Żużel. Grand Prix. Skandal w Pradze. Phil Morris w roli głównej. Ekspert pyta o sens kwalifikacji

Kwalifikacje czasowe przed Grand Prix Czech nie miały żadnego sensu? Zawodnicy wybrali w piątek numery startowe, a dzień później okazało się, że jedno pole startowe jest zdecydowanie korzystniejsze. - To oszustwo - komentuje Jacek Gajewski.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
Od tego sezonu turnieje Grand Prix poprzedzają kwalifikacje czasowe. Takie rozwiązanie spotkało się z pozytywnym odbiorem ze strony środowiska żużlowego. Większość obserwatorów zgodnie podkreślała, że żużel uczynił krok we właściwym kierunku. Po turnieju w Pradze mamy jednak gigantyczne kontrowersje. Kwalifikacje odbyły się w piątek. Zawodnicy wybrali numery startowe, a już na początku zawodów okazało się, że zdecydowanie najlepsze jest pole czwarte. W piątek żaden z żużlowców nie mógł tego przewidzieć.

- Nie rozumiem, dlaczego Phil Morris, który nadzoruje przygotowanie torów, pozwala na takie rzeczy. To dla mnie zwykłe oszustwo - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń. - Przecież można przygotować pola startowe tak, żeby były równe. To nie jest żadna wyższa technologia. Wystarczy ruszyć pola startowe półtorej godziny przed zawodami, lekkie ubicie i wlanie wody. Wtedy nikt do nikogo nie będzie mieć pretensji - dodaje nasz ekspert.

Zobacz także: Ogromny pech Emila Sajfutdinowa. Defekt zabrał mu miejsce w finale

Zawodnicy, którzy byli najlepsi w kwalifikacjach czasowych, nie odnieśli z tego tytułu prawie żadnych korzyści. Zyskali ci, którzy wybrali numery gwarantujące rozpoczęcie rywalizacji od pola czwartego lub po prostu byli na nie skazani. - Dla niektórych lepsze byłoby przeprowadzenie losowania. To chore, bo takie kwalifikacje wprowadzaliśmy po to, żeby uatrakcyjnić żużel. Okazuje się, że dzień przed zawodami wybieranie numerów nie miało sensu. Nie chcę sugerować, że coś zostało zrobione celowo, choć dziwnym trafem dwa razy z czwartego pola jechał Vaclav Milik. Na pewno jednak sytuacja z Pragi nie była normalna - podkreśla Gajewski.

Zobacz także: Czapki z głów przed Kołodziejem. Sędziowanie znów do bani

Niektórzy sugerują, że w takiej sytuacji numery startowe powinny być wybierane nie tuż po zakończeniu treningu, ale przed samymi zawodami. Wtedy żużlowcy będą świadomi, co przygotowali dla nich organizatorzy. - Dajmy spokój. Przecież odpowiednie przygotowanie pól to żadna kosmiczna technologia. Phil Morris z całą pewnością potrafi to zrobić. Pytanie tylko, dlaczego tak się nie wydarzyło w Pradze. Cała sytuacja bije bardzo mocno w jego osobę. Ktoś powinien się temu przyjrzeć, bo został zabity sens kwalifikacji - podsumowuje Gajewski.


ZOBACZ WIDEO: Kibice hejtowali żużlowca Get Well. Nie rozumieli, że ma zobowiązania wobec klubu


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy zgadzasz się z Jackiem Gajewskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×