Mateusz Klejborowski: Rozmawiamy tuż po zakończeniu gnieźnieńskiego ćwierćfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski, gdzie awans do kolejnej rundy wywalczyło dwóch pana zawodników - Krzysztof Jabłoński i Dawid Cieślewicz. Jak podsumuje pan ich występ?
Leon Kujawski: Myślę, że mam prawo być zadowolony, gdyż obaj awansowali do półfinału. Taki był cel i na szczęście udało się go zrealizować. Krzysztof Jabłoński jeździł praktycznie bezbłędnie, natomiast Dawid Cieślewicz dość słabo pojechał w dwóch pierwszych biegach. To powód do niepokoju, chociaż jestem przekonany, że taki turniej to dla niego dobra lekcja na przyszłość. Wie co zmienić w swoich motocyklach, by było jeszcze lepiej.
W tym tygodniu został pan nowym szkoleniowcem Startu. Długo trwały rozmowy pomiędzy panem a przedstawicielami klubu?
- Od niedzieli do wtorku.
Sytuacja Startu Gniezno w tabeli I ligi nie przedstawia się zbyt ciekawie. Czy w związku z tym nie miał pan żadnych obaw, żeby ponownie związać się z klubem?
- Sam nie wiem dlaczego się zgodziłem. Nigdy nie myślałem, że ponownie obejmę stanowisko trenera Startu. Prezes Arkadiusz Rusiecki zapytał się mnie czy zależy mi na klubie? Odpowiedziałem, że tak, i tak właśnie zostałem trenerem (śmiech).
W najbliższą niedzielę pana podopieczni będą walczyli o bardzo ważne punkty w spotkaniu z PSŻ Poznań. Ma pan już pomysł jak pokonać znajdujące się na fali Skorpiony?
- Jestem przekonany, że to będzie pasjonujące spotkanie, pełne walki. PSŻ dysponuje dobrymi zawodnikami, którzy są zdolni do sprawiania niespodzianek. W ogóle pierwsza liga w tym sezonie jest bardzo wyrównana, i w każdym meczu trzeba być w pełni skoncentrowanym. Nie inaczej będzie w niedzielę, gdzie zrobimy wszystko, by zgarnąć trzy punkty. Trzeba tylko dobrze nastawić moich zawodników na walkę.
Przed sezonem działacze zakładali, że celem zespołu powinna być walka o miejsce w czołowej "szóstce". Czy po kilku niespodziewanych stratach punktów, jest to dalej realne?
- Uważam, że ten zespół stać na zwycięstwa i stać na pewne utrzymanie. Po prostu do tej pory czegoś brakowało, żeby rozstrzygnąć na swoją korzyść choćby mecz z rybniczanami czy poznaniakami. Mam nadzieję, to zmienić, bo w tym sezonie nie ma już miejsca na potknięcia.
Czy ma pan pomysł, by gnieźnieński zespół zaczął piąć się w górę tabeli?
- Gdybym go nie miał, to nie zostałbym trenerem Startu. Jednak efekty mojej pracy będziemy oceniali dopiero po sezonie.
Czy w dalszej części sezonu będzie pan stawiał na obcokrajowców?
- Wszystko zależy od tego w jakiej będą dyspozycji. Planuję zorganizować sparing, na który chcę zaprosić wszystkich naszych zawodników zagranicznych. Chcę ich sprawdzić na tle naszej "krajówki". Jeśli okażą się lepsi, to w składzie na kolejne spotkania będą zmiany.
Na koniec krótkie pytanie na temat przygotowania gnieźnieńskiej nawierzchni. Czy kiedy Start będzie gospodarzem, to rywale dalej mogą spodziewać się "betonu"?
- Niekoniecznie. Ale takie rzeczy najpierw będę konsultował z zawodnikami.