Od tego sezonu turnieje Grand Prix poprzedzają kwalifikacje czasowe. Takie rozwiązanie spotkało się z pozytywnym odbiorem ze strony środowiska żużlowego. Większość obserwatorów zgodnie podkreślała, że żużel uczynił krok we właściwym kierunku. Po turnieju w Pradze mamy jednak gigantyczne kontrowersje. Kwalifikacje odbyły się w piątek. Zawodnicy wybrali numery startowe, a już na początku zawodów okazało się, że zdecydowanie najlepsze jest pole czwarte. W piątek żaden z żużlowców nie mógł tego przewidzieć.
- Nie rozumiem, dlaczego Phil Morris, który nadzoruje przygotowanie torów, pozwala na takie rzeczy. To dla mnie zwykłe oszustwo - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń. - Przecież można przygotować pola startowe tak, żeby były równe. To nie jest żadna wyższa technologia. Wystarczy ruszyć pola startowe półtorej godziny przed zawodami, lekkie ubicie i wlanie wody. Wtedy nikt do nikogo nie będzie mieć pretensji - dodaje nasz ekspert.
Zobacz także: Ogromny pech Emila Sajfutdinowa. Defekt zabrał mu miejsce w finale
Zawodnicy, którzy byli najlepsi w kwalifikacjach czasowych, nie odnieśli z tego tytułu prawie żadnych korzyści. Zyskali ci, którzy wybrali numery gwarantujące rozpoczęcie rywalizacji od pola czwartego lub po prostu byli na nie skazani. - Dla niektórych lepsze byłoby przeprowadzenie losowania. To chore, bo takie kwalifikacje wprowadzaliśmy po to, żeby uatrakcyjnić żużel. Okazuje się, że dzień przed zawodami wybieranie numerów nie miało sensu. Nie chcę sugerować, że coś zostało zrobione celowo, choć dziwnym trafem dwa razy z czwartego pola jechał Vaclav Milik. Na pewno jednak sytuacja z Pragi nie była normalna - podkreśla Gajewski.
Zobacz także: Czapki z głów przed Kołodziejem. Sędziowanie znów do bani
Niektórzy sugerują, że w takiej sytuacji numery startowe powinny być wybierane nie tuż po zakończeniu treningu, ale przed samymi zawodami. Wtedy żużlowcy będą świadomi, co przygotowali dla nich organizatorzy. - Dajmy spokój. Przecież odpowiednie przygotowanie pól to żadna kosmiczna technologia. Phil Morris z całą pewnością potrafi to zrobić. Pytanie tylko, dlaczego tak się nie wydarzyło w Pradze. Cała sytuacja bije bardzo mocno w jego osobę. Ktoś powinien się temu przyjrzeć, bo został zabity sens kwalifikacji - podsumowuje Gajewski.
ZOBACZ WIDEO: Kibice hejtowali żużlowca Get Well. Nie rozumieli, że ma zobowiązania wobec klubu
Nie no nie wierze . Napisał to ten który sam już nie wie z jakiego konta pisze.
Wstyd Czytaj całość