Żużel. W Tarnowie rośnie kawał zawodnika. Wiktor Kułakow rok temu był odstawiony na boczny tor, dziś jest liderem Unii

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Wiktor Kułakow (z lewej)
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Wiktor Kułakow (z lewej)

Wiktor Kułakow jedzie sezon życia w Unii Tarnów. Rok temu zepchnięty był na boczny tor, a dziś swoją formą zaskakuje niemal wszystkich. Po sezonie może nie opędzić się od ofert z innych klubów.

Kapitalne są tegoroczne statystyki Rosjanina. Najpierw jednak szybki rzut oka na te z zeszłego roku. Wiktor Kułakow w barwach ekstraligowej jeszcze Unii Tarnów wystąpił w 15 biegach i osiągnął średnią 1,133 pkt./bieg. Ówczesny trener Paweł Baran niechętnie po niego sięgał, ale żużlowiec był cierpliwy i stronił od narzekań.

Zimą zdecydował się na przedłużenie kontraktu w Tarnowie. Był jednak pewien miejsca w składzie. Sytuacja z poprzedniego roku nie miała prawa się powtórzyć. Rosjanin w pierwszej części sezonu cały czas pokazuje, jak wielkim dysponuje potencjałem. W tym sezonie ma już na swoim koncie 39 biegów, w tym aż 22 zwycięstwa. Daje to średnią na poziomie 2,410 pkt./bieg, a w meczu zdobywa z reguły nie mniej niż 11 punktów.

- Czy to efekt dobrych przygotowań? - zastanawia się żużlowiec. - Tego nie wiem. Odpadłem na przykład z eliminacji do SEC i tego bardzo żałuję. Nastawiałem się na udział w tych zawodach, więc jak widać, muszę jeszcze popracować i czekać na swoją szansę. Na pewno mam bardzo dobre silniki. Korzystam z jednostek Ryszarda Kowalskiego. Bardzo mu za nie dziękuję - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Rodzina chorowała razem z nim. Obiecał coś żonie

Kai Huckenbeck przeszedł badania. Dobre informacje w sprawie stanu zdrowia Niemca. CZYTAJ WIĘCEJ!

Swoją drogą Kułakow staje się w tym sezonie specem od wygrywania dla drużyny piętnastych biegów. Zaczęło się od kluczowego dla losów meczu ostatniego wyścigu spotkania Unia Tarnów - Car Gwarant Start Gniezno. Wtedy do spółki z Peterem Ljungiem zapewnił gospodarzom zwycięstwo. Tydzień później ten sam wyczyn powtórzył w Łodzi. Na tym nie koniec. W starciu z PGG ROW-em Rybnik w pojedynkę w ostatniej gonitwie dnia przesądził o zdobyciu przez Unię punktu bonusowego.

- Cała drużyna pojechała dobrze. Byliśmy zgrani i to dało efekt w postaci zwycięstwa. I muszę powiedzieć, że nie lubię, gdy ktoś do mnie podchodzi i mówi mi, że tyle i tyle punktów brakuje nam do wygranej. Wtedy się niepotrzebnie spinam. Podjeżdżając do tamtego biegu byłem w trudnej sytuacji. Rywali miałem z obu stron. Wiedziałem, że muszę wygrać start i zrobić swoje. Na szczęście się udało - zakończył drugi najskuteczniejszy zawodnik Nice 1.LŻ.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Prezes Get Well: Rodzina Termińskich zostanie nawet w razie spadku. Jeszcze nas jednak nie skreślajcie (wywiad)

Źródło artykułu: