.

Zła karta odwróciła się po zakończeniu sezonu 2014. Znowu nie były to w pełni satysfakcjonujące rozgrywki. Drużyna GKM-u (od sezonu 2013 klub występował pod nazwą Grudziądzki Klub Motocyklowy) odpadła w półfinale Nice 1.LŻ po porażce w dwumeczu z łodzianami. Ekipę z centralnej części Polski do wyeliminowania żółto-niebieskich poprowadził Jason Doyle, który dopiero rozpoczynał swoją drogę do wielkiej kariery. Mistrz Świata z 2017 roku wybił się właśnie w Łodzi. Dopiero później stał się czołowym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Problemy finansowe klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej zaowocowały konkursem na dziką kartę. Jedynym sensownym wyborem był właśnie klub z Grudziądza, który od lat płacił zawodnikom na czas i miał dobrą opinię w środowisku.

Zobacz także: PGE Ekstraliga. Krakowiak skrzywdzony przez zachowanie rywala. Afery jednak nie robi

Szybko pozyskano sponsora tytularnego - firmę Mr Garden i stało się jasne, że ten projekt może wypalić. Do klubu dołączyła też duża liczba nowych darczyńców. Wielki wpływ na promocję miała osoba Tomasza Golloba. Trafił do Grudziądza już u schyłku kariery, ale na torze przy ulicy Hallera potrafił robić cuda i tworzył wielkie widowiska. Mistrza w drużynie już z wiadomych przyczyn nie ma, ale są inni idole i wciąż odbywają się znakomite spotkania. Całe miasto żyje żużlem. Ten sezon w wykonaniu podopiecznych Roberta Kempińskiego układa się pozytywnie. Jest w końcu szansa na fazę play-off, ale do realizacji tego celu jeszcze daleka droga. W cieniu grudziądzan znajduje się Get Well Toruń. Zespół z Grodu Kopernika czeka batalia o utrzymanie. Można więc powiedzieć, że grudziądzanie są najlepszym klubem w okolicy.

- W naszej okolicy mamy kilka drużyn, ale nie wiem, czy jesteśmy obecnie najlepsi. Klub systematycznie się rozwija i tendencja jest zwyżkowa przez cały czas. W Grudziądzu jeżdżą lepsi zawodnicy, wzmacniamy się z roku na rok. Nie da się ukryć, że mamy coraz większe apetyty. Walczymy i dalej staramy się jechać swoje - powiedział Krzysztof Buczkowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wychowanek grudziądzkiego klubu doskonale pamięta gorsze czasy. Dwukrotnie był zmuszony odchodzić z macierzystej drużyny po to, aby się rozwijać i startować z najlepszymi. Występy w Polonii Bydgoszcz wiele go nauczyły.

- Spędziłem w Bydgoszczy siedem sezonów i mam z tym miastem bardzo dobre wspomnienia. Nie był to ciągły okres, ponieważ miałem dwie przygody z Polonią. Uważam jednak, że jest to szmat czasu. Zdobyłem dla tego klubu dużo punktów, były sukcesy i rozczarowania. Muszę przyznać, że każde doświadczenie czegoś mnie nauczyło. Ten rozdział zaliczam do udanych. W tamtym okresie Grudziądz jeździł w I lidze, a w Bydgoszczy miałem przyjemność jeździć z zawodnikami, którzy do teraz są filarami swoich zespołów - przyznał kapitan MRGARDEN GKM-u.

Nikt w Grudziądzu raczej nie pogardziłby ligowymi potyczkami z ZOOleszcz Polonią Bydgoszcz i Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Oba kluby dopiero co poradziły sobie z długami i wyszły na prostą. Drużyna znad morza od kilku lat swoje mecze rozgrywa na zapleczu PGE Ekstraligi i niewiele wskazuje na to, że wskoczy w szeregi ekstraligowców na następny rok. Bydgoszczanie natomiast są liderem 2. Ligi Żużlowej. Najniższy poziom rozgrywkowy w naszym kraju jest bardzo wyrównany, więc przed "Gryfami" jeszcze sporo pracy. Jeżeli utrzymają formę, to awans do Nice 1. Ligi Żużlowej stanie się realnym celem.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy MRGARDEN GKM udowodni swoją wyższość nad Get Well i wygra niedzielne derby?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×